Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#22 Wysłany: 28 Październik 2010, 22:01
Po przerwie kontynuujemy nasze batalie na pustyni. Grając aliantami zatrzymałem Finkowe niemiecko-włoskie natarcie. Scenariusz dla mojej strony chyba jest łatwiejszy. Chociaz walki jeszcze trwaja to wydaje sie że zwyciestwo mam w kieszeni, bo oddziały osi aby wygrac musza zdobyc kilka istotnych punktów a moja obrona dotąd trzyma sie nieźle.
Po przerwie kontynuujemy nasze batalie na pustyni. Grając aliantami zatrzymałem Finkowe niemiecko-włoskie natarcie. Scenariusz dla mojej strony chyba jest łatwiejszy. Chociaz walki jeszcze trwaja to wydaje sie że zwyciestwo mam w kieszeni, bo oddziały osi aby wygrac musza zdobyc kilka istotnych punktów a moja obrona dotąd trzyma sie nieźle.
Ale jeszcze gramy o to Dokąd się cofnę... A może uda mi się jeszcze kontratakować?
Za bardzo starałem się o Blitzkrieg, nie wypracowując odpowiedniej przewagi...
Ale ja jeszcze pokażę, na co mnie stać!
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#24 Wysłany: 29 Październik 2010, 13:17
Zauwazyłem jakies nadciągające posiłki niemieckie daleko od frontu więc wszystko możliwe, poświęciłem sporo jednostek do opóznienia natarcia wroga, ale cel został osiągnięty, kolejny dzien głowne pozycje utrzymane. Obie strony są mocno już wyczerpane. A zostało jeszcze połowa gry.
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#25 Wysłany: 6 Listopad 2010, 23:33
Burza pustynna przyszla nam z pomoca i zatrzymala wycienczajace walki. Moje alianckie oddziały nabieraja sił, wróg przestal napierac i odpuścil po cieżkich stratach. Nadciagaja na front jednostki z glebokich tyłów. Dowództwo jeszcze nie jest pewne czy powinnismy gonić i bic wroga az do Tobruku czy zregenerowac sily i poczekac.
Utraciłem swoje pozycje obronne przed Mersa Matruch, ale sam port jest jeszcze w moich rękach i niezamierzam go oddawać. W środkowej czesci frontu wróg po próbie rajdu na tyły XX korpusu poniósl dotkliwe straty i utracil kilka jednostek okrązanych i wykanczanych przez moje oddziały XIII i XXX korpusu. Włoskie natarcie na południowy odcinku tak jak na pólnocnym stanęlo.
1 zastrzeżenie. Ten Niemiecki "atak" na środku, nie był do końca atakiem.
To miało być okrążenie. Z tym, że nie doceniłem sił przeciwnika i poniosłem straty.
Ale do dywersantów mam duże zastrzeżenia. Gra ich traktuje (land rovery terenowe) jako pojazdy pancerne. I nie mogę wysłać pojazdów lekkich na ich polowanie, bo one nie mogą do nich strzelać. Muszą szturmować, a szturm oznacza:
1) muszę mieć większość ruchu, gdy do nich podjadę
2) ponoszę większe straty
Samo ich użycie jest fajne. Ale fakt, że ja muszę wysyłać czołgi do eskorty, psuje trochę realizm.
Miałem zastrzeżenia jeszcze do ich zaopatrzenia, ale majama mi zajął pociąg zaopatrzenia... pewnie gdzieś tam teraz ma obóz zaopatrzeniowy. Więc ten punkt uznaję za zamknięty.
Tylko dlaczego do polowania na terenówki muszę używać czołgów?!
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#28 Wysłany: 7 Listopad 2010, 17:41
Faktycznie te gaziki LRDG (Long Range Desert Group) do niszczenia linii zaopatrzeniowych wroga sa slabe ale dobrze pomykaja i radza sobie szturmem ze slabymi jednostkami. Scenariusz jest niezbalansowany, bo biorac pod uwage że mam jeszce dostac posiłki jakiejs dywizji Australijskiej to nie wiem jak gracz niemiecki musialby sie starac aby zdobyc El Alamein albo wogóle tam dotrzeć. Zagrałem wprawdzie troche hazadrowo i rzucilem na front wszystko co sie ruszało, zostawiając w pewnym momencie niezabezpieczone bazy zaopatrzenia i punktowane miejsca troche dalej. Na szczęście spadochroniarze wroga sie nie pojawili.
Same warunki pustynne sa idealne do bitew pancernych. Nie mamy ich oboje za dużo ale czołgi duzo lepiej pomykaja po piaskach niz piechota i taktycznie sa tutaj bardzo cenne. Po dotychczasowych starciach troche ich juz padło po obu stronach. Niektóre oddzialy pancerne musałem wycofac n agłebokie tyly gdy zostalo im po 1-3 czolgi z poczatkowego stanu 7-15. Powoli dostaja uzupelnienia i mozna tez laczyc niektore jednostki ktore wczesniej dzielilem na mniejsze, wiec jakies tam zdolnosci operacyjne ciagle sa. Gramy w wersje z ciezarówkami zaopatrzenia, co zmienia gre w walki o te ciezarówki. Myslałem poczatkowo że oddzialy bez dostepu do nich beda dostawac mniejsze porcje ale zachowaja wszystkie funkcje, ale jednak jest tak ze gdy amunicji brak to artyleria przestaje strzelac a oddzialy niby strzelaja ale nie zadaja strat albo prawie nie zadają.
Gram długi scenariusz z komputerem, gdzie ja nacieram siłami włosko niemieckimi. aktualnie jestem po turze jakos 35 z 160. Zdobyłem Tobruk i nacieram w kierunku Marsa Matruch, po drodze okrazylem i wyniszczam kolejno male grupki obronców. Komputer slabo zarzadza tymi wozami zaopatrzenia bo sporo mu ich zabrałem i posilam sie dzieki wrogim ciezarówkom. Zdecydowalem tez o inwazji na Malte i tam wyszla masakra. Może ostatecznie zdobede Malte ale ilośc strat poniesionych w jej zdobywaniu niczym nie zostanie wynagrodzona. Alianci poczatkowo kosili moje oddzialy i setkami tracilem ludzi. Zabrali mi zaopatrzenie które zostalo zrzucone na spadochronach pomiedzy walczacymi stronami. Na szczeście moja przewaga liczebna pozwoliła wymeczyc wroga n atyle że juz mi tak mocno nie kosi, a kilka jednostek mu wycialem i zdobyłem krwawo szturmując kilka bunkrów. Wiem że jak uporam sie z malta to dostane więcej zaopatrzenia w Tobruku.
Pod Tobrukiem sporo alianckich oddziałów jest okrązonych przez moje slabe jednostki włoskie. Alianci trwaja na swoich umocnieniach i powoli ich tam mecze i eliminuje, tak juz dwa dni. Głowne sily poszly na wschód bo droga daleka i nie ma co tracic czasu. Recony sprawdzily droge kolejową i głowna szose az do pól minowych przed Mersa Matruch, gdzie posłałem kilka zmotoryzowanych doborowych oddziałow aby niepozwolic wrogom za mocno sie tam okopać. Dwa oddzialy saperow tam tez czyszcza z min droge do pozniejszego szybkiego marszu. Jakbym gral z człowiekiem to bym pewnie stracil cała ta grupe ekspedycyjna daleko od reszty, ale licze na to że AI nie bedzie az taki zmyslny. Mam zamiar zdobyć El Alamein, problemem może byc czas.
Ostatnio zmieniony przez majama 7 Listopad 2010, 17:43, w całości zmieniany 1 raz
Imię: Marek
Ulubiona Gra: życie
Wiek: 53 Dołączył: 04 Sty 2010 Posty: 490 Skąd: Szczecin
#30 Wysłany: 11 Listopad 2010, 16:19
Wojna jest niezbalansowana, ale historycznie to Rommel doszedl pod EL Alemein i tam walczył kilka miesięcy zanim go brytyjczycy nie pogonili z powrotem. W grze wyczyn Rommla jest bardzo trudny do powtórzenia, więc ten scenariusz jest ciut niedorobiony. Znalazłem w sieci poprawiona jakis poprawiony scenariusz do tej gry, fachowcy z jednej strony o grach wojennych to zrobili, tu jest link:
http://members.shaw.ca/gcsaunders/downloads3.html
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum