Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Imię: Michał Pomógł: 3 razy Wiek: 42 Dołączył: 28 Maj 2005 Posty: 329 Skąd: Mysłowice
#1 Wysłany: 24 Wrzesień 2005, 01:55 23.09.2005r.
Miejsce akcji: |150 mil morskich na poludnie od Irlandii|
Czas akcji: |12 luty 1940r |godz. 19:00
- Panie kapitanie nie sadzi pan ze w taka pogode szkopy zaatakuja ?
- Nie, napewno nie... - odpowiedzialem mojemu pierwszemu oficerowi.
Rzeczywiscie w taka pogode jak ta nie kazdy by sie zapuszczal... niestety my musielismy a robota wydawala sie dosyc latwa, niestety nikt nie wspomnial ze bedzie az 10 w skali Beauforta. Na szczescie nasza krypa jakos to wytrzymywala, fale nas nieco zalewaly uniemozliwiajac jakakolwiek lacznosc z sojuszniczymi okretami ale nie raz wraz z ludzmi przez takie cos przechodzilismy, wiec jak na kapitana przystalo udalem sie na spoczynek. Niestety nie dane mi bylo tego wieczora usnac....
- Kapitanie meldunek ze sztabu admiralicji... chyba pilne! - odpowiedzial wchodzac bez pytania pierwszy oficer
- Dawaj to ! - parsknalem - A na przyszlosc wiecej dyscypliny! Naucze was pipipipipi, bedziecie lazic jak w zegar...
W tym momencie twarz mi pobladla, na kartce jak byk spolrzedne kwadratu lokalizacji niemieckiego wilczego stada przechwyconego przez nasz wywiad... naszego kwadratu ale nie to bylo problemem a data nadania wiadomosci: godzina 17:34!
- Czemu nie dostalem tej wiadomosci wczesniej ? - odparlem ze wsciekloscia.
- Wiadomosc gdzies sie zapodziala a nie byla kodowana wiec pomyslelismy ze to nic waznego - odparl ze strachem w oczach pierwszy.
- Ja wam pipipi dam nic waznego... jak nam cygarem do pipipip wleza... - odparlem sarkastycznie.
Czym predzej wybieglem do oficera nawigacyjnego, reszta okretow pewnie juz byla przygotowana, marnie sie zapowiadal ten wieczor oj marnie...
- Mapy! gdzie pipipipip te mapy! - ryczalem wpadajac do przedzialu.
- Nasza obecna pozycja?
- Tutaj panie kapitanie - oficer nawigacyjny nakreslil nasza pozycje, w tym momencie zdebialem... srodek kwadratu gdzie mozliwe bylo wilcze stado a jak wilcze stado to i okretow w liczbie minimum 3 mozna sie bylo spodziewac.
- Kapitanie sojuszniczy okret "Sinboine" nadaje do nas wiadomosc ! - uslyszalem od radiotelegrafisty, wiec czym predzej tam pobieglem
- kszzzzz..... burdock.....kszzzzzz......powtarzam....... torpeda...... ksszzzz
- Jezus Maria !! Ster prawo na burt !! - w tym momencie potezna ekspozja wstrzasnela pokladem.
Nie bylo juz dla nikogo ratunku....
***
Tego wieczoru okret HMS Burdock zostal zatopiony przez niemiecki okret podwodny U-44. 20 min pozniej zostal pomszczony przez zaloge sojuszniczego okretu HMS Sinboine, ktory wykryl i zatopil jescze jeden okret U-47.
U-47 przed smiercia zatopil jeden statek chandlowy.
HMS Dianthus staranowal trzeciego u-boota U-45 powodujac mu tym samym takie uszkodzenia, ze ten sie musial wynurzyc. Dokonczyl dziela zniszczenia jenym jedynym dzialem na pokladzie.
HMS Broke wyszukiwal sonarem czwartego okretu gdyz skads nadlatywaly jeszcze pociski. Na nieszczescie nic nie znalazl.
U-78 po wczesniejszym zadaniu srednich strat wsrod konwoju ruszyl z powrotem do bazy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum