POLISHSEAMEN
Opisy Patroli - 24.03.2006r godz.22.30-0.30
PL_Rapciu - 25 Marzec 2006, 01:09
: Temat postu: 24.03.2006r godz.22.30-0.30
Dowodcy DD:
PL_Szyszek: Yayoi-przezyl
PL_Rapciu: Murasame-przezyl i zatopil PL_Hubala
Dowodcy Sub:
PL_HUBAL: USS Triton-zatopiony
PL_Marco: SS 245 Cobia-przezyl
Misja tak jak poprzednia byla... nudna. Nie moglismy sie nawet opalac, deszcz padal nieprzerwanie. Zaraz po rozpoczeciu misji i pojawieniu sie naszych samolotow dostalismy przekaz o zaobserwowanym okrecie podwodnym w odleglosci 10 mil przed konwojem. Niestety o kontakcie zameldowal mysliwiec a bombowce ktore skierowaly sie na cel byly za daleko... Z uwagi ze w tym rejonie dzialaly tylko dwa suby wroga, postanowilismy "kuc zelazo poki gorace" W kierunku suba natychmiast wystartowal PL_Szyszek ale po dotarciu na miejsce nic juz nie znalazl
Bestia szybko oddalila sie z niebezpiecznego rejonu. Na bezskutecznych poszukiwaniach uplynela nam kolejna godzina... Na nogi postawil nas dopiero komunikat z konwoju o dostrzezonym peryskopie wewnatrz szyku. Pol godziny do konca a tu taki numer
Niezwlocznie pozbieralismy sie i pognalismy do konwoju PL_Szyszak byl blizej ok. 6500yad ja niestety 6 mil. Plynac caly czas spodziewalem sie rzezi jak nieuchronnie nas czeka. Te 10 min ktore mi zostaly do celu dluzyly sie niemilosiernie. W eterze krzyki i ponaglenia. W tej kakofoni udalo mi sie wylowic komunikat o trafieniu "Fuso"(pancernik) 3-ema torpedami
. Wyrzutnia mu sie zaciela czy co
PL_Szyszek zaatakowal pierwszy co zmusiło dowodce suba do zejscia glebiej. Niestety bez widocznego skutku...Amerykanin nic sobie nie robil z naszych wysilkow i wplynal pod pancernika sadzac ze bedzie bezpieczny
W miedzy czasie wykrylismy kolejnego przeciwnika na wschod od naszej grupy. PL_Szyszek natychmiast poplynal to sprawdzic. Tu jednak szczescie zawiadlo PL_Hubala i popelnil blad wychodzac na chwilke spod pancernika. Tylko na to czekalem-nie byl gleboko liczac na powtorny atak... Poswięcilem cala tylna belke. Nie mial prawa tego przezyc
PL_Szyszak niestety nie dotarl do swojego suba. Zabraklo czasu
Nasza porazka niespodziewanie zamienila sie w sukces-100% konwoju i jeden wrogi sub na dnie (nie byle kto
) Takie wlasnie sytuacje potwierdzaja stare porzekadlo ze walczyc nalezy do konca. Ahoy