Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
-Na szczęście piloci skupili się na czołgach, więc straty objęły tylko załogę Oberleutnanta, wliczając jego samego. No i dwa czołgu musieliśmy porzucić, a potem teren zajęli Ruscy. Tak wygląda sytuacja w skrócie.
-Oberfeldfebel Von Ame... -zaczął Albracht, ale spauzował, jakby łapiąc, że nie było to pytanie - W każdym razie leutnant od Kocha wpadł w szał, o ten nalot... Podobno piloci dostali od Wunscha informację, że między rzeką, a drogą główną nie ma żadnych naszych sił i nawet nie starali się rozpoznawać, tylko walili we wszystko, co się ruszało.
Ja wam przekazywałam rozkazy jakie dostałam.
Niestety ja nie wiem gdzie dowódca zaplanował atak samolotów nie dzielił się ze mną takimi "sekretami" - w tym samym czasie twarz Ann posmutniała jakby zdała sobie sprawę ze nie zdołała uratować dowódcy.
Dodała po chwili - dobrze ze Ameluxen wyszedł z tego bez szwanku
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
-Eee. To dobrze... znaczy o tym, o samolotach... znaczy - Albrecht, jakby zaczął się plątać - Znaczy nie, że dobrze, że zaatakowały, ale, że pani nie wiedziała nic, bo... cóż... jakby pani wiedziała, to Koch chyba by panią powiesił... Feldfebla Remusa z godzinę męczyli tą sprawą... Na szczęście Leutnant Seidel stanął po naszej stronie, że.... - tu zamilkł, jakby powiedział ciut za dużo.
-No, że... Wunsch w zasadzie wezwał lotnictwo na samego siebie.... A raczej, że wezwał na obszar na który zaraz potem kazał uderzyć. Nie wiem, czy zapomniał, czy źle został zrozumiany, ale w chwili nalotu znaleźliśmy się w jego epicentrum.
Przez resztę dnia, Anne miała kontakt już tylko z lekarzami. Na szczęście następnego dnia mogła już chodzić i owszem, ból utrudniał poruszanie się, ale poza tym, nie było tak źle.
Anne mogła wreszcie zobaczyć rannych, głównie z załogi Wunscha, ale też i Von Kanarona. Ten był niepokonany. Kolejny raz został ranny i kolejny raz wychodził z tego tylko zadrapany, co najwyżej z urażoną dumą.
Popołudniem 20 maja Anne miała gościa, którego nie spodziewała się. Był to Leutnant Kirst ze sztabu majora Kocha. Po powitaniu, Kirst pozwolił Annie leżeć i wyciągnął notes, pełen notatek.
-Zapewne chce pani wiedzieć, jaki jest powód mojej wizyty, jak zapewne się pani domyśla, nie chodzi o czysto kurtuazyjną wizytę. Otóż, podczas ataku na Klappebrucke doszło do ataku Luftwaffe na wasz pluton w którym zginął Oberleutnant Wunsh. Dodatkowo w ataku brały czołgi pozbawione pełnej zdolności bojowej. Jeden nie miał dowódcy, drugi miał zepsutą elektronikę... O ile to drugie rozumiem, to nie rozumiem, jak można puścić do ataku czołg bez dowódcy. Czy możecie mnie, Feldfeblu, wytłumaczyć, co się działo wczoraj na polu bitwy?
Około piątej wyruszyliśmy z okolic Fuldy.
Większość drogi pokonaliśmy bez większych problemów, za na mi poruszały się wolniejsze działa. Po pokonaniu miasteczka Hogeldoatf
dostaliśmy informacje ze na moście w Klappeebruck przebywają wrogie czołgi i musimy je powstrzymać blokując zjazd z mostu. Chwile później feldfebel Ramnus meldował ze widzi cel. Chciałam wywołać Wunscha i zapytać o pozwolenie otwarcia ognia, niestety nie zdarzyłam gdyż dowódca wydał rozkaz skierowania się na pobliskie wzgórze na południowym wchodzie gdyż nieprzyjaciel jest dosyć blisko.
Niszczyciele miały pozostać w ukryciu na południu od wzgórza,
po zajęciu pozycji na wzgórzu dostaliśmy pozwolenie na otwarcie ognia. Niestety w miedzy casie w jednym czołgu zepsuł się dalmierz a czołg Von Kanarona został trafiony i nie było z nim kontaktu. Dowódca nadał przez radio aby czołg 313 zasłonił Vin Kanarona oraz wypościł zasłonę dyna a następnie aby pluton wykonał szarże w kierunku południowej strony miasteczka - chwile zaczęła się zastanawiać po czym dodała - Lansemen.
W miedzy czasie Remnus zapytał o pozwolenie zajęcia się ciężko rannymi z czołgu 312 stwierdzając ze jest medykiem i takie jest jego przyrzeczenie " po pierwsze ratować ludzi". Dostał takie pozwolenie a nawet jeśli by nie dostał to i tak by nie posłuchał i wyskoczył by z czołgu na pomoc innym. Po chwili dostaliśmy rozkaz przemarszu za miasteczko Lansemen. Po przejechaniu pewnej odległości wróg pojawił się w polu widzenia.
Wydałam pozwolenie ostrzału. Wrogie czołgi zaczęły się wycofywać jednak nasze pociski trafiały celu. Po zakończeniu ostrzału starałam się zebrać informacje odnośnie ilości amunicji. Niestety 314 nie odzywali się. W tym czasie nadleciały helikoptery, dowódca rozkazał postawić zasłonę dymna . Zaproponowałam rozproszenie jednak dowódca kazał pozostać na miejscu do czasu aż odlecą . Po kilku minutach Yannik wydał rozkaz zabezpieczenia mostu dla saperów.
Gdy ruszyliśmy dobiegł mnie huk eksplozji. Czołg dowódcy został trafiony a od południa nadleciały samoloty.
Przez radio zameldowałam ze prowadza ostrzał na nasze pozycje. Wyskoczyłam z czołgu próbując ugasić ogień w czołgu dowódcy.
Niestety nie pamiętam więcej.
Następne co pamiętam to te kwiatki na ścianach...
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
-Około piątej wyruszyliśmy z okolic Fuldy.
Większość drogi pokonaliśmy bez większych problemów, za na mi poruszały się wolniejsze działa. Po pokonaniu miasteczka Hogeldoatf dostaliśmy informacje ze na moście w Klappeebruck.... -Anne doszła tylko do tego miejsca, gdy Leutnant uderzył dłonią w stoliczek:
-DOŚĆ! Nie o to pytam, Feldfeblu. Pytam, dlaczego czołg bez dowódcy i czołg z zepsutą elektroniką ruszyły do ataku ze wzgórza z którego ostrzelaliście Rosjan pod most w Klappebrucke, a nie opowieść o tym, jak ciężki mieliście dzień!
Kolejny który podniósł jej ciśnienie- pomyślała sobie.
Wstając z łózka i podchodząc do Leutnanta powiedziała
- Miałam na siłę trzymać Rmusa w czołgu albo podbiec do tego bez łączności i kierować z mini jak na radio mi nie odpowiadali.
Spojrzała na stolik i powiedziała do siebie - jeszcze tylko trzcinki brakuje
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
-Czyli chce mnie pani powiedzieć, że ruszyła pani na wroga, bez łączności miedzy czołgami? To jaki był wasz plan, w takim razie? Bo nikt nie odpowiedział i wszyscy mówili, że przez radio był podawany na bieżąco, a teraz słyszę, że łączności nie było... Znaczy jechaliście na hurra?
Wszystkie rozkazy od dowódcy były przekazywane przez radio widocznie mnie słyszeli. A co ja poradzę na to ze może niektórym nie podoba się to ze kobieta nimi dowodzi.
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum