Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
#1 Wysłany: 3 Styczeń 2014, 22:27 Wilki Dalekiego Wschodu
UWAGA! ZDJĘCIA WIDOCZNE PO ZALOGOWANIU!
Autor: Ralf Findzinski, kapitan U-199
5 czerwiec 1943, Penang 11:00
Jeżeli byłem sceptyczny do rejsu na daleki wschód, to wszystko odmieniło się, gdy tu przybyłem. Chociaż mój U-Boot dokuje pod gołym niebem, nie nadlatują tu żadne samoloty wroga... Japończycy już o to zadbali. Są nawet tak uprzejmi, że mogą przesyłać mi dane z samolotów zwiadowczych, co pomoże mi w patrolu. Tak, Goering też to obiecywał... Jednak Japończycy choć nie kłamali w sprawie ochrony przed lotnictwem.
Dostałem zadanie dostarczenia cennego zaopatrzenia do Davos. Droga nie wydaje się długa, ale ta ilość wysp, cieśnin i mórz może przyprawić o zawrót głowy. Japończycy przysięgają, że nie powinienem spotkać żadnego wroga na tej trasie... Zobaczymy... Oby nie było tu drugich Biskaji.
7 czerwca 1943, 3 dzień patrolu, Morze Jawajskie
Japończycy jak mówią, tak robią. Goering mógłby brać z nich przykład. Zero wrogich samolotów. Jakby nie było wojny.
11 Czerwca 1943, 7 dzień patrolu, Davos
Kończymy wyładunek zaopatrzenia. Cały rejs na powierzchni. 3500km. I ani jednego wrogiego samolotu. Po zameldowaniu się, że rozkaz został wykonany, przesłano mi strefę patrolową. Kwadrat SZ49. Płyniemy pod Australię. 2500 km do celu
14 Czerwca 1943, 10 dzień patrolu, Morze Banda
Jak na razie jest bezpiecznie, ale przekroczyliśmy linię, którą Japończycy oznaczają swoje wody. Można powiedzieć, że przekraczam linię frontu. Za 2 dni powinienem dotrzeć na pozycję. Japończycy na ten sam czas obiecują samolot zwiadowczy.
15 Czerwca 1943, 11 dzień patrolu, Morze Arafura
Dopływając do wyznaczonej pozycji wpadłem na duży kuter rybacki. Tak długo nie widziałem wroga, że nie mogłem mu odpuścić. Parogazowa rybka poszła prosto do celu, rozrywając burtę statku, który w kilka minut zniknął pod wodą.
16 Czerwca 1943, 12 dzień patrolu, Morze Timor
Mam lekko mieszane uczucia do zwiadu Japońskiego. Na plus można im zapisać, że jest. Niestety, z rozpoznawaniem celów u nich nie jest najlepiej. Pierwszy frachtowiec, okazał się małą jednostką, którą zatopiłem z dział. Drugi, "mały frachtowiec", okazał się dużą łodzią rybacką. Jednak fakt śledzenia celów i otrzymywania ich pozycji na bieżąco znacząco ułatwia polowanie. Pogoda się pogarsza, wiatr wieje coraz mocniej
17 Czerwca 1943, 13 dzień patrolu, Morze Arafura
Dziś miałem dwa kontakty lotnicze. Jeden z amerykańskim samolotem, na szczęście nieskuteczny, a drugi z japońskim. W tym miejscu nie czuje się, że jest się osamotnionym. Japończycy są chętni znów mnie wspomóc, ale tym razem myślę, że poradzę sobie sam.
18 Czerwca 1943, 14 dzień patrolu, Morze Arafura/Timor, TA4229
Obudzono mnie wcześnie, o 5:30 czasu bazy Penang. Dymy na horyzoncie. Celami okazały się 2 duże statki. Ciężki tankowiec T3 oraz frachtowiec typu Liberty. Wyszedłem na idealną pozycję, a one szły, jak na rzeź. Niestety, na wystrzelone 4 torpedy, tylko 2 doszły do celu (T3), który jednak ciągle płynął. Wynurzyłem się i ruszyłem w pogoń.
Niestety, podczas zbliżania się do celów o 9:25 zostałem zauważony i konwój zmienił kurs. Zajmowanie nowej pozycji zajęło mi ponad dwie godziny i o 11:50 wystrzeliłem torpedy elektryczne do tankowca... I obserwowałem Norweski Koszmar. Torpedy odbijały się od burty statku. Wykonałem zwrot i odpaliłem rufowe torpedy. Te także nie chciały zadziałać.
Okręty odeszły, a ja znów zająłem pozycję na ich flance i wyprzedziłem je. TA4228
Tym razem salwa torped trafiła zarówno tankowiec, jak i frachtowiec. Nieszczęśliwie frachtowiec zobaczył ślady torped i skręcił, omijając wystrzeloną do niego salwę.
Nieszczęśliwie nie miałem już torped pod pokładem i musiałem oddalić się.
Trzymałem się z Liberty na dystans, aby przeładować zewnętrzne torpedy pod pokład. Gdy zakończyłem ładowanie pierwszej pary, nadleciał Amerykański samolot i zmusił do zanurzenia.
Gdy około 17:00 trzymałem dystans zaczęło się ściemniać i zgubiłem kontakt. Po załadowaniu kolejnych torped musiałem się zanurzyć i ścigać frachtowiec namiarami na hydrofonie. Szczęśliwie uszkodzony nie mógł uciekać za szybko i udało mi się zająć przed nim pozycję (TA4183) i wystrzelić salwę 2 torped. Tylko 1 rybka trafiła w cel, choć obie szły tym samym kursem.
Wystrzeliłem także 3 torpedę, ale cel zatrzymał się i zaczął się przechylać. Odszedłem na bezpieczną odległość i czekałem. Ale cel nie wykazywał chęci zatonięcia.
Postanowiłem dobić go z dział, ale Amerykanie chyba na to tylko czekali. Natychmiast, gdy zbliżyłem się, otworzyli ogień.
Wdałem się w niebezpieczny pojedynek artyleryjski, zakończony zatopieniem frachtowca, ale karabiny maszynowe zraniły kilku moich załogantów. Atak był błędem. Zostałem zmuszony do powrotu do bazy.
Ponieważ zostały mi na pokładzie 4 torpedy, poleciłem je przeładować do dziobowych wyrzutni i ruszyłem w 5500km drogi powrotnej na obrzeżach morskiego frontu.
20 Czerwca 1943, 16 dzień patrolu, Ocean Indyjski na południe od Soemby
O 21:00 dostrzegam na północ od siebie grupę uderzeniową. Szli za szybko, abym mógł ich wyprzedzić, ale postanowiłem zaatakować z flanki ostatnimi torpedami. Nieszczęśliwie byli to Brytyjczycy, którzy albo mieli masę szczęścia, albo wykryli mnie. Jeden niszczyciel ruszył w moją stronę. Co prawda nie wykrył mnie, ale przetrzymał mnie pod wodą, aż nie miałem szans ataku.
25 Czerwca 1943, 21 dzień patrolu, Cieśnina Sunda
Dziś przekraczamy "linię frontu". Wkraczamy na tereny Japońskie. O ile we Francji czuje się wroga, aż do samego schronu, tak tutaj, zacząłem się czuć bezpiecznie dużo wcześniej. Na wszelki wypadek zachowywaliśmy czujność jak w zatoce Biskajskiej. Niepotrzebnie. Okolica jest bardzo bezpieczna.
28 Czerwca 1943, 24 dzień patrolu, Penang
21:00 czasu lokalnego. U-199 wraca do bazy, kończąc pierwszy, bardzo udany patrol na wodach Dalekiego Wschodu. Gdyby nie wpadka z wymianą ognia, powiedziałbym, że to podręcznikowy patrol. Ale muszę sprawić, aby to następny był taki...
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#2 Wysłany: 5 Styczeń 2014, 11:27
Takie opisy czyta sie znakomicie. Szkoda ze nie ma czesciej tego typu postow. Przypomina mi sie jak swego czasu opisywales patrole plywane w czasie rzeczywistym. Takze Matrose interesujaco zdawal relacje ze swoich patroli na Pacyfiku.
Twoj post czytalem z wielkm zainteresowanjem. Oby czesciej. Wielkie dzieki.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
2 Sierpnia 1943, Penang
Drugi patrol z Penang zaczął się w pogodny dzień. Dobry dzień, na kiepski patrol. Mamy udać się pod Indie, gdzie nie sięga już osłona lotnicza Japonii. Czyli wracamy do warunków bliżej Niemiec.
4 Sierpnia 1943, 3 dzień patrolu, Ocean Indyjski
U-199 wkroczył na wody Oceanu Indyjskiego. Przed nami jest tylko wróg.
8 Sierpnia 1943, 7 dzień patrolu, kwadrat LC6
Dotarliśmy do kwadratu docelowego. Po drodze goniliśmy za konwojami, ale nie udawało się ich odnaleźć i byliśmy ścigani przez samoloty. Znów otrzymaliśmy wiadomość o konwoju, który zbliża się w naszą stronę
23:00 Pogoda się pogarsza, widoczność spada do zera. Co jakiś czas zanurzamy się i chwytamy kontakt na hydrofonie. Musimy być blisko.
9 Sierpnia 1943, 8 dzień patrolu, kwadrat LD5363
Około północy wychodzimy ze ściany deszczu. Pogoda się poprawia i około drugiej w nocy zauważamy mały, niebroniony konwój. 2 tankowce, 2 małe frachtowce i jeden duży. BdU nakazuje nam atakować
O 1:50 udaje nam się podejść na pozycję i wystrzelić 3 torpedy do konwoju. Po wystrzeleniu oficer torpedowy, usłyszawszy, że strzelamy na ponad 3km, zameldował, że wystrzelono torpedy TII, które nie dojdą do celu. Zajmowanie nowej pozycji do ataku trwało ponad godzinę.
3:00, kwadrat LD5369, wystrzeliwuję salwę do konwoju. Jedna torpeda trafia duży frachtowiec, druga przechodzi mu przed dziobem i trafia mniejszy, który staje w ogniu. Musimy się oddalić, ale żaden ze statków nie chce zatonąć.
O 4:20 zajmujemy znów pozycję do ataku, ale tym razem zauważają nas i torpedy i żadna nie trafia. Godzinę później udaje się nam na pograniczu LC6171 i 6174 zaatakować po raz trzeci i zatopić frachtowiec Liberty (7200 BRT).
Czwarty atak tuż przed świtem także kończy się niepowodzeniem, a konwój zmienia kurs na SE
Oddalamy się od konwoju, ładujemy torpedy z pokładu i śledzimy cel. Wstaje słońce.
Za dnia próbuję ponowić atak, ale wszędobylskie samoloty uniemożliwiają przeładunek torped z pokładu i zajęcie dobrej pozycji. Jedyne dojście na peryskopowej w kwadracie LC6425 około 10:00 jest nieudane. Konwój mocno zygzakuje, przez co salwa z ostatnich torped w wyrzutniach nie trafia, a na dodatek samolot zrzuca bombę w pobliżu mojego peryskopu, co powoduje dużo uszkodzeń na pokładzie.
12:00
Dowództwo przekazuje mi informację, abym nie atakował konwoju, ale był w pobliżu, bo japońska grupa krążowników już zbliża się do celu.
13:20
Japońskie siły nawodne przystępują do ataku. Z załoga przez lornetki oglądamy zagładę małego konwoju.
Za zgodą dowództwa Japońskiego nasz U-199 dołącza do grupy nawodnej na dzień 9 sierpnia, abym mógł bezpiecznie przeładować torpedy z pokładu, gdy okręt będzie niezdolny do zanurzenia
Zaczęła się cięższa część rejsu. Brytyjczycy nie mogli darować, że nie udało im się powstrzymać nas i wysyłali na nas bombowce za bombowcami. Wraz z resztą jednostek bohatersko odpieraliśmy ataki brytyjskie, aż do zapadnięcia zmroku, gdy rozdzieliliśmy się.
10 Sierpnia 1943, 9 dzień patrolu, kwadrat LC9527
Przez cały dzień goniliśmy za konwojem, ale ten chyba został rozproszony przez niebezpieczeństwo spotkania z Japońskimi krążownikami. Jedyne co udało nam się upolować, to mały frachtowiec (2000 BRT), który po otrzymaniu 1 torpedy stanął w ogniu. Aby mieć pewność, że zatonie, oddaliśmy w jego stronę kilka strzałów z 10.5, aż przechylił się i zatonął.
12 Sierpnia 1943, 11 dzień patrolu, kwadrat LC8357
Późnym wieczorem udaje nam się odnaleźć kierujący się na południe konwój. Zajmuje pozycję za nim i podaję pozycje. Wreszcie po zapadnięciu zmroku dostaję odpowiedź. Mam przerwać atak. Japończycy przejmują konwój. Nie wytrzymałem, spoglądając na ogromny tankowiec w konwoju. Przed odejściem zbliżyłem się do tankowca i wystrzeliłem w jego stronę pełną salwę dziobową. Wszystkie torpedy weszły w cel i tankowiec stanął w ogniu. [12 000 BRT]
13 Sierpnia 1943, 12 dzień patrolu
Pogoda się pogorszyła. Gęsta mgła i pochmurno. Morze wzburzone
16 Sierpnia 1943, 15 dzień patrolu
Otrzymaliśmy nowe instrukcje. Krążowniki Japońskie znów zbliżają się do Indii, podczas gdy z Bombaju wypłynęła grupa Brytyjskich krążowników. Mam ustawić się na ich trasie i zatopić ciężki cel. Niestety, około 14:00 zauważamy konwój zmierzający w naszą stronę. Posiadając tylko 8 torped na pokładzie decyduję się zaatakować tylko tłusty cel. Odnajduję ciężki tankowiec, zajmuję pozycję przed konwojem i zanurzam się. Po półtorej godziny wystawiam peryskop tuż przed konwojem. Czekam na tankowiec. Nadchodzi. Wystrzeliłem 2 torpedy z rufowych wyrzutni. Wyraźnie widziałem, jak trafiły, ale nie było eksplozji. Wykonałem zwrot okrętem i odpaliłem dwie torpedy z wyrzutni dziobowych salwą. Pierwsza z nich trafiła w dziób tankowca, druga w śródokręcie, łamiąc mu kil. (12000 BRT)
Zanurzyliśmy się głębiej i poczekaliśmy, aż konwój zniknie, czając się z ostatnimi 4 torpedami w wyrzutniach dziobowych na grupę uderzeniową.
17 Sierpnia 1943, 16 dzień patrolu
Tuż przed świtem odnajdujemy grupę uderzeniową. Co najmniej dwa krążowniki i 2 jednostki eskorty. Jesteśmy na ich flance bez możliwości wyprzedzenia. Wystrzeliwuję salwę torped z zewnątrz, ale żadna nie trafia. Eskorta nie rusza także do kontrataku.
20 Sierpnia 1943, 19 dzień patrolu
Dziś wróciliśmy pod zasięg lotnictwa Japonii. Japończycy byli tak mili, że naprowadzali nas na statki handlowe. Niestety, wszystkie były silnie uzbrojone, a bez torped, przy wzburzonym morzu atak z działa byłby zbyt ryzykowny. Musiałem im odpuścić, choć raz przede mną poruszał się statek z wrogim wojskiem.
24 Sierpnia 1943, 23 dzień patrolu, okolice Penang, noc
Tuż przed północą U-199 wpływa do portu w Penang, kończąc drugi udany patrol na Dalekim Wschodzie, w którym zatopiłem 4 statki o łącznym tonaży 33 000 BRT
Moja trójka najwyższych oficerów:
Fahnrich zur See Lutz Ritter (1 OW), Stabsbootsman Wolfgang Bert M. Gerber (główny oficer torpedowy) oraz Stabsbootsmann August Ritter (Chief) zostają odznaczeni krzyżami żelaznymi.
Moja skarga na torpedy przyniosła skutek. Z Reichu przypłynął kolejny U-Boot, którym dostarczono mi nowego oficera, specjalistę od torped. Fahnrich zur See Jochen Herrman to wybitny specjalista. Ma na Dalekim Wschodzie dbać o moje torpedy na okręcie. Niestety, otrzymaliśmy tylko 8 torped elektrycznych (z czego aż 4 TII starego typu) i musimy ciągle polegać głównie na torpedach parogazowych....
Od samego początku wydania gry byłem jej wielkim fanem na tym Forum Podobnie bardzo cieszyłem się i miałem niesamowitą frajdę podczas rozgrywania patroli rankingowych w SHIV. Ta część Silent Huntera naprawdę posiada potencjał a dowodem na to niech będzie to, co świetnie opisuje Finek. Rewelacyjnie się to czyta
Zobaczymy - jeśli Finek dalej będzie kontynuował swój pamiętnik a u mnie pojawi się wreszcie więcej czasu to zacznę prowadzić także swój
_________________ Baretki zwycięzcy:
KIA KIA KIA KIA KIA
W planie mam także dzienniki pokładowe z USS Pompano (SS-181) oraz karierę 1:1 S'ką z Manili. No, prawie 1:1... Bo czas, gdy kapitan śpi planuję "przyspieszyć", aby też dać czas grze na zmianę pogody (co nie zmienia się przy 1:1)...
No, ale 1:1 to będę grał, gdy będę już miał "stół do planszówek odporny na koty" (dwublatowy, na kółkach, specjalne zamówienie w centrum meblowym) i będę mógł grać w spokoju w Silent War w międzyczasie
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#6 Wysłany: 7 Styczeń 2014, 14:44
Finku, czekam na kolejne części pamiętnika .
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Ostatnio zmieniony przez PL_Cmd_Jacek 7 Styczeń 2014, 14:45, w całości zmieniany 1 raz
25 Września 1943, Penang
Wypływam na 3 patrol z Penang. Otrzymałem zadanie polowania na konwoje w kwadracie KM12.
27 Września 1943, Wielka Cieśnina
U-199 przechodzi na wody Oceanu Indyjskiego
29 Września 1943, LP5568
Otrzymałem wiadomości radiowe o konwojach w okolicy. Jeden z konwojów jest niedaleko i jestem w stanie go przechwycić. Późnym rankiem odnajduje cel. 3 samotnie płynące statki
Zanurzam się przed konwojem i czekam. Pierwszy nadpływa tankowiec. Posyłam w jego stronę 2 torpedy T1, ale nie ma wybuchu. Posyłam 2 następne i tankowiec wylatuje w powietrze.
Z rufowych wyrzutni strzelam salwą do okrętu handlowego, który zaczyna zygzakować. Otrzymuje tylko 1 trafienie, ale eksplozja kotłów skreśla jego szanse na przetrwanie. W kilka minut znika pod woda, przechylając się na burtę.
Trzeci statek próbuje mi uciec. To mały, nieuzbrojony frachtowiec. Ruszam za nim w pościg, strzelając z działa. Na Atlantyku bym nie zaryzykował, a tym sposobem zatopiłem z użyciem 6 torped, 3 statki o łącznym tonażu 18 000 BRT.
30 Września 1943, LZ3816
Późnym wieczorem odnajduję grupę statków, która oddala się ode mnie. Po wielu godzinach udaje mi się zająć pozycje do ataku, ale wystrzelone torpedy nie trafiają. Zostaję jednak zauważony i zmuszony do zanurzenia. W mroku gubię statki, które najprawdopodobniej się rozproszyły.
2 Październik 1943, KM1245
Okręt na pozycji patrolowej.
4 Październik 1943, KM12
W kwadracie nie zauważono żadnego statku. Dowództwo każe przenieść mi się na nową pozycję: LZ48
6 Październik 1943, LZ48
Rozpocząłem patrol na nowej pozycji, gdy od strony słońca nadleciał samolot i rzucił bombę, gdy okręt zanurzał się.
Okręt nie dał się po zanurzeniu ustabilizować na 60m i cały czas szedł na dno. Chief wpuszczał do zbiorników powietrze, ale po krótkotrwałym wyrównaniu okręt szedł dalej pod wodę. Chief zameldował, że bomba musiała przebić zbiornik balastowy. Zarządziłem, aby jak najdłużej być pod wodą, po czym szasować balasty i wynurzyć okręt. Szczęśliwie po wynurzeniu samolotu nie było widać. Okazało się, że odłamek zaklinował się w zaworze zbiornika i nie pozwalał mu się zamknąć. Szczęśliwie to uszkodzenie szybko naprawiono i mogliśmy ruszyć dalej.
7 Październik 1943, LY5669
Naprowadzany przez lotnictwo popołudniem docieram do kolejnej grupy statków. 2 małe tankowce i 2 małe statki. Zanurzam się przed nimi i czekam, gdy zbliżają się wychodzę na peryskopową i odpalam torpedę do pierwszego celu, który znika w kuli ognia.
Gdy wylatuje w powietrze odpalam drugą torpedę, która zatapia również drugi mały parowiec (razem zatopiłem już 22 000 BRT). Gdy dwa tankowce (nieszczęśliwie, ale są uzbrojone) oddalają się wynurzam się i po zmroku zajmuje pozycję do ataku na jednego. Odpalam torpedy rufowe salwą, otrzymując 2 trafienia. Tankowiec znika w kuli ognia
Ostatni z tankowców ostro zygzakuje i przez pół nocy nie potrafię zając pozycji. Wreszcie przed północą zajmuję pozycje przed tankowcem. Nagle ten skręca w moją stronę. Przez UZO mogę obserwować zęby osób na pokładzie. Stoimy i liczymy, że nas nie zauważą. Gdy już szykujemy się do odpalenia, nagle zapalają reflektor i kierują go w naszą stronę. Nakazuję awaryjne zanurzenie i odpalenie torpedy. Niestety, otrzymujemy kilka trafień, mam rannych na pokładzie i poważne uszkodzenia.
Po godzinie wynurzam okręt. Tankowiec płonie w dalekiej odległości, ale nie zamierza tonąć. Podchodzę, aby posłać mu Coup de Grace, ale dopiero 3 torpeda trafia w cel. Niestety, ranni na pokładzie oraz poważne uszkodzenia zmuszają mnie do przerwania patrolu.
8 Października 1943
Okręt z trudem przebija się przez sztorm. Ekipy naprawcze meldują, że przednie wyrzutnie są niesprawne inie obejdzie się bez wizyty w doku.
13 Października 1943, Wielka Cieśnina
U-199 przechodzi z Oceanu Indyjskiego na Morze Andaman
15 Października 1943, Okolice Penang
U-Boot wraca do Penang.
Tu czeka mnie jednak pozytywna niespodzianka. Zostaję odznaczony krzyżem żelaznym oraz awansowany do Oberleutnata zur See. Krzyżem zostają też odznaczeni Johan od torped oraz Obersbootsmannmaat Heinrich Osterman, nasz artylerzysta.
Okręt trafia do doku, gdzie pokrywają go nowym pokryciem antysonarowym oraz dostajemy nowy wykrywacz radaru.
No Finku, było blisko... Musiałeś mieć szczęście, że trafiłeś najwyraźniej na początkującego pilota. Ta bomba mogła w drastyczny sposób zakończyć świetnie zapowiadającą się karierę.
Gratuluję łupów i awansu
I czekam na ciąg dalszy
_________________ Baretki zwycięzcy:
KIA KIA KIA KIA KIA
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#10 Wysłany: 9 Styczeń 2014, 19:15
Finek i w końcu doczekałeś się Żelaznego Krzyża. Teraz załoga będzie spokojniejsza, bo nie będziesz gonił za odznaczeniami.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
13 Listopad 1943, Penang
Po raz pierwszy wypływam w nocy z Penang. Wywiad przechwycił informacje, że Brytyjczycy przerzucają znaczące siły do Australii. Mają dokować w Adelaide, a okręty już przepłynęły pod Indie. Ruszam, aby zastawić pułapkę pod samym portem.
23 Listopad 1943, KW8639, 11 dzień patrolu
Znajduję się około 550km na zachód od Freemantle i przebijam się przez sztorm. Okrętem rzuca cały czas we wszystkie strony. Japończycy przekazali mi informację. Śledzili konwój, który płynął 20w. Nie udało im się zaatakować, ale przekazali mi informacje, że za 3 dni powinni być na południe od Freemantle. Jeżeli będę cały czas otrzymywał informacje, jak teraz, to mogę i tu założyć zasadzkę.
25 Listopad 1943, 600km na południe od Freemantle, 13 dzień patrolu
Dostaję wiadomość, że zespół zbliża się do pozycji, którą zajmowałem 2 dni temu. Zajmuję pozycję i czekam. Jutro około 13:00 powinienem natrafić na zespół, o ile nie zmieni kursu, ale trzymają dość prosto go ostatnio... Chyba uważają, że są już bezpieczni.
26 Listopad 1943, 480km na południe od Freemantle, 150km od brzegu, 14 dzień patrolu
Opłacało się czekać. Co prawda musiałem przepuścić kilka tłustych celów, ale oto najpierw słyszę, a potem widzę cele. Pancerniki klasy King George V. Szykuję się do ataku. Odpalam dziobową salwę do pancernika. Idealna głębokość. Z rufowej torpedy strzelam do niszczycieli. Zobaczymy, co ta cudowna torpeda akustyczna potrafi. Niszczyciel chyba zauważa peryskop i rzuca się na mnie. Rozkazuję zanurzyć się, podczas gdy Johan walczy z torpedami na dziobie. Jedyna eksplozja jest zbyt blisko, jak na pancernik... Dodatkowo niszczyciel przestaje mnie gonić. Rzucił 15 bomb i cisza. Każę wystawić peryskop.
Minęło 20 minut od poprzedniej salwy, gdy wystawiam oko peryskopu. Pancerniki płyną, a ja jestem obok krążowników. Na dodatek zauważyli peryskop i nowe niszczyciele gnają w tą stronę. Bez mierzenia odpaliłem wszystkie 6 torped i zszedłem głęboko. I znów nie słyszałem żadnego trafienia, poza hukiem bomb głębinowych w pobliżu. Wynurzam się około 15:00. Wiem, że teraz nie udało się. Ruszam na pierwotne miejsce ataku. Pogoda się pogarsza.
29 Listopad 1943, kwadrat VB56, 17 dzień patrolu
Na szczęście Anglicy płynęli drogą okrężną, a ja korzystając z kiepskiej pogody czekam już na wejściu do portu. Powiedzmy, że na wejściu. W każdym razie zmierzają w tą stronę, a ja mam 15 torped na pokładzie. Johan obiecuje, że zrobi wszystko, aby 2 salwy oddać w nich. Wieczorem zostają nagrodzony za cierpliwość. Najpierw namiar na hydrofonie, a potem znów widzę wroga w okularze.
Tym razem dokładniej zebrałem namiar i wystrzeliłem pierwsze 6 torped. Zanurzam się i czekam na efekt... Gdy stoper przechodzi po raz drugi (+60s) czas trafienia, wiem, że spudłowałem. Johan melduje, że już kolejna salwa prawie gotowa. Wystawiam znów peryskop. Widzę, że na górze panuje zamieszanie.
Chyba zobaczyli torpedy. Ale, aby pancernik tak je ominął? Na szczęście morze jest wzburzone i nie widzą mnie. Postanawiam jeszcze raz zaatakować. Zapalnik akustyczny, 3 razy potwierdzam dane i strzelam. Tym razem obserwują ślad torped. Trafią. Za późno je dostrzegli. Problemem jest to, że 2 wybuchły przedwcześnie zdradzając atak. Na szczęście 4 pozostałe idą idealnie. Widzę, jak piana z salwy dokładnie obramowuje pancernik.... Po czym widzę, jak następuje tylko 1 eksplozja. Jestem w szoku. Widzę wyraźnie, że torpedy nie wybuchają, choć kierują się na pancernik. Czyżby plotki o demagnetyzacji okrętów były prawdziwe? Czy druga Norwegia. Możliwe, że trafiłem też wcześniej! Niestety, okręty idą szybko i mogę tylko podziwiać, jak odpływają, choć jeden z nich nabrał trochę wody na rufę. Zostały mi 3 torpedy, a wróg dojdzie do portu, zanim zajmę pozycję. Muszę zaniechać dalszych ataków, choć pienię się ze złości.
3 Grudnia 1943, JH43, 21 dzień patrolu
Ładna pogoda to zła pogoda. Znaczy piloci Australijcy nie narzekają. Ale podczas jednej z ucieczek pod wodę złapałem namiar na hydrofonie. Po godzinie pogoni dotarłem w pobliże małego frachtowca. 2000 BRT. Jakby nie piloci, wyprzedziłbym go na powierzchni, ale niestety, pod wodą jestem wolniejszy. Nie warto ryzykować dla tak małego celu.
5 grudnia 1943, podejście do Freemantle, 23 dzień patrolu
Przybyłem tu wczoraj wieczorem, a dziś jak na razie widziałem tylko kuter rybacki... Ale musi tu coś większego przypłynąć.
Nagrodzony zostaję wkrótce. Do portu zbliża się kilka statków, w tym tankowiec pod balastem. T3, mój ulubiony tonaż. Pierwszą torpedę wytrzeliwuję z kilometra, ale przechodzi za rufą. W związku z czym wystrzeliwuję 2 ostatnie torpedy, które trafiają w burtę. Niestety, choć tankowiec nabiera wody, tylko zwiększył zanurzenie i jedyne, co zyskałem to fakt, ze spędzi trochę czasu w suchym doku. Niestety, statki są uzbrojone.
Wściekły odpływam. Jedyne co zatopiłem, to prawdopodobnie jeden niszczyciel. Popołudniem zauważam jednak mały statek (2500 BRT), który nie jest uzbrojony. Choć wiem o zagrożeniu lotniczym żądza zatopienia zwycięża. Wdaję się w długą wymianę ognia (ja strzelam, oni zapalają się) i frachtowiec schodzi na dno. Z największą prędkością oddalam się od miejsca zatopienia.
6 Grudnia 1943, 24 dzień patrolu
Australijczycy nierychliwi, ale sprawiedliwi chce się sparafrazować. Jeden samolot nadleciał od strony słońca i nim go zauważyliśmy, był zbyt blisko. Kazałem natychmiast zanurzyć okręt, ale gdy bomby obramowały okręt, myślałem, że już po nas. Ludźmi w centrali rzucało na wszystkie strony, światło zgasło, a huk ogłuszająco rozchodził się po okręcie.
Szczęśliwie poza uszkodzeniem kilku baterii oraz hydrofonu atak nie wyrządził większych szkód. Gdyby tylko pilot był lepiej wyszkolony, byłoby po nas. Ale co patrol bomby spadają coraz bliżej.
16 Grudnia 1943, 34 dzień patrolu
To był najdłuższy patrol, jaki odbyłem z Penang. W sztormowej pogodzie powoli doczłapaliśmy się do nabrzeża. Nie było orkiestry, radości. Nie udało się. Wystrzeliliśmy tyle torped, a zatopić nam się udało, góra 4000 BRT. Z czego większość z użyciem działa. Owszem pancernik i tankowiec na pewno spędzą spory czas w suchym doku, ale nie zatonęły. Patrol był jak pogoda podczas powrotu - beznadziejny....
Zostajemy na czas świąt i nowego roku w Penang. Wyjdziemy w morze w przyszłym roku.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#13 Wysłany: 10 Styczeń 2014, 22:25
To tym razem Finku, nie było orderu. Swoją droga pancernik miał sporo szczęścia, skoro przy dwóch atakach nie oberwał ani razu od takiego fachowca jak Ty .
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
To tym razem Finku, nie było orderu. Swoją droga pancernik miał sporo szczęścia, skoro przy dwóch atakach nie oberwał ani razu od takiego fachowca jak Ty .
4 atakach salwami.... Ale coś mi mówi, że chyba z TMO przeszła nieskuteczność magnetyków i one po prostu nie wybuchały. Albo gra je źle liczyła, bo przyznam, że ustawiałem głębokość na kalkulatorze torpedowym nie jako obrazek 2D, a 3D w kiosku. Bo tego 2D do dziś nie udało mi się odnaleźć
Hm, ciekawa sprawa. Cztery salwy i nic? Ja jednak uważam, że popełniłeś jakiś powtarzalny błąd w obliczeniach. Przy tak dużych celach to nawet przegłębienie torpedy o 2 metry powinno wystarczyć do wzbudzenia zapalnika magnetycznego.
Poza tym nie wiem, czy ewidentnie nie przeszkodziła Ci pogoda. Ja z doświadczenia nie używam magnetyków w czasie sztormowej pogody.
_________________ Baretki zwycięzcy:
KIA KIA KIA KIA KIA
Pierwszy atak był przy idealnej pogodzie.
Ja nie wiem, czy ten kalkulator w 3D, co stoi w kiosku nie jest źle skalibrowany. tzn. że ustawiam na nim 10m, a to np. dla gry jest 15m... A kalkulatora 2D w oknie peryskopu nie udało mi się włączyć... Bo jedyne trafienie co miałem, to torpeda, co nie ustawiałem głębokości... Bo tak to ogólnie miałem (zgłoszenia gry), 2 niewypały, 1 trafienie, 2 przedwczesne w sztormie. I to niewypały i przedwczesne razem z trafieniem. To jedna, nieustawiana na głębokość salwa.
Imię: And Pomógł: 37 razy Dołączył: 09 Wrz 2008 Posty: 4398 Skąd: Gůrny Ślůnsk
#19 Wysłany: 20 Styczeń 2014, 17:01
Kiedyś miałem w SH4 "konwój" złożony z szybkiego transportowca eskortowanego przez dwa niszczyciele. Musiał tam płynąć ktoś naprawdę ważny - cel zatopiłem ale eskorta mnie wtedy poważnie poturbowała...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum