POLISHSEAMEN

Nasze aktualne patrole - BATALIA - OSTATNI BASTION

PL_Mungo - 31 Październik 2010, 14:30
: Temat postu: BATALIA - OSTATNI BASTION

RAPORT Z BATALII =SH2 vs. DC=
„OSTATNI BASTION”


Kriegsmarine:
Boolo – KMS Gneisenau
PL_Marco – KMS Admiral Hipper


Royal Navy:

Adiq – HMS Duke of York
PL_Daritto – HMS Norfolk
PL_Szylol – HMS London
PL_Mungo – HMS Devonshire



WSTĘP – 6:00

Ktoś mną potrząsał w bardzo subtelny sposób, ale byłem zbyt słaby by jakkolwiek zareagować.
- Kochanie, daj spokój, jest jeszcze zbyt wcześnie- powiedziałem z żywym przekonaniem.
- Sir… - Otworzyłem oczy. To nie była moja żona- Anna, lecz młodzieniec mający jeszcze meszek na twarzy. – Sir, osiągnęliśmy punkt nawigacyjny 11˚ 18’ E 57˚ 35’ N.
- Dlaczego Ty mi to mówisz?
- Bo powiedział Pan, że wyrzuci Pan za burtę każdego, kto krzyknie cokolwiek na którymkolwiek końcu okrętu, gdy będzie Pan w łóżku, kapitanie.
Celna uwaga. Rzeczy samej tak powiedziałem kładąc się spać… pół godziny temu. Była 6:00 więc czym prędzej udałem się na mostek. Przywitałem się z Courtneyem- naszym sternikiem i usiadłem w fotelu. Kurs 240. Prędkość 0 węzłów. To właśnie tutaj mieliśmy zebrać naszą grupę uderzeniową pod dowództwem admirała Adiquera Johnsona. Prowadził on nasz flagowy okręt- HMS „The Mighty” Duke of York. Na „Norfolku” komandor Daritto McFlaffel pędził do nas na zasilaniu awaryjnym. Powodem było to, że komandor Daritto jest jednym z hojniejszych dowódców w naszej grupie. Hojny Szkot- co za paradoks... I w tej sobie tylko znanej hojności na dobranoc rozdzielił dodatkowe porcje rumu dla załogi. W maszynowni chyba dostali potrójnie, bo o 4 nad ranem zgasły im 2 kotły. Oczywiście dwóch palaczy już wylądowało w karcerze za to przewinienie, co nie zmienia faktu, że nawet płynąc z prędkością 26 węzłów 10 mil morskich to niemała odległość. Najbliżej mnie był Sean „Szylol” Collins na „Londynie”. Szurnięty Irlandczyk. Ten człowiek gotów jest z modlitwą na ustach wysłać nas w objęcia Neptuna… No i pozostałem ja- Michael Mungomery. HMS Devonshire był pod dowództwem człowieka, który dość niedawno wyrwał się ze szponów buteleczki szkockiej tylko dzięki jednemu pechowemu dowódcy u-boota na Morzu Norweskim, ale to już inna historia. Tak zatem przedstawiała się nasza grupa- twardy dowódca, wariat, alkoholik i Święty Mikołaj. Przeciw sobie mieliśmy wroga, który w swojej desperacji jak również doświadczeniu- nie miał sobie równych. Wiedzieliśmy, ze w morze wyszedł „Gneisenau” dowodzony przez admirała Boolo von Wiettenstadt. Eskortę stanowił ciężki krążownik „Admiral Hipper” dowodzony przez konteradmirala Marco Henigsta. Jednak droga do ostatecznego starcia z trzonem niemieckiej Kriegsmarine miała się okazać dłuższa, niż się tego spodziewaliśmy…


6:39


Zostałem pchnięty na szpicę naszej formacji… Cóż za zaszczyt, jasna cholera. Przed chwilą przeleciał nad moją głową Sunderland, a radar wyłapał jeszcze po jednym z lewej i prawej burty. „Polecą, nic nie znajdą, a wrócą znowu jak banda bohaterów”- nastroje na mostku nie były najlepsze. Co ja gadam, wszędzie morale leci na łeb na szyję… Jest 10 marca 1945 roku. Rosjanie prą na zachód. 9 miesięcy po „Overlord” wojska lądowe szykują się do zakończenia wojny. Ale tutaj wszystkich ogarnia myśl, że najbliższe kilka godzin może być ostatnimi w naszym życiu. W końcu w morze wyszła duma niemieckiej floty. Gorzej już chyba być nie może… A jednak. 6:41- depesza od „Norfolka”. 4 lub 5 kontaktów, śruby wysokoobrotowe. „Londyn” nadaje to samo. Przeszukałem wewnętrzne kieszenie, lecz nie natknąłem się na znajomy metalowy obiekt. Fakt. Rzuciłem, więc po co miałbym mieć przy sobie piersiówkę. Obejdzie się bez tego. Nacisnąłem przycisk i zawyła syrena „na stanowiska alarmowe”. Ciekaw jestem jak będziemy strzelać do tych kutrów torpedowych skoro ledwie widzę nasz pancernik będący 4 tysiące jardów od nas. Idziemy w linii. „Devonshire”, „London”, „Norfolk”… Z lewej burty za nami kryje się „Duke…”. Kurs 135, prędkość 10 węzłów. Kutry są na południowy zachód od nas, więc rozstrzelamy je zanim dojdą do pancernika. W tym momencie serce mi zamarło…
- Tu sonar, kontakt lewo 20, lewo 10, prawo 5, prawo 10, prawo 20. Odległość około 7 tys. jardów- zimny jak lód głos naszego operatora sonaru wykreślił mi przed oczami straszną wizję… Przed nami była kolejna grupa kutrów, do tej pory niezauważona która ruszyła wprost na nas. To będzie bardzo długi poranek…

7:12


Dzwony… Myślę sobie, skąd cholera te dzwony. Pochylił się nade mną lekarz. Kolejna zagadka. Co on tu robi? Zrozumiałem. W jednej chwili pojąłem. Jeszcze 4 minuty temu nasza artyleria drugorzędna kładła ogień na niemieckich rycerzy mórz. Teraz działa ucichły. Czemu ucichły?
- Dlaczego nie strzelamy?- spytałem O’Hary, mojego pierwszego oficera.
- Roznieśliśmy ich. Duke dostał 3 z nich. London 2, a my zatopiliśmy jednego. Ale niestety oberwaliśmy. Pożary opanowane, grodzie wodoszczelne zamknięte, kotły sprawne. Wlazły w nas 2 cygara.
To by się zgadzało. Delikatny przechył na burtę. Dostałem raport uszkodzeń. Szacowany na 50%. Nie jest wesoło, no ale cóż. Depesza od Adiquer’a. Przejść na tył kolumny przez prawą burtę. Reszta eskadry kurs południe. Doszedłem już do siebie i mogłem w miarę trzeźwo myśleć. Apropo trzeźwości- przydałaby się szklaneczka czegoś mocniejszego… Zmienialiśmy kurs na wschód i znowu. Znajomy głos, znajome słowa, ten sam dreszcz przeszywający plecy. Sonar zameldował o zapomnianej grupie kontaktów na południowym zachodzie. Szybka zmiana kursu i znowu dołączyłem do formacji, lecz tym razem miałem się skryć za „Norfolkiem” i „Londynem”, żeby nie oberwać kolejnych torped.

7:28


Teraz to jak strzelanie do kaczek. Kutry podeszły w linii od zachodu. Kończyliśmy je, jeden po drugim wrzynały się w białą kipiel fal. Mimo to, zdążyły puścić w naszą stronę torpedy, które już zostały pochwycone przez nasze sonary. Wolno zbyt powoli wykonaliśmy skręt i kolejny krążownik zatrząsł się od wybuchu. Bogu dzięki- tylko jedna. Nie miałem jednak czasu oglądaniem zniszczeń mojego kolegi, bowiem sam bałem się o to żeby nie oberwać. Kolejny cios mógłby być tym ostatecznym. Ciasno położony w skręcie na lewą burtę odetchnąłem z ulgą, gdy sonar zameldował, ze zagrożenie minęło… Tym razem poszczęściło nam się bardziej. Dorwaliśmy 2 kutry a i komandor Daritto mógł sobie zapisać jednego na konto. Resztę z liczącej 6 sztuk grupy s-bootów wykończył Duke of York. Już wyobrażałem sobie twarz admirała Adiquera. Będzie z nas szydził, że jesteśmy gówno warci. Do diabła z nim…

7:45



Troszkę się uspokoiło. Albo może i niezbyt. Mijamy właśnie wyspę Laeso. Prędkość 16 węzłów. Kurs 135. Radary nic nie mają. Courtney właśnie opowiada nam historię, jak spotkał swoją żonę.
- …wtedy właśnie ją zobaczyłem. Stała pod jedną z kawiarni na rynku w Glasgow. Wie pan panie komandorze. Musi pan znać to uczucie, gdy się spogląda na kobietę i wie, że to ta jedyna. Złote włosy. Oczy szafirowe…
- Wyobrażam sobie chłopcze. Ale coś mi mówi, że minąłeś się z powołaniem. Na morzach nie ma miejsc dla poetów i romantyków. No chyba, że w zgodzie z ideą chcesz zginąć za ojcz…- nie dowierzałem własnym oczom.
Tuż za „Norfolkiem” w niebo wystrzelił słup wody. 6 słupów wody mówiąc ściślej. Na wietrze załopotały chorągiewki sygnałowe. Jakim cudem wróg nas widzi?! Widoczność maksymalna to około sześć kilometrów. Co jest grane… Sygnalista melduje:
- Wiadomość od HMS Duke of York. Wyłączyć radary. Powtarzam, wyłączyć radary - wszystko jasne. Wróg jest w stanie wykryć fale radarowe. Jak mogliśmy być tacy głupi.
Zmiana kursu na 160 i przyspieszamy do 24 węzłów. Krążowniki idą w klinie. W środku „Norfolk” Daritto’a, po lewej „Londyn” Szylola a ja osłaniam prawe skrzydło. Pancernik wlecze się ociężale za nami. Kolejne rozbryzgi wody. Tym razem 8. Więc jesteśmy w zasięgu zarówno Gneisenau’a jak i Admirala Hipper’a. Sytuacja nie przedstawia się zbyt optymistycznie. Huk! „Jesteśmy pod ostrzałem”. Norfolk oberwał. Kolejne wybuchy i znowu pocisk w celu. Cholerni niemieccy artylerzyści. Są dobrzy. Trzymanie wyłączonych radarów nie miało już sensu.

8:22


- Tu radar, kontakt lewo 10. Odległość 15 tys. jardów- mamy ich!
- Radio, mówi komandor. Wysłać namiar na cel do pozostałych okrętów eskadry. Dodać: otwieramy ogień.
Już nam się nie wymkną. W tej samej chwili namiar złapał Daritto znajdujący się po mojej prawej burcie. Teraz ja byłem najbardziej wysunięty. „Londyn” zameldował o drugim obiekcie na południowy wchód od naszego celu. Spojrzałem w tył. Na pancerniku powoli, jakby z rozmysłem sześć 15-calowych luf unosiło się spokojnie. Odwróciłem się w przód i w tym momencie rzuciło mną o tylną ścianę mostka. Huk eksplozji, dym i wstrząs spowodowały, że już drugi raz straciłem przytomność w ciągu dwóch godzin. Ocknąłem się i poczułem ostry ból. Ręka- chyba złamana. Pod nami chłopcy ze stanowiska sprzężonych pom-pomów mieli więcej szczęścia. Oni już nic nie czuli. Nasze 8 calówki znów rzygnęły ogniem i gdzieś z przodu w oddali usłyszeliśmy eksplozję. Zapach kordytu działa jak płachta na byka. Nic nas teraz nie mogło zatrzymać.
Chwilę później „Admiral Hipper” przeszedł do historii. Prawdopodobnie któryś z kotłów wyleciał w powietrze lub po prostu załoga maszynowni już nie żyła. Do wolno poruszającego się celu strzelanie odbywało się jak na poligonie. Działa niemieckiego krążownika ucichły. Walczył za 3 Rzeszę do ostatnich chwil. Do momentu, gdy jeden pocisk z HMS Devonshire zakończył jego pełne chwały życie w cieśninie Kattegat. Pozostał jeszcze „Gneisenau”. Wiedzieliśmy, że kontradmirał Marco i admirał Boolo byli przyjaciółmi. Wiedzieliśmy, że te okręty były jak starsze i młodsze rodzeństwo i admirał von Wiettenstadt będzie nie tylko chciał dokonać pomsty za przelaną przez nas krew. Wiedzieliśmy, że będzie chciał uczynić z tego jeden z najbardziej chwalebnych momentów w historii Kriegsmarine i tak jak Hans Langsdorff na „Graffie Spee” wybierze śmierć nim choćby zacznie rozważać poddanie się. Jednak wynik był już przesądzony. Okręty angielskie strzelały teraz ze wszystkich wież, jako że były odwrócone burtą do Niemca. Ciężkie pomruki dochodziły od naszego pancernika. Lecz nim zdążyliśmy tak naprawdę zobaczyć cel KMS Gneisenau zniknął z ekranów radarów.
PL_Szylol - 31 Październik 2010, 14:58
:
Fajny Raport, nieźle się przy nim uśmiałem, ale jest bardzo ciekawy i ten tekst:
Cytat:
Sean „Szylol” Collins na „Londynie”. Szurnięty Irlandczyk
:lol :lol :lol Tu kilka screenów:
PL_Marco - 31 Październik 2010, 16:50
:
:piwko:
Gratki za opis, świetnie się czytało :!
Adiq - 31 Październik 2010, 16:51
:
Pierwszorzędny opis Mungo :piwko: , najbardziej mnie rozbroił tekst :
Michael Mungomery napisał/a:
[...]Resztę z liczącej 6 sztuk grupy s-bootów wykończył Duke of York. Już wyobrażałem sobie twarz admirała Adiquera. Będzie z nas szydził, że jesteśmy gówno warci. Do diabła z nim…[...]


Aż tak okrutny to nie jestem, w końcu dorwałeś Gieńka i Hipcia :lol :lol :lol :lol

A teraz <czas się pośmiać> plan taktyczny bitwy okiem Royal Navy
PL_Andrev - 31 Październik 2010, 17:54
: Temat postu: Re: BATALIA - OSTATNI BASTION
PL_Mungo napisał/a:
Przeszukałem wewnętrzne kieszenie, lecz nie natknąłem się na znajomy metalowy obiekt. Fakt. Rzuciłem, więc po co miałbym mieć przy sobie piersiówkę.


:lol :lol :lol

Ale zaraz, subów nie było? Czy też nie odegrały znaczącej roli?

A po drugie kwestia radarów i antyradarów - czy rzeczywiście wykrywacze fal radarowych umożliwiały określenie odległości czy działało to na zasadzie triangulacji?
PL_Mungo - 31 Październik 2010, 18:11
:
Nie wiem na jakiej zasadzie to działało, wiem że nas trafiali. Nie mnie na szczęście bo i tak byłem nieźle pokiereszowany :D

A co do subów- brakowało nam (choć tylko ciutkę) Przema do zbalansowania gry. Choć gdyby tam był to byśmy leżeli i kwiczeli bo nie mieliśmy bomb głębinowych :)
Adiq - 31 Październik 2010, 18:13
:
raczej to działało na określeniu odległości skoro tak celnie walili :)
PL_Marco - 31 Październik 2010, 19:23
:
Na następna batalie odnalazłem pakiet GPS OFF i proponuje zagrać na nim.
Co to daje, a raczej co zabiera - nie ma lokowania celu, nie ma że lokujemy
cel i ograniczamy się do spacji, jest to zupełnie inny poziom rozgrywki.

Chce żebyście posmakowali i tego i mogli ocenić co fajniejsze. Są też minusy, nie
można używać arty pomocniczej, itp. Ogólnie jak już napisałem rozgrywka przechodzi
w inny wymiar i według mnie dużo lepszy wymiar, bo niema pewnych absurdów.

Ale ocenicie sami. To co następna sobota ?
PL_Andrev - 31 Październik 2010, 19:28
:
Hmmm... niedziela chyba pewniejsza.
Adiq - 31 Październik 2010, 19:36
:
w moim przypadku lepiej sobota ale mi to obojętnie.

EDIT
Ale skoro nie będzie arty pomocniczej to jak na CA w górę mamy walić w s-booty jeśliby doszło do takiego spotkania?
PL_Daritto - 1 Listopad 2010, 08:41
:
No właśnie też się nad tym zastanawiałem.
Manualne nastawy ognia artylerii głównej mogą dodać nowy smaczek do i tak genialnej zabawy. Tyle, że raczej musiałyby być to batalie właśnie bez S-Boot`ów. Nie wiem jak z poziomem innych graczy jednak dla mnie spotkanie z jedną choćby taką łupiną oznaczałoby zapewne przyjęcie na klatę całego jej arsenału torped... W życiu nie trafiłbym na tyle szybko, by udaremnić atak S-Boota.

A tak poza tym to nawet z obecnym sposobem prowadzenia ognia udało mi się w ostatniej batalii ustrzelić tylko jednego S-boota. Heh, to ciekawy jestem co by się działo na pełnym manualu :) ?

No i kiedy następne spotkanie :D ? Bom się na całego oślinił.... hehehe
PL_Marco - 1 Listopad 2010, 09:10
:
No dla tego chce pokazać jak to może jeszcze wyglądać, a później zdecydujemy
jak dalej będziemy grać. Co do tych S-bootów, nie przesadzajcie wystarczy jeden
pocisk (no może dwa) z ciężkiego krążownika żeby to zatopić :||
PL_Mungo - 1 Listopad 2010, 09:31
:
Ale trzeba go najpierw trafić :D Ale bez kutrów batalia w tym stylu byłaby ciekawa :)

Dla mnie odpada niedziela. Piątek i sobota- w te dni mam czas...
PL_Rapciu - 1 Listopad 2010, 12:18
:
Jesli wprowadzicie brak GPSa to moze i ja sie skusze :) Tylko musze odkopac DC... o ile jeszcze gdzies jest...
Adiq - 1 Listopad 2010, 12:37
:
Marco ja widziałem jak jeden s-boot wyłapał 3 pociski i dalej płynął...
PL_Marco - 1 Listopad 2010, 14:02
:
Wiesz Adiq, niestety ta gra ma swoje lata i kaprysy. Więc nie dziw się gdy np. zestrzelisz samolot (będzie w tabelce) a on fizycznie dalej będzie leciał. Mimo ze już nie zaatakuje, czasem tak bywa. Co nie zmienia faktu że może wytrzymał 3 pociski, ale pewnie mniejszego kalibru.

Rapciu wiesz co dobre :||
PL_Rapciu - 1 Listopad 2010, 14:19
:
Kiedys testowalem tego "moda" z Teo i cholernie mi sie spodobal. Przede wszystkim musisz widziec przeciwnika (i to juz jest fajne) wszelakie manewry unikowe naprawde utrudniaja trafienie przeciwnika. Dopiero teraz czuc ze strzelasz sie z zywym przeciwnikiem a nie bezosobowe nawalanie w spacje...
Adiq - 1 Listopad 2010, 14:38
:
Nie rozumiesz marco, po testowych grach przed bataliami domyśliłem się że zniszczone obiekty dalej są na mapie i fizycznie dalej się "poruszają" ale tamten s-boot wyłapał 3 pociski a walczył dalej, dopiero 4 pocisk go wpisał w tabelkę.

Ale wiesz marco my do s-bootów waliliśmy ze średniej artylerii bo główną byśmy nie trafili, a średnia na tych 3 CA i KGV to były 133 mm. <Duke> i 102 mm. <CA> więc mnie dziwi że s-booty nie zeszły po jednym takim pocisku.

Rapciu ja się po "Wąskim Gardle" nauczyłem nie "walić" bezosobowo w spacje tylko walić pojedyńczo z wież gdyż zapewnia to większe szanse na trafienie o czym przekonałem się w walce ja kontra Boolo i komputerowy SoDak gdzie wygrałem.
PL_Andrev - 1 Listopad 2010, 15:07
:
To kiedy próbujemy tego moda?
:kroliczek:
PL_Mungo - 1 Listopad 2010, 15:50
:
Dziś? :8)
Adiq - 1 Listopad 2010, 15:59
:
ja mógłbym dziś ale dopiero po 18:30
PL_Daritto - 1 Listopad 2010, 17:08
:
Ja to samo - od godziny 19ej począwszy.
PL_Andrev - 1 Listopad 2010, 20:04
:
No pięknie, ale ZERO informacji co trzeba zainstalować...
PL_Daritto - 2 Listopad 2010, 08:00
:
No to sobie popłynąłem... Ych!
Już wiem, za co tak bardzo nie lubie Hamachi...

No nic - nie mogłem się z Wami połączyć a na kombinowanie było już trochę za późno. Mam nadzieję, że batalia czy tam patrol (bo w końcu nie wiedziałem, co będzie płynięte) sie udał i zobaczymy ciekawy raport :) ?

A poza tym może ktoś z weteranów zrobi nowy post z zapowiedzią kolejnego patrolu/batalii? Ja bym chętnie to zrobił, ale prawdę mówiąc zachowuję się w tej grze jeszcze jak dziecko we mgle...

I co z tym wypaśnym modem likwidującym automatyczne namierzanie artylerii? Dajcie szanse potrenować!!! :||
PL_Mungo - 2 Listopad 2010, 11:16
:
Jeszcze raz proszę o przysyłanie screenów. Niestety uprzedzam, że raport będę w stanie oddać dopiero w piątek, ale chciałbym go napisać, bowiem mam już pomysł na historię...

Poczekacie?


EDIT: Prace rozpoczęte... Może jeszcze dziś dokończę.
PL_Andrev - 2 Listopad 2010, 13:55
:
PL_Mungo napisał/a:
Jeszcze raz proszę o przysyłanie screenów. Niestety uprzedzam, że raport będę w stanie oddać dopiero w piątek, ale chciałbym go napisać, bowiem mam już pomysł na historię...

Poczekacie?


EDIT: Prace rozpoczęte... Może jeszcze dziś dokończę.


Heee?
Jaki raport?
Myślałem że raport już jest na pierwszej stronie...
:schock
PL_Marco - 2 Listopad 2010, 14:00
:
Informacja będzie, dziś też postaram się wieczorem zapodać instalator dezaktywacyjny GPSu
co byście mogli się zapoznać ze specyfikacja.

Odmienia grę całkowicie, mapa staje się pod względem poleceń bezużyteczna. Nie ma możliwości wydawania poleceń z jej poziomu, nie ma nawet opcji waypontów, jak to mówią
coś za coś. Może to niektórych przestraszyć, ale teraz każdy jest dowódca z krwi i kości i musi troszczyć się o swój okręt, i dopilnować np. co by iść jakoś w szyku, a nie w bezładzie
:||

Co jeszcze mogę powiedzieć, chyba najważniejsze - koniec z strzelaniem z ponad 20 tysięcy jardów. Nie widzisz celu - nie masz po co strzelać. Szczególnego znaczenia nabiera radar, będzie on dawał wielką przewagę podczas złej pogody i misji nocnych - za jego pomocą (po zainstalowaniu specjalnej podziałki) będziemy mogli z grubsza
(o ile radar złapie kontakt) określić odległość do celu !

Ktoś powie "a po co nam odległość skoro trzeba przecież zgrać trójkąty" otóż teraz nie ma trójkątów :|| Po prostu wchodzimy do centrali artyleryjskiej, odpalamy sterowanie manualne i nakierowujemy "obiektyw" na cel. Teraz trzeba ustawić odległość i ognia.
Istotna staje się obserwacja gdzie upadają pociski, trzeba przecież się wstrzelić.
Z pomocą przychodzi strzelanie z każdej wierzy osobno. Można wtedy szybciej obramować cel i wtedy już sprawa staje się łatwiejsza. Dopiero teraz każdy manewr wroga nabiera na znaczeniu i komplikuje trafianie.

Powiem tak teraz strzelałem się z krążownikiem, jak zacząłem trafiać z 7000 jardów pojedyncze pociski to byłem happy, zanim wróg zatonął, zdążył podejść na 3500 yardów.
Nadmienię ze wróg nie strzelał, płynął stałym kursem, wolno, a ja byłem na pancerniku.
To daje do myślenia jak ciężko było trafić. Teraz może zdarzyć się że dzielny kapitan DDka
umiejętnie manewrując i korzystając z zasłony dymnej będzie w stanie storpedować pancernik. I jeszcze ważniejsza staje się np. rola takich mniejszych jednostek np. o zmroku będzie miał kto oświetlać cel pancernikom które spokojnie mogą celować, będzie mógł taki kapitan DDka będąc blisko powiedzieć pancernikom że np. salwa za daleko - skróć odległość itp. Współpraca w zespole stanie się bardzo ważna.

Co wy na to moi drodzy ?



PS. Andrev akurat wczoraj byli ludzie i była druga batalia - Zatopić Tirpitza.
PL_Daritto - 2 Listopad 2010, 14:45
:
Ooooo YEAH!!!
To lubie - to mi się podoba!

Hmm, będzie można spróbować swoich sił przenosząc w grę historyczny fakt ataku polskiego niszczyciela na Bismarcka :PPPP

Czekam zatem z niecierpliwością :D
PL_Andrev - 2 Listopad 2010, 14:49
:
PL_Marco napisał/a:
PS. Andrev akurat wczoraj byli ludzie i była druga batalia - Zatopić Tirpitza.


Oczywiście. Dzięki na info.
Szkoda że akurat wczoraj byłem przed kompem i akurat miałem czas.

:komp:
PL_Marco - 2 Listopad 2010, 15:24
:
PL_Andrev napisał/a:
PL_Marco napisał/a:
PS. Andrev akurat wczoraj byli ludzie i była druga batalia - Zatopić Tirpitza.


Oczywiście. Dzięki na info.
Szkoda że akurat wczoraj byłem przed kompem i akurat miałem czas.

:komp:


No kurde, a byłeś na ventrilo ? Bo ja akurat miałem inne zajęcie w domu, aż nagle Mungo czy Adiq przyszedł na kanał i się pyta czy gram. Ja takie oczy :schock a na kanale było już z 6 osób. Zrobił się kocioł żeby szybko wejść i wystartować, więc nawet chyba nikt nie myślał o tych co nie na ventrilo.
PL_tes - 2 Listopad 2010, 15:55
:
DC zamowiony, w drodzie. Total cost £3,8 a mozna bylo taniej. :lol W UK multum tego za 0.01£ + 2£ przesylka. Zaoszczedzilem na piwku w piatek :D
PL_Mungo - 2 Listopad 2010, 17:16
:
Niestety dzisiaj raport nie dojdzie. Jutro biorę lapka na wykłady i będę pisał :D
PL_BOBIK - 2 Listopad 2010, 17:58
:
Witam. Jak sobie dobrze przypominam to wyłączenie GPS działa tylko w przypadku DC. W SH II to nie działa
Tak więc grać be GPS można tylko na DC !
PL_Andrev - 2 Listopad 2010, 18:23
:
PL_tes napisał/a:
DC zamowiony, w drodzie. Total cost £3,8 a mozna bylo taniej. :lol W UK multum tego za 0.01£ + 2£ przesylka. Zaoszczedzilem na piwku w piatek :D


Dałeś ciała, trzeba było kupić z 5 egzemplarzy...
PL_Andrev - 8 Listopad 2010, 17:28
:
PL_tes napisał/a:
DC zamowiony, w drodzie. Total cost £3,8 a mozna bylo taniej. :lol W UK multum tego za 0.01£ + 2£ przesylka. Zaoszczedzilem na piwku w piatek :D


Tesu, skąd wziąłeś te DC?
PL_tes - 8 Listopad 2010, 18:27
:
http://www.amazon.co.uk/g...&qid=1289237074

Tu uzywki, za symboliczego pensa + koszta przesylki do UK. Ja swoja kopie kupilem na ebay.co.uk. Tylko Andrev, wiesz gdzie ja obecnie przebywam ;) . Niestety nie wiem czy wysylaja do Polski. Pewnie musialbys prywatnie skontktowac sie z dana firma.

PS. UWAGA! DC kaszani sie z GF8xxx i GF9xxx (ja mam w kompie GF9500 :/ ), tj napisy doslownie fruwaja po ekranie. Ja mam na szczescie lapka i z jego karta Intel .... jest OK.
Adiq - 8 Listopad 2010, 19:48
:
zdążyłem się o tym przekonać Tes kiedy miałem GF8600GT, teraz na GTX460 działa jak marzenie :||
PL_Mungo - 8 Listopad 2010, 21:05
:
GF 9300 GT - nie mam żadnych problemów. Na GF 8600GT - również niegdyś nie miałem żadnych niespodzianek.

Swoją drogą zainstalowałem ten mod likwidujący GPS i moje wrażenia - Chryste Panie! Ciężko będzie cokolwiek trafić przy słabej widoczności. O ewentualnym odparciu nalotu bombowców nie wspomnę...

Jak dla mnie - BOMBA !!! :D
PL_Marco - 8 Listopad 2010, 22:25
:
Mungo ale działasz na Viscie lub Win 7 ?
PL_Mungo - 8 Listopad 2010, 22:53
:
Vista
PL_Marco - 8 Listopad 2010, 22:59
:
No bo na Viscie i Win7 ten problem z tymi grafikami o dziwo nie występuje.
Adiq - 8 Listopad 2010, 23:10
:
a na XP to szkoda pisać...
PL_Marco - 8 Listopad 2010, 23:13
:
Dobra GPS - OFF wstawiłem jakiś czas temu, to kiedy jakaś ustawka ?

:||
PL_Andrev - 9 Listopad 2010, 09:08
:
Uwzględniając, że piątki i soboty zwykle są "imprezowe" proponuję niedzielę.
PL_Mungo - 9 Listopad 2010, 09:52
:
Może by się zebrać w czwartek 11 listopada? Chyba wszyscy mają wolne wówczas...

Odnośnie poprzednich wypowiedzi- viste mam na lapku z GF9300, a na stacjonarnym GF8600 pod XP... I tam również problemów nie było, ale zainstaluję z ciekawości DC tam jeszcze raz dla sprawdzenia.
PL_Daritto - 9 Listopad 2010, 12:13
:
Też jestem za niedzielą - jakoś tak mi pasuje ten dzień najbardziej :)) ))
Tylko pls, dajcie jakieś konkretne ogłoszenie co i jak jest ustalone.
PL_Andrev - 9 Listopad 2010, 13:50
:
Ale czwartek też dobry...
Adiq - 9 Listopad 2010, 14:56
:
mi to obojętne kiedy ale zagram, problem zaczyna się w piątek bo w ten piątek idę do kumpla na urodziny
PL_Marco - 9 Listopad 2010, 23:28
:
Ja wiem ze każdemu nie dogodzimy, ale ktoś musi podjąć tą decyzje.
A ze nikt się nie kwapi to ja powiem że na płynięcie wybrałem niedziele.

Godzina tak 19:30.
PL_Mungo - 11 Listopad 2010, 17:12
:
A dzisiaj coś popłyniem dodatkowo? :8)
PL_Mungo - 14 Listopad 2010, 09:22
:
Mogę niestety na 19:30 nie zdążyć. To zależy też od tego, jakie będą korki pod Wrocławiem.
PL_jaruzelski - 14 Listopad 2010, 12:35
:
dasz rade , nie taki Wrocław straszny :)