POLISHSEAMEN
Wykaz patroli - Patrol 57
PL_Marco - 30 Czerwiec 2009, 13:23
: Temat postu: Patrol 57
"Port Martyniqa"
U-BOOTY: IXC/40 (1944)
CZAS MISJI: 2,5 godz
15/01/1944 g. 5:00
POGODA: niebo czyste, wiatr słaby
Jedynym miejscem, gdzie żegluga wciąż porusza się niezagrożona, to rejon Karaibów. Niemcy opracowują śmiały plan, którego celem jest port Martyniqa. Z tego portu właśnie wypływają główne dostawy ropy dla dla walczących okrętów USA. Alianci zdają już sobie sprawę z zagrożenia jakie lada dzień może pojawić się na tym akwenie. Okręty alianckie jak i niemieckie przygotowują się do walki. Ogłoszony zostaje alarm w porcie. Rozpoczyna się bardzo długa wachta.
--- Odprawa ---
Nasz wywiad doniósł, o konwoju który kieruje się w stronę wybrzeży USA. Waszymi celami są: konwój wychodzący, wpływający do portu, a tak ze wszystkie jednostki na redzie portu.
PL_Szczur, PL_David
=============
PL_Marco - SURV
• Victory Cargo 7 766 t
• Fletcher Destroyer 2 325 t
• C2 Cargo 6 416 t
• T2 Tanker 10 837 t
• Small Tanker 4 269 t
• Small Tanker 4 268 t
Cmd_Jacek - SURV
• Victory Cargo 7 765 t
PL_CMDR_Blue R - KIA
• C2 Cargo 6 415 t
• JC Butler Destroyer 1 350 t
PL_Deny - KIA
PL_Pawliczek - KIA
PL_Sebol - KIA
PL_Surgeon - KIA
PL_Cobra - KIA
Pełna ekipa, wilcze stado liczyło tego poranka aż osiem jednostek. Osiem dzielnych załóg, niestety tylko dwóch dowódców miało tego dnia szczęście powrócić cało do bazy. Misja ciężka, dwie i pół godziny na dorwanie ciekawej zdobyczy. Rok 1944 poniekąd rekompensowała możliwość ucieczki w głębiny, gdyż mimo bliskości, zatoki i portu głębokość była znaczna.
Zaczęło się niepozornie, start misji, krótka rozmowa z marynarzem obsługującym szumonamiernik, potem sam na chwile przysiadłem aby posłuchać odgłosów niesionych przez ciepłe wody okalające wyspę - ok wiemy już co nieco o ruchu jednostek, krótkie spojrzenie na mapę, wykreślenie kilku odległości i prawdopodobnych obszarów wrogich jednostek i ruszamy w drogę - "pół naprzód" padło z ust dowódcy, a okrętem lekko szarpnęło gdy mechanicy w przedziale "elektryków" włączyli silniki.
Co jakiś czas podnosiłem peryskop aby się porozglądać, była jeszcze ciemna noc, słońce miało wzejść dopiero za kilka kwadransów. Po jakimś czasie w oddali dostrzegłem światła szperaczy, chwile później 3 niszczyciele na pełnej szybkości pomknęły w kierunku południowym (przepływając mi jakieś 3km przed dziobem).
Na chwile przed świtem jeszcze w ciemnościach dostrzegłem po lewej burcie przepływający konwój, ale było zbyt ciemno i daleko abym mógł poprawnie zidentyfikować jednostki i oddać strzał który będzie celny, więc postanawiam płynąc dalej w nadziei na przechwycenie drugiego konwoju o którym donosił wywiad. Nieoczekiwanie po kilku minutach wstało słońce i pięknie oświetliło frachtowce, a jednocześnie niszczyciele które wcześniej pomknęły na południe zaczęły wracać akurat kursem kolizyjnym z moim.
Bez namysłu obróciłem okręt i ustawiłem prędkość 1 węzła. Było już tak widno że nie miałem problemu z określeniem typu jednostki i reszty potrzebnych danych do kalkulatora torpedowego. Odległość była około 3,5km, a wrogie frachtowce płynęły idealnie burtą, a prosiło się użyć torped FaT ale jako że DD przepływał w tym czasie jakieś 800m ode mnie w obawie przed zauważeniem śladu torpedy parowej użyłem zwykłej TIII jedna torpeda - jedne cel taki cel przyświecał mi tego dnia. I to byłą dobra taktyka, pierwszy cel znika w kuli ognia, później strzelam jeszcze (już FaTem) do kolejnego mercha i także trafiam.
DD zawraca, pinguje i płynie w moim kierunku - chwila nerwów przez głowę przebiegają szybko myśli "znalazł czy nie, dać nura w głębie czy jeszcze poczekać, może nie słyszy a tak zdradzę swoja pozycje" niby w razie czego z tyłu załadowany akustyk do odparcia ataku ale ten dziad płynie od dziobu. Odległość maleje 1500, 1000 robi się ciepło, palec drży nad klawiszem do awaryjnego zanurzenia, ale jednak skręca i przepływa jakieś 400m przed dziobem, ciśnienie lekko opada, jednak nie słyszał, dalej kręci i zaczyna zataczać kolejne kółko teraz albo nigdy i torpeda TIII opuszcza z sykiem swoje dotychczasowe legowisko, chwile później DD dostaje trafienie na wysokości wieży. Czas najwyższy się stąd zabierać bo w oddali już leci kolejny łowca.
Raz po raz w tyle słychać wybuchy bomb, czy to zrzucanych z samolotów czy z niszczycieli.
Ale udaje mi się bezproblemowo wyjść nieusłyszanym z zagrożonego obszaru i skierować się w stronę portu. Teraz były minuty w ciszy, za mną w oddali już ledwo widoczny, odpływający DD, a przede mną latarnie portowe. Tak minęło ponad 30 minut zanim dotarłem do portu i tam zatopiłem stojący T2, 3 torpedami uszkodziłem T3 (niestety nie zatonął) ale do portu w tym czasie także wpływał mały konwój, składający się z 2 niszczycieli i dwóch małych tankowców. Oba tankowce zatopiłem, jednego DD uszkodziłem akustykiem i mimo ze lądowała się jeszcze ostatnia torpeda to czas patrolu dobiegł końca.
Żałuje tylko że mimo iż się dokładnie rozglądałem nie zauważyłem Liniowca (24 000 t) który stał w porcie nieopodal mnie
i zlewał się z zabudowaniami portowymi.
PS. Na prośbę Finka poczekaliśmy aż przewidują mi ostatnią torpedę i odpaliłem ją do malutkiego kutra rybackiego 81 ton, Finek zamieści zdjęcia jak go wcisnęło (kutra nie Finka
pod wodę i potem wyskoczył s powrotem
PL_CMDR Blue R - 30 Czerwiec 2009, 14:28
:
Marco... W raporcie brakuje jednej, ważnej rzeczy
http://forum.polishseamen...opic.php?t=4930
U mnie było dość ciekawie. Byłem na flance konwoju zaraz obok Marco... I to w takiej pozycji, że co przymierzyłem się do strzału, to statek wylatywał w powietrze... W końcu dorwałem jednego mercha i akustykiem zatopiłem DD. Następnie zwiałem na głębinę... Po 40 minutach ucieczki załoga trochę się zmęczyła, więc wymieniłem ich... I to był błąd. Nowy hydroakustyk nie usłyszał bomb głębinowych. Jak nagle mi zjechali 1 bombą integralność do 37% na 170 metrach, to... cóż. Ciśnienie było bezwzględne...
A oto nasz dzielny kuer rybacki oraz rozmowy załogi:
Zdjięcia zamieszone na serwerze www.fotosik.pl
<spokojnym głosem> Kapitanie, mamy uszkodzenia.
Nabieramy wody
Przecieki się powiększają!
Otwieramy główny zbiornik balastowy.
Wynurzenie
everytime we kiss, i swear i could fly
cała naprzód, silnik spalinowy włączony
osiągnięto ostatni punkt nawigacyjny
zanurzenie
Kapitanie, jesteśmy za bardzo do tyłu.
Dajcie trochę do przodu. Nie możemy tonąć poza miejscem trafienia, bo oskarżą nas o ucieczkę z miejsca wypadku.
Silnik spalinowy zabezpieczony
Ps. Część cytatów zaczerpnięta z gry SH2
PL_tes - 30 Czerwiec 2009, 14:44
:
Marco, ale masakre zrobiles. Prosze zdradzic tajmnice, na jakich kodach jechales
Gratki!
tes
Ps. Bo ten biedny stateczek chcial Wam pokazac, ze potrafi zatonac z klasa, zamiast tak po prostu bezceremonialnie wyleciec w powietrze
PL_Cmd_Jacek - 30 Czerwiec 2009, 14:48
:
Fragmenty dziennika pokładowego U-125:
5:00 - moja pozycja 20 km na W od wejścia do portu. Słychać kontakt. Płynę 4w. na ESE, w kierunku wejścia. Piękna gwieździsta noc.
5:18 - zauważono eskortę 8000 m przede mną, szukają kogoś reflektorami, obrzucają bombami - nieźle komuś skórę garbują; zwalniam
5:38 - eskortowiec przede mną blokuje mi drogę; przestał rzucać bomby, chyba skończył. Ciekawe, czy nasz okręt przetrwał ? Próbuje ominąć eskortowca łukiem od północy.
5:44 - wysuwam peryskop - teraz dwa eskortowce przeszukują morze, ale ... słyszę też frachtowce w oddali - dobrze, powoli, cierpliwość popłaca
5:49 - widzę konwój, idzie prosto na mnie, eskortowce wróciły do szyku
5:59 - omijam eskortowca predkosc 3w. zanurzenie 25 m - cisza na okręcie
6:07 - drugi eskortowiec przeszedł nad nami - ufff bylo blisko - nic nie usłyszał
6:20 - przedarłem się - cel w liberty - 2 torpedy - pudło - nie włączony TDC - ale marnotrawstwo. Kolejny strzał 2 torpedy FAT - PUDŁO !!!!!! - Liberciak odpływa. W międzyczasie słyszę wybuchy i widzę dym z tyłu konwoju.
6:40 - cel na Victory z rufowych wyrzutni - odpalam z 600m - 2 celne - zatopienie 7000t.
6:45 - rozglądam się - konwój uchodzi na W; już go nie dogonię, Eskortowce tańczą z kimś. Samoloty szaleją. Mało czasu - decyzja - w głebinę i odejście na N, by przeładować torpedy.
dzięki za patrol
PL_Andrev - 30 Czerwiec 2009, 18:26
:
Finka zatopili? Toż to cud jakiś....
Zapomniał chłopina czity powłączać heheheh