Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Wiek: 56 Dołączył: 28 Maj 2005 Posty: 99 Skąd: Derby
#1 Wysłany: 1 Czerwiec 2005, 20:59 Artyleria
Ciekaw jestem Panowie waszych spostrzezen ( oczywiscie tych co graja juz w SH III ) co do sposobu przeprowadzania ataku za pomoca dziala pokladowego. Mam kilka wlasnych spostrzezen ktorymi sie chce podzielic.
Od poczatku probowalem wielu sposobow prowadzenia ognia i najskuteczniejszy w przypadku merchow ( zaznaczam ze to moj punkt widzenia ) jest oddanie kilku strzalow w mostek , a potem na wysokosci komina w linie wodna. Oczywiscie im pozniejsze lata wojny tym lepiej wyszkolone zalogi merchow ktore z czasem prowadza ogien juz z kilku tysiecy metrow, nie wspomne juz o ilosci dzial ktore przyprawiaja o zawrot glow. Jeszcze inna sprawa jest gra na poziomie 100% realizmu w tym wypadku prowadzenie ognie jest znacznie trudniejsze poniewaz musimy korygowac ogien w zaleznosci od tego gdzie padaja nasze pociski.
Ponadto przy 100% nalezy okreslic przynaleznosc statku, co w nocy nie jest takie latwe, moja rada jesli nie widzisz bandery wstrzymaj sie z otwarciem ognia, chyba ze sam zostaniesz ostrzelany, wtedy wiadomo ze to wrog .
Walka z okretem wojennym to juz inna bajka. Wraz z uplywem lat zalogi DD staja sie lepiej wyszkolone, maja lepszy sprzet i co za tym idzie sa morderczo skuteczne. Jesli to mozliwe spieprzajcie pod wode.
Ale od czego macie Alfa trzeba wszystkiego pobowac , wiec moja dzielna zaloga stoczyla niejeden boj artyleryjski z lepszym lub gorszym skutkiem zeby przekazac wam czego oczekiwac od tych przesladowcow i mordercow .
1. nigdy nie ustawiajcie sie burta bo niszczyciela lub innej jednostki eskorty, stanowicie wtedy doskonaly cel
2. jesli juz musicie otworzcie ogien pierwsi i ostrzelajcie mostek oraz linie wodna na wysokosci kominow, to moze spowolnic DD a co za tym idzie dac wam wiecej czasu na ucieczke
3 starajacie sie oddalac od przesladowcy pod takim jednak katem zeby moc prowadzic ogiem lub jak kto woli zblizac sie do niego, zawsze jednak tak aby byc jak najmniejszym celem ( oczywiscie caly ten punkt ma zastosowanie tylko wtedy gdy ucieczka pod wode jest nie mozliwa lub gdy macie zapedy samobojcze )
Szanse sa powiedzmy szczerze marne na pokonanie niszczyciela, z korwetami jest latwiej gdyz ich uzbrojenie jest gorsze, a odpornosc na trafienia jest znacznie mniejsza
Tak wyglada moj Uboot po spotkaniu z DD, oczywiscie zakonczonym zwyciestwem( moim rzecz jasna )
Jesli wasze spostrzezenia sa inne piszcie
Moze w ten sposob uda nam sie opracowac najskuteczniejsza metode walki artyleryjskiej z merchami i eskortaPozdrawiam PL_Alf
Pomógł: 2 razy Wiek: 40 Dołączył: 07 Cze 2005 Posty: 112 Skąd: Kraków
#2 Wysłany: 8 Czerwiec 2005, 13:24
Jak o mnie chodzi to korwety likwiduję tak: najpierw na cel biorę jej jedyne działo na dziobie, po 2-3 pociskach blaszak jest nieszkodliwy (poza tym, ze -tak samo jak wszystkie niszczyciele- jedzie prosto na mnie usiłując taranowac
Z niszczycielami jest ciężej bo są za szybkie, zbyt zwrotne, no i mają miażdżącą przewagę ogniową ale przecież nasze łupinki nie są budowane po to by z nimi walczyc w pojedynkach artyleryjskich. Też już próbowałem takiej walki ale więcej nie spróbuję. Nie dla tego, że mnie wtedy zatopił (bo mnie nie zatopił-poprostu uciekł-ale o tym za chwilę). Myślę, że to trochę nienaturalne no i niebezpieczne. W końcu mamy na głowie kilkudziesięciu ludzi i cenną jednostkę :mrgreen:
A jak wyglądało to moje spotkanie? Noc, duży konwój nie było widac eskorty wiec się wynurzyłem i niczym Kretschmer lawirując między kolumnami konwoju strzelałem kolejne torpedy aż tu nagle coś do mnie strzela...Patrzę, a gdzieś z końca konwoju pędzi na mnie jakaś krypa ...świecąc we mnie reflektorami!!! To był ten niszczyciel. Obsadzilem działo i się zaczęło. moje pociski trafiały raczej bez problemów bo blaszak świecił tymi szperaczami jak choinka :mrgreen: ale chyba mu wiele nie zrobiłem bo wciąż płynął i strzelał (niezbyt celnie). Gdy był jakieś 800m ode mnie mogłem celowac w konkretne części okrętu anglika. Cholernie denerwowały mnie te jego swiatełka, więc wycelowałem w nie i je.....pogasiłem. Wtedy stało się coś dziwnego bo niszczyciel nagle stracił ochotę do walki i odpłynął nie wiem gdzie. W każdym razie już się na niego nie nadziałem Obaj się chyba mocno pokiereszowaliśmy bo on się ostro palił na rufie a ja miałem zmasakrowany kiosk
Teraz gdy chcę rozwalic niszczyciela to strzelam torpedkami. Ale to nie statki handlowe i trzeba miec w tym wyczucie. I jeszcze: Jak strzelacie węgorza do eskortowca to nie zapominajcie o wcześniejszyn otwarciu zew. pokryw wyrzutni tutaj jest to szczególnie ważne bo liczy się każda sekunda
Pozdro, Bahr
_________________ Tuitio fidei et obsequium pauperum
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum