Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych chce zbudować najszybszy w historii okręt podwodny. Niewielka jednostka w zanurzeniu osiągać ma prędkość aż 185 km/h. Ma być to możliwe nie tylko dzięki odpowiednio mocnemu napędowi, ale też za sprawą wykorzystania mało znanych zjawisk fizycznych, występujących w wodzie.Amerykanie chcą pobić ustanowiony jeszcze przez Związek Radziecki rekord prędkości łodzi podwodnej. Oddany do służby w 1977 roku radziecki okręt 705, w kodzie NATO nazywany Alfa, dzięki zastosowaniu odpowiednio dobranego reaktora jądrowego, pod wodą rozpędzał się aż do 44 węzłów. Nowa, amerykańska łódź podwodna ma zmiażdżyć dokonania ZSRR, osiągając aż 100 węzłów, czyli 185 km/h.
Osiągnięcie tak ogromnej prędkości w zanurzeniu ma być możliwe dzięki wykorzystaniu zjawiska superkawitacji. Wykorzystuje ono fakt, że opór wody podzielić można na czołowy, wynikający z konieczności rozepchnięcia cieczy, oraz lepkościowy, wynikający ze zjawiska tarcia. O ile z tym pierwszym trzeba się pogodzić, o tyle drugi da się zniwelować. Możliwe jest to gdy w zanurzonym obiekcie zastosuje się odpowiednio wyprofilowany, tępy dziób. Podczas poruszania się, wytwarza on w wodzie rejonowy spadek ciśnienia, umożliwiający wrzenie wody w niskiej temperaturze. Wskutek wrzenia tworzy się gazowy bąbel kawitacyjny, wypierający wodę, a więc niwelujący opór lepkościowy. System ten dotąd stosowany był głównie w torpedach, takich jak rosyjski WA-111 Szkwał.
Amerykanie zbudowali już model rekordowej łodzi w skali 1:4. Jego wodowanie okazało się sukcesem, więc w najbliższym czasie powstanie pełnowymiarowy okręt. Ma on służyć do transportu niezwykle ważnych i niebezpiecznych przesyłek, a także do przemieszczania żołnierzy. Znaczenie militarne okrętu podwodnego osiągającego 100 węzłów będzie jednak wykraczało znacznie poza te ramy i jest nie do przecenienia. |