Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
-Znaczy iść na tą płyciznę i czekać, kapitanie?
Kapitan potwierdził.
Następne dni przyniosły jeszcze gorsze wiadomości. BdU gromadziło U-Booty na zachód od Szkocji, a rozkazy wskazywały, że spodziewane jest wyjście floty ze Scapa Flow. A oni w tym czasie siedzieli na pustym oceanie.
8 dni później, 7 sierpnia, radiooperator przekazał kapitanowi rozkodowany rozkaz:
Do U-49. U-122 zmierza w waszą stronę. Spodziewane spotkanie 8 sierpnia, godzina 7:00 na waszej pozycji. Po północy nadawać wiadomości do U-122, aby was odnalazł. Tankowanie rozpocząć przy ograniczonej widoczności lotniczej.
Szczęśliwie dla obu U-Bootów 8 sierpnia nie był pogodny, ale niska pokrywa chmur była wybawieniem dla obawiających się lotnictwa U-Bootów. Większy okręt U-122 zadokował do prawie opróżnionego U-49, przeciągnięto wąż podłączony do pompy i rozpoczęto przepompowywanie paliwa.
Hans-Günther Looff, dowódca U-122 zaprosił kapitana na swój pokład. Okręt typu IX był większy od VII, ale wszędzie na pokładzie zdawało się widzieć bałagan. Hans wyjaśnił swojemu gościowi, że wyszli w morze jeszcze w kwietniu i tylko do okrętów zaopatrzeniowych zawijali. Teraz szczęśliwie, choć uszkodzony, wraca do Francji, gdzie na pewno czeka na niego krzyż rycerski. Stojący stopień wyżej korvettenkaptan Looff zaczął się przechwalać, działając na nerwy Klausa. U-122 zatopił 20 statków handlowych o tonażu 100 000 BRT, a na dodatek zatopił liniowiec służący do transportu wojsk o tonażu 23 000 BRT. Wynik 123 tysięcy ton wydawał się ogromny w porównaniu z wynikiem U-49. Kapitan Ramus zmienił temat rozmowy na paliwo i omal nie dostał szału.
U-122 również miał niewielki zapas paliwa, ale po wystrzeleniu obu torped i awarii jednego steru, wracał do Francji i po drodze zahaczył o czekającego kamrata, aby móc razem wejść do Lorient. Przepompowane paliwo nie mogło wystarczyć na przeprowadzenie żadnego patrolu.
Gdy kapitan wrócił na U-49 i powiedział o tym pierwszemu oficerowi, ten zaklął i wskazując na nowe wiadomości powiedział:
-To nie mogli do nas wysłać U-53? Ten dopiero wyszedł z Francji i na pewno ma pełne zbiorniki paliwa. A wyznaczono mu kwadrat odległy od nas o niecałe 150 mil!
U-122 i U-49 trzymały się w pobliżu. Looff chyba specjalnie zwolnił trochę swój szybszy okręt, aby towarzyszyć mniejszej VII i w razie potrzeby ją wspierać swoją silniejszą artylerią przeciwlotniczą.
11 sierpnia okazało się, że chyba Looff miał inny plan. Wybrzeże Francuskie było już widoczne, trałowiec przypłynął, aby ich wprowadzić do portu i oba U-Booty gęsiego zmierzały do Lorient. Załoga miała już gotowy proporzec zatopionego celu, który wieszani, gdy kończono patrole. Drugi oficer zapytał kapitana:
-Też mamy wywiesić nasze trofeum?
Spoglądając na U-122, który podniósł peryskop, aby jego 21 proporczyków oraz większy podsumowujący, były lepiej widoczne. U-49, mniejszy od U-122 i mniej "zasłużony", wyglądał teraz jak biedny krewny, przy bogatym wuju.
Kapitan zdenerwowany zszedł pod pokład, gdzie pierwszy oficer wręczył mu notatkę. Były tam nazwiska załogi w kolejnych turach urlopu.
-Kapitanie. Myślę, że jak teraz zatankujemy i popłyniemy, to potem wyśle się załogę na dłuższy urlop. Jak do połowy sierpnia wyjdziemy, to wrócimy na początku września i potem w połowie października U-Boot znów będzie gotowy do boju, o ile nie będziemy mieli jakiś uszkodzeń.
Drugi oficer zszedł z proporczykiem do centrali i wydawał się czekać na polecenie. Zawsze wracający U-Boot wywieszał je, ale zawsze też wpływał kończąc patrol.
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#67 Wysłany: 19 Lipiec 2014, 15:25
Kapitan pokiwał głową zdenerwowany -Nasze osiągnięcia są mierne w porównaniu z jego plus to że My nie kończymy patrolu, wpływamy tu tylko zatankować, jutro wracamy na pełne może. Nie będziemy czekać tych 4 dni, musimy spróbować dopłynąć do Scapa Flow o ile pozwoli nam na to dowództwo. Urlopy mają trwać 1 miesiąc.
Chciałbym porozmawiać też z dowódca o dalszym celu patrolu.
Ostatnio zmieniony przez pingwin9314 19 Lipiec 2014, 15:48, w całości zmieniany 1 raz
Dowódca najpierw podszedł do udekrowanego U-122, gdzie na oczach kapitana Ramusa odznaczył Looffa krzyżem rycerskim. Klaus miał wrażenie, że on to zrobił specjalnie. Potem dowódca flotylli wszedł na pokład U-49.
-Ciesze się, że was widzę z powrotem w domu. Świetnie, że wykonaliście zadanie bez problemów. Nasz agent śle cały czas nowe informacje.
Klaus przywitał się z kapitanem. Był również jestem wielce rad z tego że wsyztsko wyszło dobrze, ale nagle odezwał się:
-Chciałbym dowiedzieć się jakie mamy rozkazy. I miałbym dla pana ofertę o której juz kiedyś pisałem, jest ona dosyć szalona, ale może nam przynieść wiele pusów. Ale o tym wolał bym porozmawiać w dowództwie
Fischer zapytał: -Ofertę? Chyba nie tą z Irlandczykami? Wprowadźcie okręt do doku i zgłoście się do mnie, to porozmawiamy. - spojrzał na pusty peryskop - Nic nie spotkaliście po drodze?
-Tak jak podawaliśmy, zatopiony jest przez nas tankowiec 8100 - dalej tłumaczył o tym ataku na konwój, który przerwała im pogoda i brak paliwa. Bardzo żałował, że nie skończyli ataku. Korvettenkapitän skwitował to krótkim "Dobrze", po czym polecił pierwszemu oficerowi wprowadzić okręt do doku, a sam zszedł z pokładu z kapitanem i pojechali do budynku dowództwa.
Klaus wrócił na pokład po dwóch godzinach. Okręt miał natychmiast wyjść w morze z zadaniem patrolowania podejścia do kanału Irlandzkiego (BE3, BF1 i BF2). Załoga nie była faktem uradowana. Półtora miesiąca kisili się w ciasnej rurze, a teraz po zawinięciu do portu dostali tylko przepustki na wieczór.
Rano 12 sierpnia 1940 roku U-Boot był gotowy do wypłynięcia z załogą pomniejszoną o 1 osobę. Dwóch marynarzy zostało przez lekarza uznanych za czasowo niezdolnych do służby, a dowództwo mogło w tak krótkim okresie przyznać tylko 1 nowego marynarza.
Heinz Fischer osobiście żegnał U-49, a schodząc z pokładu przed odcumowaniem powiedział do kapitana:
-I pamiętaj, okręt ma być w październiku gotowy do walki.
U-49 po niecałych 24 godzinach w porcie został odcumowany i podążając za trałowcem wyszedł z portu.
18 sierpnia 1940
U-49 przez kilka dni patrolował wejście do kanału Angielskiego. Nie licząc tego 1 samolotu, co przeleciał wysoko nad nimi, a przed którym schowano się bezpiecznie pod wodę, nie spotkano tutaj absolutnie nic.
3 dni później U-49 kręcił się bliżej brytyjskiego wybrzeża, gdy zawołano kapitana. U-49 gonił cel, który już rozpoznano jako holenderski motorowiec. Niestety, zanim U-Boot zdołał wyjść na pozycję do odpalenia torped, w okolicy pojawiła się patrolująca wody korweta.
-A był taki bezbronny - powiedział pierwszy oficer - Jedno co dobre, że chyba o nas jeszcze nie wiedzą.
Torpedy poszły i kapitan przez peryskop oglądał ich bieg. Nagle stało się to, czego się obawiali. Korweta wykonała ostry zwrot w stronę U-Boota, a parowiec w przeciwną. Musieli zauważyć ślady torped. Kapitan polecił natychmiast sprowadzić okręt na głębinę, ale 120 metrów pod kilem nie pozwalało na zbyt wiele. Wtedy też nastąpiła eksplozja. Kapitan przyłożył oko do peryskopu i zobaczył, że jedna z torped trafiła w dziób motorowca.
Chwilę później korweta zaczęła polowanie. Pierwsze bomby porządnie zatrzęsły okrętem, ale nie wydały się spowodować większych uszkodzeń, poza wygięciem kadłuba w maszynowni. Kapitan stanął przed decyzją. Uciekać po cichu na 120 metrach, próbować ukryć się na dnie, czy też na całej mocy podążać do głębiny.
Każdy plan miał swoje wady, względem pierwszego.
Jeżeli siądą na dnie, a przeciwnik to wykryje, pośle im bezpośrednie bomby i zabije na miejscu
Jeżeli będą uciekać na całej mocy, korweta na pewno złapie na nich namiar, ale będą mieli większe szanse na unik.
W tym czasie hydroakustyk zameldował, że słyszy motorowiec, który dalej płynie
Huk uderzenia w dno był ogromny, jakby uderzyli w ścianę. Wszystko pospadało na podłogę i nagle nastała cisza. Nikt nie wiedział, że mieli zarówno szczęście, jak i pecha. Korweta zgubiła cel i po krótkim poszukiwaniu odeszła, ale wtedy okazało się, że U-Boot nie jest w stanie się wynurzyć. Mimo pracujących całą naprzód silników, U-Boot stał w miejscu. W tył też nie chciał się ruszyć dalej, niż metr, po czym uderzał w coś.
Chief podrapał się po głowie.
-Chyba wpadliśmy na jakiś wrak.
Po długiej szarpaninie udało się uwolnić U-Boota i wyjść ponownie na peryskopową. Kapitan stanął przy peryskopie i mógł zobaczyć motorowiec, 4 kilometry od U-Boota, oddalający się pod ochroną korwety.
Wystrzelone z ponad 2km torpedy elektryczne biegły całą wieczność. Szczęśliwie te nie zostały wykryte przez korwetę i nagle 2 z nich trafiły w motorowiec, pieczętując jego los. Korweta jednak nie została trafiona. U-49 zanurzył się, a korweta zaczęła krążyć po okolicy. Kapitan z radością słuchał jak hydrofon łapał odgłos tonięcia motorowca, gdy nagle głośniej wdarł się odgłos przepływającej nad nimi korwety. Nie było żadnego sygnału Azdyku, co radowało kapitana. Znaczyło to, że mogą ich tylko usłyszeć, a oni stali w ciszy. Nagle hydroakustyk krzyknął:
-BOMBY W WODZIE!
Chief nie czekał na polecenia, tylko szybko nakazał ruszyć do przodu U-Bootem. Kilkanaście sekund później okrętem zaczęło trząść na wszystkie strony, gdy bomby wybuchały, najpierw dalej od U-Boota, potem bliżej, jakby korweta zrzuciła bomby na wiele głębokości.
Przeciek na dziobie! - krzyknął jeden z torpedystów. Wyrzutnia numer 3 zaczęła przeciekać. Załoga natychmiast rzuciła się na dziób, aby tamować przeciek.
Kapitan był zaskoczony. Jakim cudem znaleziono ich? Atak był zbyt dokładny, jak na atak na chybił trafił. Przeciwnik zdawał się tylko nie znać ich głębokości. A przecież nie byli na czystym morzu Śródziemnym, tylko na brudnych wodach Atlantyku i kanału Angielskiego.
Ps. Poprawione kolory torped. Był z nimi mały błąd na poprzednich
PING - odgłos azdyku był przerażający. Korweta rozpoczęła polowanie. O ile cisza na okręcie pozwalała na ukrycie przed hydrofonem, przed azdykiem nie dało się schronić. Kolejne bomby eksplodowały w pobliżu U-Boota, a chief robił co mógł, starając się iść jak najbliżej dna i liczyć, ze to zakłóci pracę azdyku. Pościg trwał cały dzień. Najgorzej było o 17:32, gdy jedna z bomb trafiła bardzo blisko U-Boota. Światła pogasły, ludzie przewracali się, a co najgorsze, hydrofon uległ awarii. Operator natychmiast przystąpił do pracy, ale pobecnie byli głusi. Bomby o 18:21 zepchnęły U-Boota na dno, z ogromną siłą wpychając go w muł. Tym razem był to ostatni atak. Silnik elektryczne się zwarły i okręt stracił napęd. Szczęśliwie na dodatek przeciek z wyrzutni został zatamowany. Korweta jeszcze przez pewien czas krążyła nad nimi, słuchać ja było i bez hydrofonu. Ale nie rzucała więcej bomb, czy się jej skończyły, czy też nie mogła znaleźć U-Boota było niepewne. A może czekała na posiłki? U-49 w ciszy leżał na 132 metrach, o ile głębokościomierz wskazywał właściwą głębokość.
Mechanik przyszedł do kapitana tak cicho jak mógł poruszając się po kostki w wodzie i wyszeptał:
-Usunąłem zwarcie, ale śruby są w mule. Bez szasowania balastów nie uda się ich uruchomić. Ale po szasowaniu możemy wyskoczyć na powierzchnię. Z silników spalinowych wycieka olej, muszę je rozkręcić, postaram się to zrobić jak najciszej. Obawiam się, że przeciek z trójki zatrzymał się dlatego, że wbiliśmy się dziurą w dno i jak tylko podniesiemy się, woda znów zacznie się wlewać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum