Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#125 Wysłany: 9 Sierpień 2017, 13:02
Tak to jest jak się pisze z rana.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stań jak najbliżej drogi, chce mieć jak najlepszą widoczność na okolice.
Około minuty później Leopard Kurta zatrzymał się z widokiem na Wittburg. Miasteczko wyglądało na wymarłe, ale Rosjanie raczej nie mogli się z niego wydostać inaczej, niż pod ogniem, a raczej nie mogli powiedzieć "Beam me up, Vanya", aby po prostu z niego zniknąć. Choć było to urocze miasteczko, wiele osób na pewno widziałoby je teraz równane z ziemią ogniem artylerii. Wtem Kurt dostrzegł ruch. Zaraz za miasteczkiem, tuż przy drodze, stał BMP, który chyba właśnie brał ich na cel...
Abt tym razem nie spudłował. Pocisk z działa 120mm przewiercił cienki pancerz transportera, po czym nastąpiła eksplozja, wyrywająca włazy pojazdu. Nikt nie miał prawa przeżyć tego ataku.
"Kurt - potrzebuję natychmiastowej osłony !!! wroga piechota się zbliża!" - krzyk Rudiego w radio wyrwał Kurta z zamyślenia. Od kilku minut bezskutecznie starał się wypatrzeć jakiś ruch wroga w Wittburgu, a tymczasem zagrożenie pojawiło się w innym miejscu. Kurt dobrze widział czołg dowódcy, który obracał wieżę w stronę lasu...
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#133 Wysłany: 22 Sierpień 2017, 12:03
Najkrótsza, chce żebyś mnie niemal wwiózł w tą piechotę, Jak tylko zobaczymy pierwszych żołnierzy ognia ze wszystkiego co mamy, mam zamiar ich nieźle nastraszyć
Leopard gwałtownie przyspieszył zjeżdżając ze wzgórza. Silnik wył, a gąsienice wyrzucały w powietrze grudy ziemi. Kurt wyraźnie słyszał huk działa dowódcy z kierunku w którym zdążali. Wtem działo zamilkło. To był zły znak.
Czołg 332 kilkanaście sekund później wspinał się już na wzgórze, łamiąc mniejsze drzewka na krawędzi lasu. Hans musiał zwolnić, aby czołg nie utknął na jakimś drzewie, a Kurt wypatrywał oznak ciepła na termowizji. Pierwszym co jednak dostrzegł, był czołg dowódcy, stojący tam, gdzie widział go ostatnio. W tej samej chwili w radio odezwał się Rudi:
-Kurt ustaw się na naszej szóstej w odległości 100 metrów.
To było jeszcze nudniejsze, niż czekanie w lesie pod Wertheim. Kurt i załoga musieli być cały czas w stanie gotowości. Chwila nieuwagi mogła zakończyć się śmiercią. Pomiędzy nimi, a wrogiem znajdował się tylko niewielki lasek i Rosjanie w każdej chwili mogli zaatakować. Cały czas trzeba było również uważać na drogę na Eben, skąd również w każdej chwili mogli spodziewać się wrogiego ataku. Nie mogli nawet na chwilę wyskoczyć pod krzaczek, bo nie było pewności, czy jakiś strzelec ich nie obserwuje. Minuty ciągnęły się jak godziny, a jedynym wydarzeniem był odgłos kilku eksplozji od strony Wittburga. Ale absolutnie nic się nie działo.
Minęła 6:54, gdy wreszcie coś wydarzyło się. Gdy Kurt spojrzał w kierunku wzgórza 334, czy przypadkiem nie są flankowani, dostrzegł wjeżdżający na wzgórze czołg Leopard 2, prowadzący jakiejś pojazdy opancerzone...
Niedługo potem zarówno Bergepanzer, jak i pozostałe wozy zajęły pozycje w pobliżu czołgu Rudiego, a Feldfebel Lindemann (znany z tego, że w bazie to on dbał o ich czołgi) zaczął długą dysputę z Rudim. Wreszcie zabrali się do pracy, ale ku zaskoczeniu Kurta, wyglądało, że zabierają się za grzebanie w silniku dowódcy. Wtedy też jeden z technicznych podszedł i powiedział:
-Herr Feldfebel. Czy pańscy ludzie mogą nam pomóc rozładować amunicję z czołgu 331? I czy nie potrzebujecie tej amunicji, bo chyba nie ma co jej wyrzucać na ziemię.
Gdy Kurt podjechał pod czołg Rudiego i zsiadł z pojazdu, podchodząc do czołgu dowódcy, zobaczył raczej obraz chaosu, niż zorganizowanej pracy. W pierwszej chwili wyglądało to normalnie. Feldfebel Lindemann, opiekujący się w bazie ich czołgami, wydawał rozkazy technikom. Coś przemknęło Kurtowi o demontażu radiostacji i pomocy w rozładunku amunicji. I wtedy z włazu wychylił się Rudi i zaczął wydawać rozkazy o tym, że mają czekać na wyspecjalizowany sprzęt i zabezpieczyć teren. Wskazując na Bergepanzera mówi coś o odsunięciu czołgu od lasu, po czym wspomniał o uszkodzonym KMie i tym, że należałoby go naprawić oraz o potrzebie przeładowania granatów dymnych, a całość zakończył stwierdzeniem "po wykonaniu tej operacji jedziecie dalej wspierać mniej uszkodzone jednostki."
Tu jeszcze sytuacja mogła wydawać się zorganizowana, gdyby nie ci techniczni, co widać było, że szykowali się do zupełnie innych zadań i zaczęli rozglądać sie dookoła, jakby szukając odpowiedzi na to, co mają robić. A cały obraz zepsuł Lindemann który chyba nie wytrzymał i wykrzyknął w stronę Rudiego:
-Że co?! Czy wyście oszaleli, Herr Oberfeldfebel? Niby jakie pojazdy? Może Sowieci zgodzili się na przejazd przez to miasto za lasem? KM, granaty, amunicja i wszystko co ciężkie zrzucamy z tego pudła i próbujemy je odholować, takie było ustalenie.
Kurt zatrzymał się i rozejrzał dookoła. Wyglądało to jakby dwie osoby miały trzy plany i nikt nie wiedział, co się dzieje... Może poza Rudim i Lindemannem, ale każdy najwyraźniej miał inną wizję tego, co należy teraz robić.
-Widzę, że zmieniacie Lindeman zdanie jak rękawiczki. - powiedział Rudi - Najpierw mówicie, że się nie da, a teraz że się da. Robicie ze mnie idiotę ????? - fonetyczne podkreślenie tych słów na pewno musiało ubodnąć Lindemanna - To ja melduję że operacja odholowania może się nie udać i potrzeba dźwigu, a wy teraz to jednak się da. No to dobrze, niech będzie po Waszemu. - powiedział i dając ręką znak zgody dodał - Wykonać !
-Nie, Herr Oberfeldfebel. - odezwał się mocno zdenerwowany Lindemann - To pan zmienia zdanie. I ja dalej uważam, że pańskie szaleństwo się nie uda. Skąd pan niby załatwił dźwig, mogę wiedzieć? Słucham pańskiego nowego planu - tu skrzyżował ręce na piersi - Kto i kiedy do nas tu przyjeżdża, aby dało się wykonać mój plan ewakuacji.
Gdyby Lindemann był podwładnym Rudiego, to chyba by oberwało mu się za takie odzywki.
-To jest wasza rola, by załatwić sprzęt. - odpowiedział w spokojny sposób Rudi - Mój dowódca kazał mi czekać na ODPOWIEDNI - mocno podkreślił to słowo - sprzęt i zamierzam wykonać. Mam także zabezpieczyć te flankę. Wiec zabieraj się do roboty. Jeżeli uważasz ze mnie stąd nie ściągniesz, to przestaw nas tam - wskazał na południe.
Lindemann spojrzał na południe, znów na Rudiego i powiedział:
-Dobrze. Zrobimy, jak pan chce, Herr Oberfeldfebel. Ale musimy na czas ruchu i tak odchudzić pański czołg z wszystkiego. Amunicji, KMów, silnika, ego. Po przeholowaniu, może pańska załoga załadować to ponownie do środka, jak tego pan chce.
Rudi odpowiedział:
-I dobrze - po czym spojrzał na Kurta i wykrzyknął - Kurt, osłaniasz!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum