Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
#1 Wysłany: 7 Luty 2008, 17:31 Jak się wykrwawiałem podczas ataku na port
"Jak wykrwawiałem się podczas ataku na port"
<1 dzień = około 10 minut gry>
Godzina zero - flota
Komandor Blue R rozejrzał się naokoło po raz kolejny. Ten widok cały czas napawał go dumą. Jego ORP_Krystal szła na początku szyku, prowadząc jego małą flotę. Zaraz za nimi płynął ORP_Lewiatan, który odprowadzał ich na pełne morze. Za nim majaczył się kształt lotniskowca Yamatsu, wchodzącego w skład floty hoogo5. Spojrzał w lewo. Obok jego floty szła ORP_Wsza kapitana melonara oraz pogromca subów, straszny Boolo w tribalu KoT.
Dalej na horyzoncie widać było potężną flotę, nad którą górowały 2 pancerniki typu H39. Jeszcze raz spojrzał za siebie. Bez trudu znalazł wśród ogromu statków flagową jednostkę floty. Nelsona pod dowództwem admirała Lisia.
Cała załoga także była pod wrażeniem floty Polishseamen. Oto trzon ich floty wyszedł w morze, aby zaatakować Hamburg. Co prawda posiadali słabsze jednostki, ale ich przewagą była liczba i taktyka. Kapitan po raz kolejny spojrzał na mapę, na której był zaznaczony Hamburg. To był ich cel. Operacja "Drut" rozpoczęła się...
Dzień 1 - ostatnie chwile spokoju
Komandor Blue R przyjrzał się swojej flocie. ORP_X-Com, krążownik klasy Emden oraz ORP_Wreacker, krążownik klasy Koenigsberg miały iść z główną flotą, podczas, gdy niszczyciele i fregaty miały zająć się osłoną flanek. Blue R bał się o los Wreackera. Okręt nigdy nie brał udziału w większej akcji, nie licząc małych potyczek z lekkimi jednostkami. Natomiast X-Com często brał udział w osłonie floty. Komandor spojrzał na płynące po obu stronach niszczyciele. ORP_Finek, niszczyciel klasy Z1, służył za osłonę przeciwlotniczą. Nie brał jeszcze udziału w takiej operacji, gdyż został przezbrojony niedawno, ale załoga przeszła szkolenie na ORP_X-Comie. Po drugiej burcie płynął ORP_Blue_R, niszczyciel klasy Z-52. Niegdyś była to flagowa jednostka jego floty i ciągle posiadała uzbrojenie umożliwiające nawiązanie walki z lekkimi krążownikami. Z tyłu płynęły 2 fregaty oraz lekki niszczyciel, które miały zapewnić zwiad. Komandor nie znał za dobrze załóg tych okrętów. To byli nowicjusze. Nie mieli jednak brać udziału w walkach. Blue R spojrzał po raz kolejny na horyzont. Jego ORP_Krystal (Z99) była w stanie pokonać każdy lekki okręt, który pojawiłby się w zasięgu wzroku. Tego dnia jednak w jego sektorze panował spokój...
Dzień 2 - koniec pogromcy przestworzy
Blue R z żalem obserwował jak ORP_X-Com oraz ORP_Wreacker znikają na horyzoncie z większością floty. Jemu pozostała tylko służba patrolowa. Miał jednak nadzieję, że Brown dobrze poprowadzi oba okręty do boju...
Brown stał na mostku krążownika przeciwlotniczego i z niepokojem rozglądał się po niebie. Jego okręt płynął na przedzie floty i miał za zadanie nie dopuścić do przedarcia się wrogich maszyn. Nad flotą cały czas krążyły samoloty zwiadowcze, powracające, bądź lecące na patrol. Na razie panował względny spokój.
-Kapitanie! Samolot! Namiar 300!
Brown przyłożył lornetkę do oczu. W ich stronę zbliżał się samolot zwiadowczy. A więc znaleźli ich. Pozostało tylko pytanie, jakie siły sprowadzi. Flota płynęła dalej w szyku. Po godzinie znów na horyzoncie pojawiły się samoloty. Tym razem w większej ilości. Chwilę później admirał nadał rozkaz, którego Brown wolał nie słyszeć.
-To ich główna flota! ODWRÓT!!
Potężne pancerniki i okręty liniowe leniwie wykonywały zadany zwrot. W tym samym czasie rzesze samolotów nadlatywały nad flotę. Niektóre wiozły bomby, inne torpedy, niektóre służyły za osłonę. ORP_X-Com ustawił się bokiem do samolotów i czekał. Ich sylwetki stawały się coraz większe.
-TERAZ! - krzyknął Brown.
16 ciężkich dział przeciwlotniczych położyło ciężki ogień na zbliżające się samoloty. Kilka sekund później pozostałe jednostki dołączyły do ostrzału. Niebo zaroiło się od czarnych chmur i serii karabinów maszynowych. Samoloty wykonywały ciasne manewry, aby tylko uniknąć ognia. Nie zaatakowały jednak krążowników. Ich cele były w głębi floty. Brown cały czas starał się opanować sytuację. Samoloty były wszędzie. Jeden płonący wrak spadł tuż obok krążownika, wzbijając w powietrze fontannę wody. Nagle obok okrętu zaroiło się od fontann, tym razem jednak nie spowodowanych samolotami.
-KAPITANIE! OSTRZELIWUJĄ NAS!
Brown przełknął ślinę. Wiedział, że do tego dojdzie. Jego okręt płynął teraz na końcu floty, co narażało go na większy ostrzał.
-MASZYNOWNIA! TYLE MOCY ILE SIĘ DA! - rozkazał kapitan, gdy nagle wachtowy krzyknął:
-SAMOLOT TORPEDOWY Z PRAWEJ!
Kapitan spojrzał w tamtą stronę. Japoński samolot torpedowy obniżył lot i kierował się wprost na ziejącego ogniem ORP_X-Coma.
-STER LEWO NA BURT!!
Karabiny maszynowe znajdujące się na prawej burcie położyły zaporowy ogień w stronę zbliżającego się samolotu, który wypuścił do wody torpedę. Ciężka jednostka wykonywała najciaśniejszy zwrot, jaki była w stanie, cały czas strzelając do latających wokoło samolotów. Brown z niepokojem obserwował torpedę, która minęła burtę o kilka metrów. Brown spojrzał na lewą burtę. Widział oddalający się japoński samolot, któremu na ogonie siedział myśliwiec Polishseamen.
-Zestrzel go od nas... - rzucił Brown i nagle zobaczył zbliżające się przeznaczenie.
Ciężkie pociski wystrzelone przez pancernik trafiły w śródokręcie lekkiego krążownika. Eksplozja wyrzuciła w powietrze ogromne ilości żelastwa, rozrywając okręt na dwie części. Rufa poszła na dno jaki pierwsza niemal natychmiast, ciągnąć za sobą większość załogi. Brown rzucił się do wyjścia, wraz ze wszystkimi na mostku. Natychmiast po opuszczeniu nadbudówki, wciągnęło ich pod wodę. Kapitan walczył o życie. Sekundy ciągnęły się niemiłosiernie. Po chwili udało mu się dotrzeć do powierzchni.
Kapitan łapczywie łapał ogromne hausty powietrza, dopóki jego wystraszony umysł nie uświadomił mu, że jest już bezpieczny. Trzymał się jakiejś pływającej deski razem z dwoma marynarzami. Rozejrzał się wokoło. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą płynął prujący ogniem lekki krążownik unosiły się tylko nieliczne szczątki, wśród których pływała załoga. Kapitan spojrzał w niebo. Nad ich głowami przelatywały kolejne salwy, wymierzone w wycofującą się flotę...
Dzień 2 - Koniec krążowników.
Kapitan Von Iron z niepokojem przyglądał się sytuacji. Flota Polishseamen cały czas wycofywała się, jednak nie wszystko było stracone. Admirał rozkazał kilku jednostkom odciągać siły wroga. To zadanie wypadło właśnie na jego okręt.
ORP_Wreacker o świcie odłączył od floty i skierował się na wschód razem z lekkim niszczycielem. Nie mieli walczyć. Mieli tylko odciągnąć część sił, które ścigały flotę. Do pogoni za pojedynczymi jednostkami wróg musiał wysłać większe siły. Von Iron liczył jednak, że wroga flota uzna te 2 jednostki za niszczyciele i wyśle przeciw nim mniejsze siły.
Około południa jego nadzieja stopniała jak lód. Na horyzoncie pojawił się zarys ciężkiego krążownika. Wysłany w jego stronę samolot zwiadowczy zdążył przekazać tylko informację o ciężkiej jednostce, pancerniku lub lotniskowcu, gdy nagle w radiu dał się słyszeć głośny trzask, po którym dał się słyszeć tylko głos: "Mayday, May...."
Von Iron wiedział, że jest na straconej pozycji. Rozkazał zwiększyć szybkość i wystawił dodatkową wachtę. Około 14 na horyzoncie pojawiły się samoloty. Von Iron przeklinał dzień, w którym konstruktor nie zamontował na krążowniku żadnego cięższego uzbrojenia przeciwlotniczego. Te kilka karabinów musiało mu wystarczyć. Ostatnim rozkazem, jaki Von Iron przekazał osłaniającemu mu niszczycielowi, było oddalenie się.
Kapitan niszczyciela z daleka obserwował, jak bombowce zaatakowały bezbronnego krążownika. Obaj byli skazani na zagładę, ale Von Iron rozkazał mu zachować życie, które było potrzebne, gdzieś indziej. Po raz ostatni spojrzał w stronę krążownika. Na horyzoncie widać było tylko wysoki słup dymu. O Wreackerze nikt już więcej nie słyszał.
Dzień 10 - koniec Finka
Kapitan Blackloud z zadowoleniem przyjął nowe rozkazy. Cieszył sie zupełnie tak samo, jak 6 dnia, gdy po całodziennej walce zmusił lekki krążownik do wycofania się. To był pierwszy znak zmiany przebiegu działań. Następnego dnia flota Polishseamen zawróciła i zaatakowała resztki ściągającej jej floty. Całkowicie zaskoczyli pościg, który nagle okazał się ściganym. OPR_Krystal nadał informację, że widzi pancernik typu H39, na który natychmiast posypały się salwy reszty pancerników. Flota Polishseamen weszła pomiędzy rozproszoną flotę wroga i znów skierowała sie na port.
8 dnia operacji niszczyciele komandora Blue R'a doszły do lądu i teraz ich zadaniem był patrol przybrzeżny. Mieli za zadanie meldować o wszystkich ruchach flot wroga, które starały się znów się zebrać i powrócić do portu, zanim dotrze tam flota Polishseamen. I wreszcie, 10 dnia operacji, niszczyciele zostały skierowane w pobliże portu. Operacja weszła w decydującą fazę.
Kapitan Blackloud był zadowolony. Pływał na flance, gdzie panował spokój i miał tylko jedno zadanie. Zwiad. Poprzednie dni pokazały mu, że to najbezpieczniejsza forma przetrwania. Jednak Blackloud nie był zielony. Wiedział, że to nie zabawa i cały czas utrzymywał jego jednostkę w pełnej gotowości.
Dochodziła godzina 17, gdy oficer wachtowy zauważył zbliżający się samolot. Wyglądał na samotnego szpiega. Blackloud tak dawno nie walczył, że ucieszył się na myśl o łatwym zestrzeleniu. Zwłaszcza, że pilot musiał być zajęty czymś innym, bo cały czas zbliżał się do niszczyciela. Działa zostały wycelowane w niebo.
Blackloud nie zdawał sobie sprawy, że wszedł w pułapkę. Samolot zbliżywszy się na maksymalny zasięg dział, niespodziewanie zawrócił i zaczął kręcić się w koło.
-On nie leci do lądu? - mruknął do siebie kapitan. Nagle go olśniło. Skoro na północy miał ląd, a samolot przyleciał od południa, znalazł się między młotem, a kowadłem. Nakazał skierować okręt na wschód i przyspieszyć. Samolot szpiegowski został z nim jeszcze przez godzinę i odleciał.
O 18:30 zaczęło się piekło. Tym razem przyleciały 2 samoloty, które najwyraźniej naprowadzały powracającą do poru flotę. Odległe błyski na horyzoncie uświadomiły kapitanowi, że oto zaczyna się koniec. ORP_Finek musiał zmierzyć z wielką flotą, która zbliżała się do portu. Nie miał nawet okazji do oddania strzału... Tak samo jak ORP_Krystal i ORP_Blue_R, które znalazły się w nocy na drodze floty.
Dzień 12 - ostatni atak
Flota Polishseamen przygotowała się do frontalnego ataku. Wiedzieli, że wróg posiada lepsze jednostki, ale oni byli liczniejsi. Poza tym doszli już tak daleko. Zaatakowali. Atak prowadził ostatni niszczyciel flotylli komandora Blue R'a ORP_Frontier wraz z dwoma fregatami ORP_Sniper i Gloria-Victoria. Ich zadanie było samobójcze. Zlokalizować pancerniki i podawać namiary. Atak zaczął się o świcie.
Kapitan ORP_Sniper był wstrząśnięty całym wydarzeniem. Płynęli pod ciężkim ostrzałem. Wszędzie wokoło w niebo wzbijały się fontanny wody. Wszystko widział jakby w zwolnionym tempie. Ogromne pociski trafiły w nadbudówkę niszczyciela, wgniatając ją w pokład, po czym rozrywając w ogromnej eksplozji. Szczątki niszczyciela poszybowały we wszystkie strony. Ogień został skierowany na Glorię-Victorię. Mała jednostka po trafieniu zamieniła się w kulę ognia. Kapitan spojrzał przed siebie na horyzoncie majaczyły się ogromne pancerniki, które czekały na atak. Nie pamiętał, kto i kiedy wydał rozkaz odwrotu. Trzeźwość umysłu wróciła mu dopiero, gdy w drodze powrotnej zbierali rozbitków.
Komandor Blue R wraz z kilkoma marynarzami zbliżał się do fregaty na małej tratwie. To było wszystko co zostało z dumnej ORP_Krystal, a pokiereszowana fregata była tym, co zostało z jego floty. Wieczorem dołączyli do reszty floty, która wracała do domu. Nie było wśród niej większości statków. Przegrali...
Jednak nie był to koniec. To był dopiero początek. Dumna flota PS powstanie z popiołów i powróci. Po powrocie do portu okazało się, że ORP_Sniper nadaje się już tylko na żyletki. Stocznie ruszyły pełną parą, aby odbudować utraconą flotę, a komandor zajął się rekrutacją nowej załogi.
-My jeszcze wrócimy - powiedział patrząc w morze, jakby chciał, aby jego słowa dotarły do Hamburga...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum