Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Po jakimś czasie stan okrętu zaczął rysować się im coraz wyraźniej. Kapitan zebrał swoich Pretorianów w mesie oficerskiej, gdzie we czwórkę przy dobrej kawie, ciastku i lodach omówili sytuację i rozdzielili zadania. Porucznik Rozinski miał zająć się załadowaniem torped do czterech rufowych i trzech sprawnych wyrzutni dziobowych, oraz porządnym zabezpieczeniem pokryw uszkodzonych wyrzutni dziobowych. Porucznik Gray miał nadzorować prace nad ostatecznym zabezpieczeniem przecieków zarówno od wewnątrz jak i od zewnętrznej strony kadłuba, jednocześnie doglądając suszenia motorów elektrycznych i doprowadzenia ich do pełnej sprawności. Dla wybitego z podstawy silnika nr cztery rokowania nie były dobre, ale niezmordowany drugi oficer obiecał popracować również nad nim, gdy już upora się z ważniejszymi sprawami. Ostatecznie mogli pruć do domu na trzech silnikach. Wolniej, ale i oszczędniej.
Porucznik Ebert wziął na siebie nadzór nad dokończeniem naprawy niewielkich uszkodzeń radaru i później nad przeprowadzeniem prób jego działania. Miał również prowadzić nawigację i tak dopasowywać rytm wynurzeń i zanurzeń, aby każdy mógł wykonać swoje prace najszybciej i najlepiej jak to możliwe.
Kapitan miał prowadzić ogólny nadzór nad wszystkim, czytać nadchodzące Ultry i decydować o dalszych poczynaniach okrętu. Jak doskonale wiedzieli wszyscy trzej porucznicy, Hardy raczej nie usiedzi na miejscu. Wiedzieli, że będzie go pełno na całym okręcie i że niejednokrotnie zobaczą go pośród załogi: a to walącego młotem w wykrzywiony wybuchem element, a to dokręcającego w silnikach jakieś śruby, a to prowadzącego przegląd czy konserwację torped. Taki już był i czy się to komuś podobało, czy nie, nic nie można było na to poradzić.
Jedno było pewne: zrobią wszystko, aby ich okręt jak najszybciej odzyskał zdolności bojowe. Mieli przecież jeszcze 12 torped do wystrzelenia…
24 godziny później Hoe był prawie 120 mil bliżej Midway, a ster cały czas był skierowany w stronę wysp. Ciągle trwały prace nad jednym motorem i jednym silnikiem, a życie na pokładzie powoli wracało do "normalności". Wciąż była szansa na to, że nie dowiozą wszystkich torped do domu, gdyż musieli przeciąć jeszcze kilka wrogich szlaków komunikacyjnych. Tego dnia, gdy zanurzyli się o poranku, chief na podsumowaniu zameldował:
-Sir. Coś nie zgadza się w ropie. Według moich obliczeń, straciliśmy gdzieś po drodze co najmniej 1000 galonów więcej, niż było planowane.
Rozinski zapytał Graya:
-To poważny kłopot?
Gray przytaknął:
-Tak. Obecnie dojdziemy do Midway na oparach, a możliwe, że i ostatnie kilkaset mil trzeba będzie pokonać tak ekonomicznie, jak tylko będzie się dało. A wolałbym uniknąć holowania, więc... nawet jak kogoś spotkamy, musimy odpuścić, o ile nie wpadnie nam prosto pod wyrzutnie, sir - zwrócił się do kapitana.
- Potwierdzam, czifie. Nie będziemy dyskutować z faktami. Jeśli PAN mówi, że mamy mało ropy, to znaczy, że mamy mało ropy. Najwyraźniej przegapiliśmy coś we wcześniejszych obliczeniach. Przecież dość długo ganialiśmy za zespołem japońskich okrętów na północ od Marianów. Ganialiśmy wtedy, to nie możemy ganiać teraz. – kapitan zamyślił się na chwilę – Mam nadzieję, że to nie jakiś wyciek… - popatrzył na Graya – Jeśli pan jeszcze tego nie zrobił, niech pan sprawdzi tą opcję i ją wykluczy. Bo jeśli tracimy paliwo, to będzie ciepło. Wioseł nie wzięliśmy, a nie wiem czy uszycie żagla z naszych ubrań leży w zasięgu możliwości kogokolwiek na tym pokładzie.
Oficerowie uśmiechnęli się, ale w ich oczach widać było pewne zaniepokojenie. Hardy odezwał się:
- Głowy do góry, panowie! Porucznik Gray sprawdza szczelność zbiorników paliwowych, my z pierwszym opracowujemy najbardziej ekonomiczną trasę do domciu, a porucznik Rozinski idzie się modlić o pojawienie się jakiegoś tłustego kąska dokładnie na wprost naszych wyrzutni. Najlepiej z wymalowaną na burcie wielką tarczą. Przecież niezbadane są wyroki Boskie!
Próby zbiornika nie wykazały żadnego wycieku. Bardziej wyglądało, jakby od początku było za mało ropy w zbiorniku.
-Może to przez inne wyważenie okrętu? - zaproponował trzeci, ale to pozostało bez potwierdzenia.
Gdy opuścili wyznaczony im sektor patrolowy, oprócz zaciętych wyrzutni i silnika, z którym nie dało się nic zrobić w warunkach patrolu (naprawa korpusu nie wchodziła w grę), trwały jeszcze tylko prace nad jednym niesprawnym motorem.
Czy dobrze rozumiem, że ta czerwona lampka przy kadłubie ciśnieniowym to ten podgnieciony dziób? I raczej w morzu nic z tym nie zrobimy? Czyli nasza głębokość konstrukcyjna w miarę bezpiecznego zanurzenia troszeczkę się zmniejszyła? Żeby mi jeszcze jakiś dobry duch powiedział o ile …
I tak wlekli się przez pustynię oceanu z dokładnie wyliczoną, najekonomiczniejszą z prędkości. Szczęściarzami byli ci, którzy mieli poważną robotę przy ostatnim reanimowanym motorze. Pozostali musieli zabijać czas rżnięciem w karty (oczywiście na zapałki…), warcaby i kości. Nieliczni czytali. Niektórzy słuchali wojennych opowieści transportowanego pilota. Wszyscy liczyli mile dzielące ich od Midway.
27 sierpnia 1943
Po tym, jak w nocy z 25 na 26 sierpnia opuścili Morze Filipińskie, a prace przy zepsutym motorze utknęły w martwym punkcie, załoga myślała już tylko o powrocie. Bitwę zostawili za plecami i teraz wojna była dla nich głównie wiadomościami. Gdy wieczorem odebrano najnowsze wiadomości FOX na pokładzie jak zawsze panowało zainteresowanie. Co za informacja będzie tym razem wspomniana. Pierwsi z wiadomościami zapoznawali się oficerowie i to oni potem przekazywali wiadomości załodze, zwykle nie wprowadzając żadnych zmian. Wojna cały czas szła po myśli Aliantów. Także na Pacyfiku, choć niezbyt spektakularnie, szli cały czas do przodu. Na Salomonach walki o Nową Georgię i ostatnie bastiony na Gilbertach cały czas toczyły się, ale każdego dnia informowano o kolejnym "oczyszczonym" punkcie.
W dzisiejszym wydaniu trzy wiadomości wydawały się szczególnie interesujące, choć ich lakoniczność zawsze pozostawiała sporo pytań.
Po pierwsze, ich kolega, komandor podporucznik Frank Kanaron, za swój pierwszy patrol bojowy został odznaczony Brązową Gwiazdą.
Po drugie na Indochinach w porcie Penang przy Oceanie Indyjskim Niemcy założyli bazę U-bootów, wspierających sojusznika w Osi.
No i po trzecie spadła petarda... Benito Mussolini został zdymisjonowany z funkcji premiera Włoch. Nowym premierem Włoch został Pietro Badoglio.
Ta ostatnia wiadomość wywołała spore zainteresowanie wśród oficerów.
Hardy siedział i słuchał gorącej dyskusji na temat Mussoliniego i Badoglia, ale jakoś go to nie ruszało. Bardziej niż to, kto rządzi w Rzymie, obchodziła go ilość ropy w zbiornikach i to, czy ludziom smakują wytwory ich kuka. W końcu jednak zmotywowany rzucanymi mu coraz częściej, znaczącymi spojrzeniami dyskutantów, postanowił zabrać głos.
- Panowie, cieszę się, że szlag trafił Mussoliniego. Mam nadzieję, że w związku z tym Włochów i ich waleczną armię mamy już z głowy. Ale na nas ma to wpływ bardzo niewielki. To już bardziej zaciekawiła mnie ta baza u-bootów. Szkoda, ale raczej ich nie spotkamy. Za daleko ta baza. No chyba, że przeflancują Hoe z Pearl do Fremantle lub Brisbane. Wtedy jest szansa… - James pociągnął łyk kawy. – Ale największą radość sprawiła mi Brązowa Gwiazda przyznana kapitanowi Kanaronowi. Za to musimy wypić po powrocie. Koniecznie!
Hardy spostrzegł, że Gray wyciągnął kajecik i czegoś szukał na liście. Po sekundzie powiedział:
-Możemy to wcisnąć pomiędzy wypiciem za bezpieczny powrót, a wypiciem za zdrowie uszu Sancheza.
Wszyscy wybuchli śmiechem, a James spostrzegł, że lista powodów do świętowania za ten patrol zawierała około 10 pozycji...
Dwa dni później temat włoski znów został poruszony, gdy wśród wiadomości znalazła się informacja, że rząd Włoski Marszałka Badoglio rozwiązał Radę Faszystowską. Niestety, na tym wiadomości urwały się, jakby włosi i świat chcieli wziąć ich na przeczekanie.
W nocy z 30 na 31 sierpnia Hoe przeciął linię łączącą wyspy Marcus i Wake i w nocy z 4 na 5 września dotarli do punktu oznaczającego rozgraniczenie rejsu "ostrożnego" i "normalnego". Podczas gdy Gray zajmował się oszacowaniem poziomu ropy, jaki pozostawał w zbiorniku, Hardy mógł zapoznać się z kolejnymi wiadomościami, tym razem z frontu Pacyficznego, które były bardzo pomyślne.
W walkach na Nowej Georgii zajęto jakiś przylądek Munda, który "był główną bazą Japońską, na wyspie", a na Papui MacArthur z admirałem Carpenderem dokonali desantu morskiego w rejonie Salamaua-Lae, zajmując bez większego oporu te dwa ważne punkty... gdziekolwiek by one były i jak bardzo by ważne nie były...
Wtedy też zjawił się Gray z niezbyt zadowoloną miną. Powiedział grobowym tonem:
-Sir. Na pewno mamy przeciek. Znów ubyło kilkaset galonów. Mamy około 5200 galonów ropy.
Tymczasem do Midway pozostawało jeszcze niecałe 700 mil...
=======
Miniinformacja (dla mnie też):
Jest 5 września, zaraz po północy, więc jeszcze paliwo za 8h musi być zużyte ruchem "ostrożnym" (ładowanie akumulatorów) za 4 września, pokonując 3/4 dystansu.
(chcę uniknąć błędu liczenia +1 dzień znów)
Hardy spostrzegł, że Gray wyciągnął kajecik i czegoś szukał na liście. Po sekundzie powiedział:
-Możemy to wcisnąć pomiędzy wypiciem za bezpieczny powrót, a wypiciem za zdrowie uszu Sancheza.
Wszyscy wybuchli śmiechem, a James spostrzegł, że lista powodów do świętowania za ten patrol zawierała około 10 pozycji...
DOSKONAŁE!!! Uśmiałem się do łez.
Cytat:
Jest 5 września, zaraz po północy, więc jeszcze paliwo za 8h musi być zużyte ruchem "ostrożnym" (ładowanie akumulatorów) za 4 września, pokonując 3/4 dystansu.
(chcę uniknąć błędu liczenia +1 dzień znów)
O.K. Szczegółowe obliczenia pozostawiam tym razem moim oficerom. Wybacz Finek, ale chciałbym mieć też trochę czasu na WT…
Kapitan wyciągnął rękę z rozszyfrowanym biuletynem informacyjnym w stronę trzeciego oficera:
- Poruczniku Rozinski. Niech pan odczyta to ludziom przez interkom, ze szczególnym naciskiem na ten fragment od Nowej Georgii, żeby wiedzieli jak dajemy Japońcom w d…
Odwrócił się w stronę pierwszego mechanika:
– Poruczniku Gray. Jeśli dobrze pamiętam, zupełnie niedawno usłyszałem od pana, że „Próby zbiornika nie wykazały żadnego wycieku i raczej wygląda to tak, jakby od początku było za mało ropy w zbiorniku.” Nie mam do pana pretensji, bo wiem, że wtedy zrobił pan co mógł, aby to sprawdzić. Ale co się w takim razie stało? Może zbiornik dopiero teraz zareagował na bomby sprzed kilku dni i się rozszczelnił? A może jednak trzeba udoskonalić nasze metody sprawdzania szczelności? Niech pan się w wolnej chwili nad tym zastanowi i podzieli ze mną wnioskami.
Klepnął Graya po przyjacielsku w ramię i przeszedł do spraw pilnych:
- Tymczasem musimy zdecydować co robić. – Pochylił się nad stołem nakresowym i gestem przywołał Gray’a. Ołówek zaczął śmigać po kartce. – Jak pan mówi? Mamy ok. 5200 galonów i niecałe 700 mil do Midway? Aha… aha… z prędkością 2/3 na 5200 galonach zrobimy około 489 mil, to DUŻO za mało…, aha…, a z prędkością 1/3 na 5200 galonach zrobimy około 619 mil, to NADAL ZA MAŁO! Chyba, że pańskie „niecałe 700” to właśnie 619mil??? Ale zawsze może zajść jeszcze coś nieprzewidzianego… a ropa nadal, do cholery, WYCIEKA!
Hardy wyprostował się i sięgnął po mikrofon.
- Maszynownia: natychmiast zmniejszyć prędkość do 1/3 naprzód! – Odwiesił mikrofon i znów zwrócił się do swojego drugiego oficera – Poruczniku Gray. Niech pan mi powie, czy jesteśmy w stanie zatamować ten wyciek paliwa? Muszę to wiedzieć. Nie chodzi o to czy Hoe zdoła samodzielnie dotrzeć do Midway, bo wiemy już, że NIE ZDOŁA. Teraz chodzi tylko o to, na jaką odległość przed Midway mają wysłać po nas holowniki. – James uśmiechnął się szeroko. – Ha! Tego jeszcze, panowie, nie ćwiczyliśmy!
[Do Midway jest dokładnie "teraz" jak liczysz 685 mil. ]
A co do WT, to graj Tylko zwykle liczysz, to wolałem zapisać... A i ja czasami gubię takie informacje.
================================================
Gray powiedział:
-Sir. Jak nic więcej nie stracimy, to damy radę dopłynąć do Midway. Oprócz ropy mamy także jeszcze baterie. Damy radę nimi zrobić kolejne 50, czy 75 mil. Tylko trzeba wyłączyć wszystko, co zbędne.. Pralkę, może nawet radar. A co do samego przecieku. Musiałbym go najpierw znaleźć, a nie udało mnie się do tej pory. Będę szukać dalej, alee oba zbiorniki w przedziale silnikowym są szczelne, więc jak tylko wyssie się ostatnie krople ropy ze zbiorników głównych, to będzie po problemie na ten czas. Za niecałe 24 godziny, problem będzie czasowo nieaktualny. Najwyżej będziemy tracić wodę morską.
Hardy podrapał się w czubek głowy i powiódł spojrzeniem od Gray’a do stojących obok Eberta i Rozinskiego i z powrotem.
- Hmm, o marszu na bateriach nie pomyślałem… hmm, no nie wiem… czy to jest bezpieczne, żeby po wyczerpaniu ostatnich kropli ropy, czyli utracie zdolności ładowania baterii, pozbawiać się ostatnich resztek mocy z akumulatorów. A pomyślcie co będzie jak nie daj Bóg zaatakuje nas jakiś zabłąkany japoński samolot? Albo, co na jedno wychodzi, jakiś nasz nadgorliwy pilot, który najpierw zrzuci bomby, a dopiero później zapyta na kogo? A tu my, z wyłączoną pralką, radarem, klimą, maszyną do lodów i może nawet radiem(!), na resztkach prądu i bez możliwości zanurzenia się?! Ani trochę mi się to nie uśmiecha. A od czego do cholery, mają na Midway holowniki i eskortowce, jak nie właśnie od sprowadzania do domu biednych, zabłąkanych, pokiereszowanych owieczek? Będziemy się przejmować, że to dla panów kapitanów z bazy jakiś kłopot?! – James pokręcił z dezaprobatą głową – Panowie, proszę szczerze: jakie jest wasze zdanie?
-Moim zdaniem oba, sir. - powiedział Ebert - Wezwać holowniki i eskortowce, ale pójść o własnych siłach... może z małą pomocą holowania. 100 mil to nie jest daleki rejs dla eskortowców.
Hardy z zadowoleniem pokiwał głową i widać było, że cieszy się iż nie jest osamotniony w swej trosce o okręt. Uśmiechnął się szeroko i rzekł:
- Poruczniku Walterze Gale Ebert! Czy przypadkiem nie macie trzeciego imienia? Na przykład SALOMON??? – mrugnął szelmowsko – Dobrze. Niech pan wszystko zorganizuje w ten właśnie sposób. I niech pan obliczy wszystko z czifem tak, aby biali bracia z Midway przejęli nas zanim Hoe wychłepce ostatnie krople ropy. Kiedy diesle zamilkną, mamy już mieć obstawę. Howgh! Dziękuję panowie.
To był długi 8 września. Mieli jeszcze paliwa na półtorej dnia, a od celu dzieliło ich jeszcze 250 mil. Hoe na ropie był w stanie pokonać jeszcze niecałe 200 mil, ale o świcie, następnego dnia, 8 września (ze względu na zmianę daty) mieli w odległości 150 mil od Midway o świcie spotkać się z eskortą.
Elektryk meldował właśnie o tym, że naprawa silnika elektrycznego wydaje się w obecnych warunkach niemożliwa (pomimo kilkudniowych prób), gdy operator radaru zameldował:
-Kontakt lotniczy, od dziobu, zbliża się, 7 mil!
Hardy pomyślał, że jak od dziobu, to pewnie swój. I w dodatku (ponieważ wzywali eskortę) raczej poinformowany o nadciągającej Hoe. Ale właściwie to zawsze jakaś okazja do ćwiczeń! Sięgnął do interkomu:
- Alarm przeciwlotniczy! Obsługa pelot na stanowiska! Lufy w kierunku dziobu, nie strzelać bez rozkazu! Pomost: bandera na flagsztok i strzelać rakiety identyfikacyjne! Radio: nadać sygnał identyfikacyjny i nawiązać kontakt z samolotem! Maszynownia: prędkość standardowa! Sternik: pełna gotowość do manewru! XO: przejmujesz centralę!
Kapitan odwiesił mikrofon, chwycił czapkę i ruszył w kierunku drabinki prowadzącej na pomost.
W chwilę po identyfikacji, także i samolot zidentyfikował się. Z nadawanej z niego wiadomości okazało się, że to samolot wysłany, aby zlokalizować Hoe dla grupy eskortowej, aby nie rozminęli się na oceanie.
Wiadomość zakończyła się meldunkiem:
"Powodzenia. Bunkrowiec szykuje się do opuszczenia Skałek".
Hardy wraz ze wszystkimi stojącymi na pomoście i przy broni pelot, pomachał pilotowi robiącemu koło nad Hoe i zawracającemu do bazy. Pstryknął wyłącznikiem interkomu:
- Radio: nadaj, że dziękujemy i że miło nam wracać do domu. Maszynownia: zwolnić do 1/3. Poruczniku Ebert: proszę odnaleźć naszego Beo i zorientować się, czy na fladze bojowej okrętu jest już naszyty nasz najnowszy „klops”. Jeśli nie – to najwyższa pora to zrobić!
Wyłączył interkom i odwrócił się w stronę strzelców:
- Wy na razie zostajecie. Bandera też. Nie wiadomo, kogo nam tu jeszcze przyniesie.
Tym razem gościem okazał się również samolot z Midway, tym razem sprawdzający, czy Hoe płynie dalej po wyznaczonym kursie i meldujący, że eskorta szykuje się do wyjścia w morze.
W nocy zaliczyli kawałek 9 września, aby przekroczywszy linię zmiany daty, powitać znów świt 8 września... bardzo długiego dnia na pokładzie.
Tuż przed świtem, gdy w zbiorniku wewnątrz maszynowni, poziom ropy spadł poniżej 750 galonów, operator radaru zameldował:
-Kontakt radarowy. Kilka celów. Namiar 10. Odległość 1-2-0-0-0 (około 6,8 mili).... Zbliża się!
Kimkolwiek był wykryty kontakt, zbliżał się od strony Midway...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum