Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
U-44 od czasu walki z lotniskowcami wydawał się samotnym okrętem na tych zimnych wodach. Gdy o poranku 2 maja 1940 wykonał zanurzenie, operator hydrofonu zameldował:
-Szybkie śruby na 224. Chyba oddalają się.
-Oddala się.... oddala się.... teraz trzyma dystans..... trzyma.... 240....244.....250....znów oddala się..... - meldował operator hydrofonu, ale cel wyraźnie oddalał się od U-Boota - Herr Kaleun, tracę go. Oddala się szybko.
Po spotkaniu na początku maja U-44 wydawał się pływać po morzu duchów. Sztorm, który przetoczył się nad U-44 7 maja nie zapowiadał, że już 3 dni później pogoda się poprawi, a temperatura wzrośnie, sprawiając idyllyczne wrażenie.
Był 10 maja 1944, gdy zaczęło się.
Kapitan Matsumo obejrzał peryskopem otoczenie, które wskazywało pusty ocean, co też potwierdzał hydroakustyk. Zszedł do centrali, poleciwszy wynurzenie się, gdy radiooperator zaczął zapisywać sygnały. Otrzymano wiadomość.
Wachta wspięła się na mostek, a kapitan obserwował, jak Hans wciska kolejne przyciski na Enigmie, odszyfrowując wiadomość. Panowała cisza, zakłócana tylko stukotem budzących się do życia diesli. Nagle jednak przerwał ją zupełnie inny odgłos, przypominający uderzanie kamieni o kadłub, do którego nagle włączyły się krzyki przerażenia dochodzące z mostka i warkot silnika lotniczego...
Odgłos dzwonka alarmu rozległ się po pokładzie i załoga rzuciła sie do stanowisk. Kapitan stanął pod ścianą sterowni, przepuszczając biegnących na dziób marynarzy, dociążających dziób okrętu. Kapitan spojrzał na marynarza przekręcającego zawory i nagle zorientował się, że coś mu nie pasuje, choć to zanurzenie nie różniło się od próbnego. Dziób U-44 zaczął się przechylać, gdy kapitan zauważył, co nie pasowało. Nikt nie spadł po drabince do centrali, a z kiosku słychać było odgłos morza wpadający przez otwarty właz.
Była to ciężka decyzja. Kapitan wiedział, że jeżeli ktoś żyje na mostku i nie mógł dotrzeć do włazu, to aby móc mu pomóc, U-Boot musiałby się wynurzyć, a to było za duże ryzyko. Nikt nigdy nie dowiedział się, co się stało z marynarzami, jednak ich strata była bolesna, zwłaszcza, że jeden z wachtowych służył na pokładzie jako medyk...
Kapitan stanął przed decyzją, czy walczyć dalej bez 5 marynarzy, czy wracać do bazy.
Radiooperator podszedł do kapitana planującego wachty z oficerami
-To ta wiadomość, którą odebrałem, gdy nas zaatakowano. BdU spodziewaja się ruchu wroga w kwadratach AF1,2,4 i 7. Zezwolono nam na wybór strefy patrolowej, zwracając uwagę, że niemiecki pancernik Gneisenau operuje w kwadratach AF1 i 2.
U-44 dotarł do AF45, nie napotkawszy wroga. U-Boot zbliżał się do punktu w którym miał rozpocząć marsz na północ, gdy odebrano wiadomość. Oprócz informacji taktycznych, które nijak odnosiły się do U-44, była jedna wiadomość warta odnotowania:
"U-44. Podaj pozycję i status"
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#36 Wysłany: 18 Maj 2014, 19:47
Nie mogę w ostatnich dniach złapać kontaktu z dowództwem. Wydałem rozkaz przeglądu instalacji radiowej na okręcie i powtarzania prób nawiązania kontaktu. Może nam jakies anteny na nabrzeżu zbombardowali?
Akurat jeszcze dni nie minęły. Bo na U-50 odebrali twój przekaz i czekam co U-50 zrobi. Bo może i dowództwo odbierze tego samego dnia. Daj innym też coś zrobić. Na razie równie dobrze tego samego dnia może cuś się stać.
No dobra. Prorok jakiś czy co? Miałeś rację. Twój sygnał, choć przechwycony przez U-50 nie został przekazany, więc powyższa sytuacja może nastąpić.
-Antena sprawna. Odbieramy bez problemu przekazy z nabrzeża... Z ruchu radiowego wnioskuję, że inni nie mają problemów z nadawaniem. My mamy... Zimą U-48 chyba miał takie same problemy.
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#39 Wysłany: 19 Maj 2014, 21:27
Na brzegu naprawa albo nawet wymiana całego radia to pewnie żaden problem...
Wracamy do bazy zanim nam usypią groby.
- Kurs na Wilhemshaven! Ostrożna prędkość, rozglądać się za samolotami. Nasi tu tez mogą patrolować w wodzie lub powietrzu, w razie spotkania nadac sygnały świetlne, może ktoś nada do bazy że wracamy z uszkodzonym nadajnikiem w radiu.
U-44 zaczął kierować się do Wilhelmshaven, gdy mechanik poprosił kapitana do radia i wskazując na nie powiedział:
-Znalazłem powód awarii... Ale nie mam odpowiednich części... Mogę rozebrać część odbiornika i wtedy powinniśmy móc nadać wiadomość... Ale wtedy znów odbiornik będzie głuchy. Prawie głuchy.... Ale z tych szumów ciężko będzie cokolwiek wyłapać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum