I po co prowokujesz ?!
Chcesz być dalej ignorantem, to bądź, tylko w pewnych sprawach bądź uprzejmy nie wypowiadać się.
Ciekawe, że jakoś nie wypowiadam się w innych działach ?!
Bo jak nie wiem, to nie piszę.
I znów zaczyna się OT.
PL_HUBAL - 12 Luty 2009, 19:46
:
Panowie nie interesuje mnie kto zaczyna, ani kto kogo prowokuje, jeżeli nie będzie trzymany temat wątku, to temat ZAMKNĘ.
A jeżeli chciecie prowadzić dyskusję na temat "słownictwa technicznego" to proszę założyć osobny temat, lub wymienić spostrzeżenia poprzez PW.
To jest Chińskie ostrzeżenie.......
PL_Marco - 12 Luty 2009, 19:49
:
No to dopisz jeszcze jak już cytujesz
Interesujemy się historią II Wojny Światowej na morzach i oceanach
Wracając do prowadzonej dyskusji, wiadomo ze są to tajne informacje, ale miałem na myśli jakieś przybliżone koszty.
Mozę powiem inaczej, mianowicie jak ma się utrzymanie kosztów okrętów typu Lublin do utrzymania okrętów podwodnych typu Kobben, może na ten temat ktoś ma jakieś pojęcie.
Pewnie już wiadomo do czego zmierzam
Bo według mnie okręty o których toczy się ta dyskusja w obecnej sytuacji geopolitycznej są nam po prostu zbędne.
Kempczol - 12 Luty 2009, 19:55
:
I znów odpowiem...
Nie można porównywać tych okrętów z okrętami podwodnymi.
Okręty typu Lublin, to okręty transportowo-minowe.
Gdyby nie były potrzebne, to by ich nie było.
Używane są dla potrzeb własnych i sojuszniczych z powodzeniem.
I wciąż będę zasłaniał się ustawą o ochronie informacji niejawnych.
PL_Matrose - 12 Luty 2009, 20:16
:
A ja poczekam na Teodora, może coś ciekawego dopowie w temacie.
Kempczol - 12 Luty 2009, 20:22
:
Jemu będzie łatwiej. Służył na nich i to wystarczy.
Mnie nie opłaca się tracić poświadczenia bezpieczeństwa, by komuś udowodnić wyższość Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.
PL_Marco - 12 Luty 2009, 20:30
:
Ja nie chce porównywać ich (w domyśle zadania) ale koszty utrzymania jednego i drugiego.
Cytat: |
Gdyby nie były potrzebne, to by ich nie było.
Używane są dla potrzeb własnych i sojuszniczych z powodzeniem. |
W okresie ich projektowania może były by potrzebne ale teraz ? One zostały po poprzedniej doktrynie.
Wiesz przekonaj mnie że jest inaczej bo dla mnie to tak potrzebne jak lotniskowiec na Bałtyku.
PL_Matrose - 12 Luty 2009, 22:29
:
Tak sobie pomyślałem i wymyśliłem coś takiego:
Jakby ci zajęli okolice Darłowa to mógłbyś nimi desant przeprowadzić albo wypakować się koło Baltijska jakby 3 flo rozbiła FB w tym obszarze. To chyba do takich celów te okręty albo do podobnych zadań tyle, że przez NATO zleconych.
Więc jestem za tymi okrętami tak jak i za fregatami (ale fregaty to inny temat)
P.S. Taki desant z morza to zawsze kolejny robak w tyłku przeciwnika, który spać nie daje.
PL_Andrev - 13 Luty 2009, 16:39
:
Pytanie, co to znaczy "koszt utrzymania" - to nie tylko koszty "utrzymywania w gotowości", ale np. remonty, płace załogi itp.
Dużym kosztem jest paliwo (HMS Hood spalał 4 litry ropy na METR) oraz koszt uzbrajania. Tych wielkości nikt rozsądny nie podaje, bo łatwo można wywnioskować o stanie operacyjnym takiego okrętu (czyli jak często bierze udział w manewrach, czy załoga szkoli się na prawdziwej amunicji czy też "na sucho").
Tutaj znalazłem, że w 1957, koszt utrzymania brytyjskiego niszczyciela "starego typu" to ówcześnie 8000£ na tydzień. Kalkulując że paliwo wtedy było dużo tańsze, nie używano aż tak zaawansowanego technicznie uzbrojenia, a siła nabywcza pieniądza była większa, można szacować koszta naszych okrętów na zbliżone.
Oczywiście, jak to wcześniej wspomniałem zależy to od aktywności lub też "nieaktywności" okrętu, służącego - być może - jako miła oku ozdoba nabrzeża portu wojennego, a rejs bojowy polega na zakotwiczeniu okrętu w zatoce.
Nasza armia bidna jest i musi to ukrywać. Pewnie się to "trochę" zmieniło, ale aby przybliżyć wam budżet, to 10 lat temu (koniec lat 90-tych) wojskowi załamywali ręce nad pokazem akcji antyterrorystów dla TV (bo za godzinę poszło 6 tys zł), a na roczne szkolenie żołnierza zasadniczej służby wojskowej przypadało 7 (słownie: siedem) naboi.
I jak tu się nie cieszyć że jesteśmy w NATO?
A tak nawiasem, czy orientuje się ktoś, czy własność wojskowa podlega kosztom ubezpieczenia?
PL_Matrose - 13 Luty 2009, 19:21
:
Weź pod uwagę, że silniki teraz są wydajniejsze niż XXX lat temu zresztą jak się patrzy na te okręty to naprawdę zadbane są i jak widać wychodzą w morze na manewry.
Wyjedź do Afryki na banany to od NATO uciekniesz (joke)
Jaki masz inny sposób na pozyskanie nowych używek dla naszej floty jak nie od sojuszników z NATO skoro na nówki z salonu nas nie stać? Ale żeby coś dostać to trzeba coś dać od siebie.
Nie chce słyszeć, że i tak złom dostajemy i lepiej żeby go już nie było u nas bo same usterki z nim. W nowiuśkim okręcie i w każdym innym są problemy i nikt boruty nie robi z tego powodu obojętnie z jakiego kraju pochodzą.
Ale mam wenę, aż do sklepu ciężko wyjść tak się w kręciłem w ten temat
PL_Andrev - 13 Luty 2009, 21:51
:
Żadna armia nie dysponuje najnowocześniejszym czy nowoczesnym sprzętem. Żadna.
Przykładowo, dlaczego np. NATO czy US Army nie pozbywają się (czy "odstępują") dobijających do 40-tki Herculesów?
Te "odstępne" jednostki to dla nich to dopiero interes:
* Stary złom trzeba konserwować, co się robi z wiekiem coraz droższe - widać im się nie opłaca. Wolą ODDAĆ. (Nie sprzedać, oddać!)
* Stary złom trzeba utrzymywać na chodzie. Części zamienne kosztują. Dużo. Gdzie to kupować? Za granicą. A kaska leci.
* Uzbrojenie produkowane jest gdzie? Za granicą. Trzeba strzelać, ćwiczyć. Gdzie to kupować? Za granicą. A kaska dalej leci.
* Z tego złomu rzecz jasna demontują co cenniejsze wyposażenie (przykład sprzedawanej nam wersji F-16, czy oferty "mocno okrojonych" subów Rosyjskich na rynki zewnętrzne.
* Ten "złom" trzeba później zezłomować, co też kosztuje (przykład francuskiego Clemenceau).
Na tym świecie NIKT nikomu nie daje NIC za darmo.
Można tylko zgadywać o przyczyny wycofania fregat OHP z marynarki USA.
Można tylko zgadywać o przyczyny wycofania kobbenów z marynarki norweskiej (no zgaduję, 40-lat naprężeń musiało się odbić na wytrzymałości struktury materiału kadłuba, którego wszak nie wymienili a tylko pomalowali ładną farbką.)
Wojskowi i specjaliści pewnie łapią się za głowy, a opinia publiczna jest dumna: "Dzięki o wielcy! Za darmo! I po remoncie! Cieszmy się bo to dla nas prawdziwy prestiż!!!"
Kupione (!!!) F-16 się psują (polecam np. artykuł o F-16), zaś darowane są szczytem marzeń - bo po remoncie!
Dlaczego wzorem Malezji nie kupujemy na egoztycznych rynkach (wszak Polska to egoztyka dla Malezji) nowych, lecz tańszych wersji (wszak kupili nasz "P-91 Twardy"), tylko podniecamy się darowanym, a znacznie droższym w utrzymaniu sprzętem?
Za cholerę nie rozumiem.
PL_Matrose - 14 Kwiecień 2009, 19:46
:
Ot dowód, że "Lublinki" są potrzebne >>>-----------> http://www.mw.mil.pl/inde...id=19186&limes=
[ Dodano: 25 Sierpień 2009, 21:43 ]
Odświeżając temat powiem, że miałem przyjemność ostatnio być na jednym z Lublinów i powiem szczerze, że duże wrażenie na mnie wywarł. Szkoda, że fotek nie mam...