A z tym się zgodzę, że film jest "pod publiczkę". Z tym ładowaniem torped zwłaszcza. Ale sam atak miał miejsce i możliwe, że z jednym masz rację, że O'Kane był zbyt pewny siebie. Ta taktyka mogła zadziałać właśnie przez bezczelność. Przez bycie tam, gdzie nikt normalny się nie znajdzie. Np. wracam do Filipin, bo o tym akurat czytam.
Jak jeden Kamikaze dostał się do floty? Otóż, leciał z Amerykanami. Tuż za nimi, lekko poniżej. Inne samoloty ich mijały. Co widza? Leci eskadra... rozpoznali 1 typ, że to nasz... Więc lecą dalej. A Japończyk mija kolejne bariery. Aż wprowadzono "odwszanie". Czyli, że takie powracające eskadry, robiły kółko nad niszczycielami zewnętrznego pierścienia, a wtedy wyłapywano "wszy".
Inny pilot podczas ataku na Kamikaze ma pecha. Oberwał i wysunęło mu się podwozie. W czym mu to przeszkadza? W tym, że wszystkie działa walą do tego Val'a Kamikaze, którym leci obecnie. (A leciał na Korsarzu chyba)
I bycie bezczelnym, nie znaczy, że się jest bezpiecznym, jak zadałeś, mówiąc "czy 2WŚ na Pacyfiku była taka bezpieczna". Nie nie była. Ale grając bezczelnie masz szansę wykorzystać błąd. Jeden z kapitanów OP, chyba Dealey, miał skuteczną taktykę. Pozwalał się atakować. I gdy niszczyciel szarżował na niego, strzelał prosto w niego torpedy. I w ostatnim ataku prawdopodobnie spudłował.
Japońskie raporty stwierdzają, że „Harder” wystrzelił 3 torpedy w kierunku CD-22 wciąż obserwując go za pomocą peryskopu, co było standardową taktyką Dealeya, dzięki której zatopił wcześniej dwa niszczyciele[38]. Tym razem jednak torpedy „Hardera” płynąc prosto w dziób japońskiej jednostki, nie trafiły w płynący w jednej linii z nimi okręt nawodny o bardzo wąskim przekroju poprzecznym
Duże ryzyko daje szanse dużej wygranej. Ale też i daje duże szanse przegranej. W grach komputerowych, większość graczy ryzykuje. Bo ryzyko daje wygraną. A zginiesz? O't następne życie.
Spójrz na gry-strzelaniny. Jak się w nich nienawidzi camperów, prawda? Bo on nie leci, nie goni wroga, tylko czai się... 99,99% żołnierzy na wojnie to właśnie camperzy. Dlatego tam dużo? Bo ci co nie campili, tylko szarzowali... zginęli od kuli.
Ale znajdzie się gość, który umie ważyć ryzyko. Wie kiedy może zaszarżować. I tym szarżowaniem wygrywa, bo nikt się nie spodziewa takiej brawury.
Patton. On był wdzięczny losowi, że w jednej potyczce, został tylko ranny. Bo "przeszarżował". Ale przeżył i potem wyciągnął naukę z lekcji.
Ale skąd się biorą te błędy? Właśnie dlatego, że nigdy nie masz "pełnego obrazu sytuacji"... I czasami prawda może okazać ci sie największą fikcją. Właśnie USS Tang, wynurzony w konwoju po ataku. To brzmi jak kapitan-idiota na pokładzie. Więc to "na pewno fałszywy alarm"...
Poker. W filmie Gra o Wszystko jest scena... gdy wygrywa gość, co ma puste karty. Nie ma nic. Dlaczego wygrywa? Blefuje? Nie. On się dobrze bawi. Przez to jest spokojny. Jemu nie zależy, że przegra... Bo on akurat grał dla towarzystwa. A co widzi przeciwnik? Że ten gość jest niezwykle spokojny podbijając stawkę. Ani odrobiny nerwów.... Wiec on MUSI mieć dobre karty, bo przecież nie byłby tak spokojny nie mając nic. "Pass"... A potem ten szok, gdy zobaczył, że przeciwnik nie ma nic.
PL_Qbik - 23 Marzec 2019, 22:22
:
Przeczytałem Twój ostatni tekst. Przeczytałem Twój kolejny tekst. Przeczytałem wszystkie twoje luźne posty do mnie.
I powiem tak. Zafascynowałeś mnie. Zabiłeś mnie, a ciało moje przeciągnąłeś w galopie za koniem.
Jak mogą istnieć tak zupełnie nie przystające style komunikowania się???!!!
I już wiem. Doznałem oświecenia.
Niestety, ta forma kontaktu między nami – swobodna, luźna wypowiedź pisemna - skazana jest na porażkę. W ten sposób, niestety, nie dojdziemy do porozumienia.
Nadajemy na zupełnie różnych częstotliwościach. Prezentujemy skrajnie przeciwne podejścia do konstruowania wypowiedzi.
To nic złego. Ani moje, ani Twoje podejście nie jest złe. Ale są niekompatybilne i - póki co – w ten sposób się nie dogadamy.
Jeśli chciałbym pokusić się o krótkie porównanie naszych stylów pisania, to powiedziałbym, co następuje:
Ty piszesz barwnie i szeroko. Bardzo szeroko. – Ja piszę barwnie i wąsko. Konkretnie.
Twój sposób określiłbym jako „Filozoficzno – Erudycyjno – Profesorski”. Mój, jako „Inżyniersko – Upierdliwy”.
Ty skupiasz się na niektórych myślach z mojego tekstu i szeroko się co do nich wypowiadasz, ale nie analizujesz ich – a wiele innych zupełnie pomijasz. Pozostawiasz mnie z niedosytem – jakbyś pewnych fragmentów mojej wypowiedzi w ogóle nie przeczytał.
Ja obracam każde Twoje słowo na wszystkie strony, po czym skrupulatnie na każdą Twą myśl odpowiadam.
W Twoich tekstach widzę ogrom wiedzy i fascynujący chaos.
W moich – skrupulatne podejście i chęć wyjaśnienia każdego zagadnienia punkt po punkcie. Precyzyjnie. Dokładnie. Po inżyniersku.
Podążając za Twoją swobodną myślą można okrążyć świat dookoła, poznając wiele fascynujących historii. Ale po powrocie do punktu wyjścia, człowiek staje, rozgląda się i konstatuje, że nie rozwiał nawet połowy tych wątpliwości, z którymi startował.
Wybacz, ale to nie po mojemu. Ja chciałbym wyjaśnienia spraw, które mnie gnębią. WSZYSTKICH. I w pierwszej kolejności. Dopiero później jestem otwarty na wysłuchanie ciekawych, barwnych opowieści.
Ty masz swój sposób na swobodną wypowiedź pisemną. Ja – swój.
Jeszcze raz podkreślę: oba są O.K.
Tylko złożone razem – nie zafunkcjonują.
Jednak zależy mi na kontakcie z Tobą, bo dość rzadko spotyka się człowieka, który ma dużą wiedzę i to na temat, który nas akurat wkręca. Dlatego myślę, że dobrze byłoby poszukać innej formy kontaktu – takiej, która minimalizowałaby różnice w naszym podejściu i dawała satysfakcję porozumienia.
Na pewno dobrze mi się z Tobą współpracuje w PBF-ie. Ale gdzieś trzeba się kontaktować też poza nim, aby wyjaśniać wątpliwości. Gdzieś też chciałbym móc zadawać Ci konkretne pytania, które wynikają z mojego braku wiedzy. W internecie często nie mogę się pewnych spraw doszukać, więc miałem nadzieję, że dowiem się od Ciebie.
Myślę, że moglibyśmy się spokojnie dogadać w rozmowie bezpośredniej „twarzą w twarz”. Tyle, że trochę daleko.
Może Skype? Może na Discordzie? Telefon nawet? Myślę, że w bezpośrednim kontakcie dałoby radę. Hmmm...
Co sądzisz?
Ha! Tymczasem mam jeszcze inny pomysł. Zróbmy to tu i teraz – tylko w innej formie.
Nie w formie „swobodnej, luźnej wypowiedzi pisemnej”, a w formie „pytanie – odpowiedź”!
No, to się może udać!!!
Proponuję następujący porządek:
1. Moje pytanie.
2. Twoja konkretna, możliwie krótka, jasna odpowiedź.
3. Twój ewentualny (jeśli dysponujesz czasem i masz chęć – ja jestem za!) komentarz techniczno - historyczny poszerzający moje horyzonty.
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?
Dobra – to zacznijmy od razu. Najpierw pytania, związane mniej lub bardziej z akcją Tanga i filmem o niej:
1. Jeśli okręt podwodny atakujący nocą na powierzchni (w wynurzeniu) został bez żadnych wątpliwości wykryty przez osłonę konwoju i widzi pędzący z daleka wprost na niego niszczyciel, który już otworzył ogień z działa, powinien Twoim zdaniem:
a) jak najprędzej zanurzyć się, szukając schronienia w głębinach
b) jak najprędzej zanurzyć się, a następnie zaatakować niszczyciela torpedami
c) pozostać na powierzchni usiłując zniknąć w ciemnościach
d) pozostać na powierzchni i podjąć walkę przy użyciu torped lub działa
2. Czy japońskie statki różnych typów, pływające w konwojach były według Twojej wiedzy:
a) w większości przypadków silnie uzbrojone w działa i karabiny maszynowe
b) przeważnie w ogóle nieuzbrojone
c) jedne uzbrojone, inne nieuzbrojone, więc kapitan o.p. musiał zakładać, że są uzbrojone, dopóki nie stwierdził, że jest inaczej
3. Czy statki i okręty japońskie były według Twojej wiedzy zaopatrzone w radary i jeśli tak, to od którego momentu wojny?
4. Pisałeś, że Japończycy krótkofalówek nie mieli. A czy radia, jakie mieli na statkach i okrętach, mogły służyć do rozmów głosowych, czy tylko do nadawania morsem?
5. Dlaczego Twoim zdaniem żaden z dwóch niszczycieli chroniących konwój nie otworzył ognia do Tanga, po tym gdy ten zniszczył już wszystkie cztery statki konwoju?
6. Co Twoim zdaniem stało się z dwoma niszczycielami chroniącymi konwój?
7. Jakie były wg Ciebie działania niszczycieli od momentu pierwszych trafień torpedami, do momentu, gdy – jak jest powiedziane w filmie – „O’Kane uznaje, że zrobił swoje i ucieka na pełne morze”?!
8. Czy ryzyko, jakie podjął dowódca Tanga, pozostając po zapaleniu pierwszych dwóch statków na powierzchni, aby zaatakować ponownie – przy wiedzy kapitana o obecności niszczycieli – było Twoim zdaniem dobrze zważone?
9. Czy O’Kane – kapitan Tanga – przeżył wojnę?!
PL_CMDR Blue R - 23 Marzec 2019, 22:58
:
Co do szerokości wypowiedzi i odpowiadania na każde zdanie. Poprzedni post pisałem jakieś dwie godziny, więc jakbym miał odpowiedzieć na każde zdanie, to bym musiał urlop wziąć
Dlatego odpisałem na to, co moim zdaniem jest najważniejsze.
Cytat: |
Może na Discordzie? Telefon nawet? Myślę, że w bezpośrednim kontakcie dałoby radę. Hmmm...
Co sądzisz? |
No, mamy Discorda, tylko wleźć i gadać.
Cytat: |
1. Jeśli okręt podwodny atakujący nocą na powierzchni (w wynurzeniu) został bez żadnych wątpliwości wykryty przez osłonę konwoju i widzi pędzący z daleka wprost na niego niszczyciel, który już otworzył ogień z działa, powinien Twoim zdaniem:
a) jak najprędzej zanurzyć się, szukając schronienia w głębinach
b) jak najprędzej zanurzyć się, a następnie zaatakować niszczyciela torpedami
c) pozostać na powierzchni usiłując zniknąć w ciemnościach
d) pozostać na powierzchni i podjąć walkę przy użyciu torped lub działa |
a) lub b) moim zdaniem jest najlepsze. Ale zależy od okoliczności. Jeden OP przeżył, gdy wypadkiem wyszedł na powierzchnię... i okazało się, że pogoda zmieniła się i lepsza była ucieczka na powierzchni.
Cytat: |
2. Czy japońskie statki różnych typów, pływające w konwojach były według Twojej wiedzy:
a) w większości przypadków silnie uzbrojone w działa i karabiny maszynowe
b) przeważnie w ogóle nieuzbrojone
c) jedne uzbrojone, inne nieuzbrojone, więc kapitan o.p. musiał zakładać, że są uzbrojone, dopóki nie stwierdził, że jest inaczej |
Nie wiem dobrej wiedzy na ten temat, ale Japończycy późno przystąpili do tematu zabezpieczenia... I raczej opcja c) wchodzi w grę... taka była zwykle taktyka Amerykanów.
Cytat: |
3. Czy statki i okręty japońskie były według Twojej wiedzy zaopatrzone w radary i jeśli tak, to od którego momentu wojny? |
Statki - nie
Okręty - tak
Ale teraz JAKI radar. Weźmy Niemiecki radar na przykład. Niemieccy naukowcy określili, że NIE DA SIĘ wykryć radarem peryskopu. W międzyczasie Amerykanie dokonali przełomu i byli w stanie wykryć taki peryskop.
Japsy moim zdaniem byli bardziej do tyłu, jeżeli idzie o radar. I pytanie, co nim wykryjesz. A tej wiedzy już nie posiadam.
Cytat: |
. Pisałeś, że Japończycy krótkofalówek nie mieli. A czy radia, jakie mieli na statkach i okrętach, mogły służyć do rozmów głosowych, czy tylko do nadawania morsem? |
Pewnie mogły. Pytanie o jakość (to był jeden z powodów utrzymywania morse'a)*. Dużo zależało od armatora. Przecież mówimy o statkach cywilnych. Ale na pewno na innych falach, niż wojskowe... Jeszcze by cywil podsłuchiwał wojsko.
*Nawet dziś niektórym graczom przydałoby się, aby nadawali morsem, a nie mówili, bo nie da się ich zrozumieć.
Cytat: |
5. Dlaczego Twoim zdaniem żaden z dwóch niszczycieli chroniących konwój nie otworzył ognia do Tanga, po tym gdy ten zniszczył już wszystkie cztery statki konwoju? |
Moim zdaniem, opierając się nie na filmie, a Cichym Zwycięstwie. Po prostu nie wykryli go. Nie wiedzieli gdzie jest.
Cytat: |
6. Co Twoim zdaniem stało się z dwoma niszczycielami chroniącymi konwój? |
No, po poszukiwaniach OP, podniosły rozbitków (w tym później tych z Tanga) i popłynęły do bazy.
Cytat: |
7. Jakie były wg Ciebie działania niszczycieli od momentu pierwszych trafień torpedami, do momentu, gdy – jak jest powiedziane w filmie – „O’Kane uznaje, że zrobił swoje i ucieka na pełne morze”?! |
No, szukały okrętu podwodnego. A jak to robiły? Nie wiem. Nie mam tu konkretniej wiedzy. A Japończycy nie byli tak skrupulatni w raportach. (np. nie wiadomo ile statków okręty podwodne uszkodziły, bo Japsy prowadziły tylko ewidencję straconych statków)
Cytat: |
. Czy ryzyko, jakie podjął dowódca Tanga, pozostając po zapaleniu pierwszych dwóch statków na powierzchni, aby zaatakować ponownie – przy wiedzy kapitana o obecności niszczycieli – było Twoim zdaniem dobrze zważone? |
Cóż, tu trzeba powiedzieć, że zważył dobrze, skoro gdyby nie wada torpedy, to by wrócił do bazy cały i zdrowy.
Cytat: |
9. Czy O’Kane – kapitan Tanga – przeżył wojnę?! |
Wybacz, ale to można sprawdzić na wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Richard_O%E2%80%99Kane
https://en.wikipedia.org/wiki/Richard_O%27Kane
Jak widać zmarł dopiero w 1994 roku.
PL_Qbik - 24 Marzec 2019, 19:42
:
No i dziękuję bardzo!
To są konkretne odpowiedzi.
W dodatku znów pobudziłeś moją ciekawość, tak, że znalazłem film o tym właśnie jak Tang dostał własną torpedą. To trzeba było mieć wyjątkowego pecha!
A tu:
Cytat: |
No, po poszukiwaniach OP, podniosły rozbitków (w tym później tych z Tanga) i popłynęły do bazy.
|
to muszę gdzieś głębiej poszperać, bo strasznie jestem ciekaw jak O'Kane radził sobie w Ofuna Camp w japońskiej niewoli. Może wiesz, czy i gdzie o tym można poczytać?
Jeszcze raz dziękuję za informacje.
Trzymaj się!
PL_CMDR Blue R - 24 Marzec 2019, 19:51
:
Alex Kershaw: Ucieczka z głębin
PL_Qbik - 24 Marzec 2019, 20:44
:
Dziękuję.
PL_CMDR Blue R - 24 Marzec 2019, 20:51
:
Propos. Według tej książki, to co przedstawiono w filmie... to naprawdę DWA konwoje w ciągu 2 dni. W pierwszym zrobił to wejście i prawie był taranowany, w drugim torpeda zakręciła.
str. 67-68
Skoro Japończycy z pokładu strzelają do Tanga, to taranowanie jest celowe.
(...)
str. 68
Kane obserwuje z zadowoleniem, jak eskortowce ostrzeliwują się wzajemnie.
str. 68
Frachtowiec po próbie staranowania obrywa torpedami i tonie. Więc nie ma jak zawiadomić, a "Tang na nowo skrył się w mrokach nocy"
str. 68
Zatopione frachtowce i 1 eskortowiec uszkodzony (wynik ataku), który potem strandował na jedną z wysp.
2 dni później
Tang atakuje kolejny konwój, Tang pod ostrzałem, ucieka, wraca, aby dobić frachtowiec
str. 72
Torpeda zawraca na Tang
str. 73
Czy torpeda trafi? Czy torpeda nas trafi?! KONIEC ROZDZIAŁU
str. 77
KABOOM!
Ciche Zwycięstwo.
Str. 647 - pierwsza bitwa konwojowa, z taranowaniem Tanga i kolizją frachtowców.
Dalej drugi konwój i nieszczęsna torpeda wystrzelona, aby trafić Tanga na stronie 648.
PL_Qbik - 25 Marzec 2019, 18:41
:
Już się cieszę na czytanko!