Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Jeszcze dwa tygodnie temu, gdy Anne była w domu interesowała się, czy dzieci dobrze uczą się w szkole. Otoczenie przez Sowietów wisiało nad nimi jak groźba od lat, ale podobnie jak podczas Blokady Berlina, gdy łapała paczki z Cukierkowych Bombowców, nie traktowała tego poważnie.
Nawet wielka parada zwycięstwa w Berlinie Wschodnim, którą komuniści zorganizowali jako pokaz siły wschodu i prężenie muskułów. "Mamo, czy oni nas zaatakują?" - zapytała wówczas jej córeczka, która oglądała w telewizji jadące czołgi. Wówczas Anne odpowiedziała "nie". Nawet telefon, kończący jej przepustkę i każący zameldować się na Tempelhof w ciągu kilku godzin, uznała raczej za "denerwujący ruch, wystraszonych sztabowców", niż zagrożenie. Jednak, gdy dotarła z powrotem do bazy, jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że sowieci szykują się do uderzenia w ciągu tygodnia. Wszelka łączność z zewnątrz została zakazana i Anne prawie z łzami w oczach błagała Hauptmanna Falkenberga, dowódce 3 kompanii 174 pułku Panzerów, aby zgodził się zawiadomić i ewakuować jej rodzinę. Hauptmann rozłożył bezradnie ręce mówiąc, że "ewakuacja Berlina Zachodniego tylko upewniłaby Sowietów, że wiemy o ich planach", ale zgodził się przekazać prośbę do góry.
Jeszcze tego samego dnia wyruszyli w pole, aby pod osłoną nocy ukryć czołgi z dala od spodziewanych miejsc koncentracji. Wtedy też zawieszono wszelką łączność. To był koszmarny tydzień. Brak wiadomości był gorszy od złych wiadomości. Czy jej rodzina została ewakuowana?
W tym nerwowym napięciu nadszedł 14 maja. O poranku Sowieci przekroczyli granicę i rozpoczęło się zagłuszanie. Kości zostały rzucone. Jeżeli jej rodzina była w Berlinie Zachodnim, oznaczało to wpadnięcie w łapska czerwonych. Przez cały dzień Anne nie mogła się zebrać. Siedziała sama w czołgu, pełna złych myśli. Żeby choć dostała jedną wiadomość. Nie było nic... Pozostawała tylko torturująca bezczynność.
Popołudniem nadeszły nowe rozkazy. Pluton C Oberfeldfebla vom Amelunxena został podzielony na pół. Ona i czołg Mullera zostali przydzieleni pod bezpośrednie rozkazy Hauptmanna Falkenberga i w nocy wyruszyli na front.
Potrzeba skupienia oraz zagrożenie były tym, czego Anne potrzebowała. Zapomnieniem od koszmarnych myśli. Niestety, koszmar powrócił.
Gdy w nocy trzy Leopardy zbliżały się do wzgórza, które mieli zająć, w oddali odezwały się strzały. Był to huk dział. Falkenberg wydał rozkaz zajęcia wzgórza i wsparcia plutonu A, który dostał się pod ogień wrogich czołgów. Leopard II 3-3-3 wspiął się na wzgórze i zaczął się prawdziwy chrzest ognia. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Zauważyli wrogie T-72 prowadzące ostrzał plutonu A i otworzyli ogień... W ciągu dwóch minut sytuacja uległa jednak dramatycznej zmianie.
Eksplozja czołgu Mullera (3-3-4) była zaskakująca. Przed chwilą stał zaraz obok niej, a chwilę potem eksplozja zamieniła maszynę bojową w płonący wrak.
"T-80! Na 10!" - wykrzyknął Falkenberg. Byli wystawieni na ostrzał i gdyby nie decyzja dowódcy o postawieniu zasłony i wycofaniu, Anne mogłaby podzielić los Mullera.
Gdy wycofywali się ze wzgórza, Anne rzuciła okiem na czołg Mullera. Nikt nie ocalał... To równie dobrze mogła być ona. Gdyby Rosjanie wzięli jej czołg na celownik jako pierwszy, mogłaby nie żyć. To wydarzenie z jednej strony było straszne, ale z drugiej przywróciło jej pełną świadomość. Teraz od jej decyzji zależało, czy nie podzielą losu Mullera.
Była to pierwsza noc, podczas której nie miała czasu myśleć o rodzinie. Przez noc utrzymywano pozycje, a nad ranem odparto atak batalionu T-72 i BMP, przy wsparciu drugiej kompanii. Siły Falkenberga skurczyły się do zaledwie 3 sprawnych czołgów, gdy wreszcie padł rozkaz przemarszu.
Pierwszym punktem przemarszu był sztab w okolicach Wertheim. Podczas zatrzymania się, podano im śniadanie i wtedy złe myśli wróciły. Nerwy ściskały gardło i nie pozwalały spokojnie spożyć posiłku. Co się dzieje z jej rodziną? Falkenberg wrócił dośc szybko i nakazał przemarsz za Obetz, gdzie mieli połączyć się z resztą kompanii.
Z jednej strony jazda pozwalała na chwilę zapomnieć o problemach z drugiej, nie rozwiązywała ich. Po dotarciu do obozu, Hauptmann polecił jej powrócić do plutonu C. Anne odnalazła swojego dowódcę Oberfeldfebla Rudolfa von Amelunxena bez problemów i zameldowała swój powrót:
-Herr Oberfeldfebel. Melduję powrót czołgu 3-3-3 do plutonu.
Oberfeldfebel nie męczył jej długo. Powitał i kazał spocząć. Po chwili Anne była już zorientowana w sytuacji. Czekano na nowe rozkazy, a w tym czasie techniczni zajmowali się czołgami. Dla Anne znów zaczynał się czas bezczynności i rozmyślań nad problemami. Większość załogi drzemała, a i Anne pomyślała, że może to będzie dobra opcja, gdy przyszedł do niej żołnierz i kazał jej zameldować u dowódcy kompanii.
Anne miała nadzieję spotkać się z Falkenbergiem i oprócz spraw formalnych, dowiedzieć się też, co z jej rodziną. Ku swojemu rozczarowaniu, okazało się, że Hauptmann Falkenberg przestał być dowódca kompanii, a wzywającą ją osobą był Leutnant Yannik Wunsch, jeszcze wczoraj dowódca plutonu B. Była to zła wiadomość, ale Anne pocieszała się, że Falkenberg był w obozie, więc po rozmowie z dowódca, mogła spróbować dowiedzieć się coś od niego.
Anne poprawiła mundur i wchodząc do namiotu Wunscha zameldowała się:
-Herr Leutnant! Dowódca czołgu 3-3-3, Feldfebel Anne Bonny, melduje się na rozkaz!
-Usiądźcie - Wunsch zwrócił się w sformalizowanej, powszechnie stosowanej formie. - Zostajecie dowódcą plutonu "C" w miejsce Oberfeldfebela Rudolfa von Amelunxena.
Odwrócił wzrok od siedzącej naprzeciw kobiety. - To była ta dobra wiadomość, teraz kolej na gorszą.
Mówił nie patrząc na nią. Na Anne zadziałało to jak cios w serce. Czyżby złe wieści z Berlina? To była chwila wielkiej niepewności, którą zakończył Wunsch przechodząc do sprawy:- W naszej dywizji jeszcze się nie zdarzyło, żeby to kobieta dowodziła plutonem. Ba! Chyba w całej Armii nie było precedensu. Stąd ciąży na was olbrzymie brzemię. Jak zapewne wiecie wśród wielu oficerów i wyższych stopni panuje przekonanie, że kobiety się do tej roboty nie nadają...
Co ja tam mówię... z pewnością spotkaliście się z tym już w czasie szkółki. - popatrzył na jej twarz, robiąc krótką pauzę. Czy wiedział, co jej ciążyło na sercu? Czy miał coś innego na myśli? Anne spoglądała w twarz dowódcy bez słowa, a on po chwili zaczął mówić dalej.
- Dlatego też będziecie zapewne oceniani nie tylko przez sztabowców ale i każdego oficera wojsk pancernych w całych Niemczech Zachodnich a być może i w NATO.
Tu zrobił znacznie krótszą przerwę, gasząc zapalone wcześniej cygaro.
- I muszę wam powiedzieć, że nie jestem z tych co to trzymają kciuki na szczęście lub krzyżują palce na skuchę. Po prostu uważam, że należy dać szansę. Tyle, że czy ją wykorzystacie to już nie tylko wasza sprawa. Sukces lub porażka zapewne wpłynie na decyzję czy kobieta w wojsku, może być czymś więcej niz kucharką jakby to chcieli widzieć inni. Ja nie jestem z "tych" co tak myślą. Wybrałem was dlatego, że juz na szkółce i w trakcie całego szkolenia a także późniejszej służby dowiedliście, że macie ambicję, że sie nie poddajecie i potraficie złapać srokę za ogon kiedy znajdzie się w zasięgu ramion. Takiego żołnierza sam potrzebuję i stąd ten przydział. - dał znać, że zakończył główną część przemówienia.
-Niech ta rozmowa zostanie między nami. Gratuluję przydziału, jeśli macie jakieś pytania to jest najlepsza okazja, żeby je zadać.
Przez sekundę Anne nie wiedziała, co zrobić. Moment temu czuła się bezradna w toku toczącej się wojny... a teraz spadła na nią odpowiedzialność, która mogła być przełomowa dla całej Bundeswehry... Zupełnie jakby wszystko dookoła było powiązane z jej losem
Idąc w kierunku namiotu Leutnanta Wunscha Anne widziała dwóch Feldfebeli trzymających jakieś kartki w reku, nie wróżyło to nic dobrego.
-Herr Leutnant Dowódca czołgu 3-3-3, Feldfebel Anne Bonny, melduje się na rozkaz!. Robiąc to była pełna obaw może jakieś wieści z Berlina? Usiadła i próbowała się skupić nad tym co dowódca ma jej do powiedzenia. Słysząc, ze ma zostać dowódca plutonu pomyślała ze ktoś tu chyba oszalał. Jakim cudem ona - kobieta, przecież żaden żołnierz nie będzie chciał słuchać jej rozkazów, mało tego przecież żaden facet nie chciałby służyć pod kobieta. Już miała okazje się przekonać jak to jest gdy została dowódca czołgu. Anne z kamienna twarzą patrzyła na Wunscha próbującego wypatrzeć w niej jakieś oznaki słabości. W głowie miała mętlik, odgłos gaszonego cygara wyrwał ja z tego natłoku myśli. Jeszcze raz spojrzała na twarz Wunscha słuchała uważnie, czekając co dalej nastąpi. Surowy wyraz twarzy dowódcy zmienił się gdy pogratulował jej przydziału.
- Herr Leutnant z mojej strony pragnę zapewnić, że dołożę wszelkich starań aby wypełnić powierzone mi zadania . Zaraz potem bez chwili zawahania zapytała czy są jakieś wieści o jej rodzinie??
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
Ostatnio zmieniony przez PL_Anne Bonny 11 Październik 2017, 13:58, w całości zmieniany 1 raz
- Jeszcze nie teraz. - odpowiedział Wunsch - Sam zostałem postawiony w podobnej sytuacji, mój awans choć spodziewany -tutaj nieznacznie podniósł z dumy głowę - jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych nie doszedł na czas. Stąd nie otrzymałem wszystkich informacji ze sztabu ani też uprawnień w ich otrzymywaniu. Musi minąć parę chwil zanim maszyna biurokracji nastawi się na nowy tryb działania.
Otworzył pudełko cygar, w którym pozostały ledwie 3 sztuki i podsunął w kierunku dowódcy plutonu "C".
- Osobiście uważam, że z punktu widzenia strategicznego sytuacja w Berlinie może być co najmniej trudna. Tym razem utworzenie mostu powietrznego na poprzednią skalę będzie niewykonalne. Sowieci z pewnością już dziś całkowicie odcięli wszelkie drogi od stolicy, w tym powietrzne. Najważniejszym pytaniem jakie należy sobie zadać jest: co z tym fantem zamierzają zrobić Jankesi? Nie od dziś wiadomo, że to właśnie ich siły stanowią większość stacjonujących w Berlinie.
Popatrzył w oczy Bonny i nachylił sie w jej kierunku nad biurkiem.
- To dla was największy wyznacznik tego co może stać się z bliskimi. Amerykanie są znani z tego, że zbyt szybko nie odpuszczaja i raczej nie zostawiaja swoich na pastwę losu. Jeśli jednak wycofają się w ten czy inny sposób z Berlina, co nie jest wcale pozbawione logiki, sytuacja może być nieciekawa. Dlatego proponuję skupić się na "tu i teraz" bo macie w cholerę pracy przed sobą a ja obiecuję, że jak się czegoś dowiem to niezwłocznie przekażę.
- Z mojej strony to juz wszystko, możecie się oddalić Frau Oberfeldfebel Bonny
Wstając z krzesła Anne poprawiła mundur, stanęła na baczność, zasalutowała i żołnierskim krokiem wyszła z namiotu. Podchodząc do swojej załogi, stwierdziła " no to się podziało.. mam objąć dowodzenie plutonem "C" wiec wszyscy będą na nas patrzeć liczę na was chłopaki"
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
17 maja 1985, godzina 2:35
Anne nie była zadowolona z pobudki w środku nocy. Rosjanie znów zaatakowali w kierunku Walkenburga i kompania została postawiona w stan gotowości. Co gorsza w jej plutonie były tylko 3 czołgi, gdyż ostatni z nich jeszcze był naprawiany. Długo oczekiwano na rozkaz wymarszu, który jednak nie nadchodził. Wreszcie, około wpół do trzeciej, Oberleutnant Wunsch wezwał obu dowódców plutonu do siebie i przedstawił im plan.
Plan zakładał przemarsz do Walkenburgu i atak wraz z Panzergrenadierami. Wunsch przedstawił plan:
Najpierw czołgi z plutonu C ustawiaja sie na wybranych pozycjach. W tym czasie na miasto idzie krótki ostrzał artyleryjski a pluton B i Panzergrenadierzy dochodzą tu (pokazał na mapie).
Czołgi z "B" obserwują ruch na drodze z Wittburga do Eben, w tym czasie decydujemy, czy wykonać szturm na miasto czy też nie. Czołgi z plutonu "C" ida na wzgórze 334 skąd mogą w razie potrzeby isć w środek miasta lub też ostrzaliwać nieprzyjaciela/osłaniać odwrót. Są pytania?
Von Amelunxen odezwał się:
-Dwa, Herr Oberleutnant. Po osiągnięciu wzgórza 334, kto zdecyduje o wejściu do Wittburga lub tylko ostrzeliwaniu? Kto koordynuje rozkazy z ruchami Grenadierów ? Mamy na nich czekać aż zaatakują ? Atakować pierwsi ?
- Cała akcja jest przewidziana raczej jako sprowokowanie nieprzyjaciela do chaotycznych ruchów. - powiedział Wunsch wskazując miejsca na mapie - Wiemy, że za Eben stacjonują siły sowietów, gotowe dać wsparcie. Pluton B ma właśnie im zgotować powitanie a później sie ewentualnie wycofać. Może się jednak zdarzyć, że pomoc nie nadejdzie z Eben a nastąpi wycofywanie wojsk z Wittburga lecz na to bym nie liczył. W takim przypadku wasz pluton również ma zadać mozliwoe duże straty, zanim nieprzyjaciel zbierze sie do odpowiedzi, mogącej wam poważnie zaszkodzić.
Ostateczna decyzja nalezy do Leutnanta Metzgera. To właśnie panzergrenadierzy decydują, czy zdołają zająć miasteczko. Zadaniem plutonu "C" jest im w tym pomóc. Ja będę koordynował akcję działając początkowo z plutonem "C". W razie poważnego uszkodzenia mojego czołgu, dowodzenie przejmuje najwyższy stopniem, czyli właśnie pan - zwrócił się do Rudiego.
Na tym odprawa się zakończyła i mieli wyruszyć jak najszybciej, aby zaatakować i zakończyć walkę przed brzaskiem. Nie było czasu na odprawę dla reszty plutonu. Anne mogła tylko rozkazać, aby jechano za nią do Walkenburga i sama ruszyła za plutonem B.
Tuż po 3:00 kolumna minęła Obetz i dotarła pod Walkenburg, gdzie się zatrzymano przy Marderach, stojących tak, aby mogły natychmiast ruszyć.
[post półinformacyjny.
Dodałem do 1 postu kartę czołgu.
Wystarczy potwierdzić odbiór postu, chyba, że masz jakiś "większy pomysł na post"]
Zanim jednak czołgi zdążyły opuścić miasto, Oberleutnant Wunsch połączył się z Anne przez radio.
-Wasz pluton ma koordynować ostrzał artylerii. Niech artyleria postawi zasłonę dymną pomiędzy miastem, a pozycją, którą macie zająć.
Chcę by tuz po jej postawieniu artyleria waliła w miasto dla skruszenia przeciwnika. Ostatnie salwy niech będą już pociskami rozświetlającymi miasto - czyli flary mają spaść nie na zachodzie a w centrum.
Koordynacja ognia. Tym w jej plutonie zajmował się Feldfebel Knispel z czołgu 332
Po otrzymaniu rozkazów od Wunscha Anne połączyła się z Feldfebel Knispel, przekazując: W skrócie plan jest taki - Najpierw nasze czołgi ustawiają się na wybranych pozycjach. W tym czasie na miasto idzie krótki ostrzał artyleryjski a pluton B i Panzergrenadierzy idą na swoje pozycje . Później jedziemy na wzgórze 334 skąd możemy w razie potrzeby iść w środek miasta lub też ostrzeliwać nieprzyjaciela/osłaniać odwrót. Jednak teraz nasz pluton ma za zadanie koordynować ostrzał artylerii. Trzeba postawić zasłonę dymna na pozycjach miedzy nami a miastem. Potem artyleria ma strzelać w miasto. Pamiętajcie ostatnie salwy niech będą już pociskami rozświetlającymi miasto - czyli flary mają spaść nie na zachodzie a w centrum. W naszym plutonie koordynacja to wasza działka wiec oczekuje od was wykonania zadania w 100%. Naszym zadaniem jest ogólnie odwrócenie uwagi, wiec zadanie musimy wykonać. Panowie liczę na was. Przez myśl Anne przeszło ze pewnie nie pójdzie tak gładko bo już jak została dowódcą czołgu jej własna załoga nie traktowała jej poważnie.
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
Kurt potwierdził i rozłączył się. W tym czasie czołg Anne zbliżył się do wraków, stojących blisko lasu. Gefreiter Gabriel, kierowca, skręcił pojazdem, kierując się pomiędzy las i wraki w kierunku do rzeczki. Teraz nadszedł czas na artylerię... i ta nie zawiodła. Pociski dymne zaczęły spadać na przedpole, zasłaniając widok na Wittburg dla zwykłego oka... Ale nie dla termowizji. Anne spojrzała przy użyciu elektroniki na miasto. Ciche i spokojne. Rosjanie niestety, nie stali w oknach i nie podziwiali widoków, zapewne czekając w ukryciu.
Gabriel skierował czołg znów w kierunku na miasteczko, gdy zasłona zgęstniała na tyle, że na pewno ich osłoniła. Idealnie na około 10-15 sekund przed zatrzymaniem na pozycji, na której mieli oczekiwać na zajęcie pozycji przez pozostałe siły.
[post półinformacyjny.
Tzn. chcesz wydać jakiś rozkaz związany już z zatrzymaniem na tej pozycji za chwilę? Czy też może otwieraniem ognia? Przypominam, że twoi ludzie nie znają pełnych rozkazów]
Anne nadała na radio "Do wszystkich załóg! zatrzymujemy się, wszyscy w gotowości obserwujemy miasto, jeśli ktoś zobaczy jakiś ruch strzelać bez rozkazu " , potwierdzić odbiór wiadomości.
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
Kurt potwierdził jako pierwszy, a zaraz potem odezwał się Albrecht (czołg 3-3-3):
-Zrozumiałem. Zatrzymujemy się w szyku.
Wtedy nastąpiła eksplozja, która przerwała "względną ciszę", panującą dookoła. Co dziwniejsze, huk dochodził z północy. Albrecht odezwał się ponownie:
-Rosjanie w lasie na północ od nas! Trafili nas, odpowiadamy ogniem!
Anne szybko obróciła peryskop, jednak czołg Kurta zasłaniał jej widok.
Anne odwróciła peryskop jeszcze raz w stronę miasta by się upewnić czy nie widać jakiegoś ruchu na horyzoncie po czym skierowała go znów w kierunku północnym starając się wypatrzyć Rosjan
_________________ Bycie szczerym możne nie da Ci zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze da Ci tych prawdziwych.
Anne przez czołg Kurta nie była w stanie wiele zobaczyć. Czołg 3-3-3 wykonał zwrot i otworzył ogień w kierunku drugiego brzegu, zarówno z działa, jak i karabinu maszynowego. W tej samej chwili na Wittburg zaczęły spadać pociski artylerii.
-Rosjanie wycofują się w głąb lasu - zameldował Albrecht - Tracę ich z oczu. Chyba mam uszkodzony napęd.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum