Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Kapitan Matsumo zakończył spacer po St Nazarie, dużą uwagę przywiązując ogromnemu świeżo wybetonowanemu nabrzeżu, przeznaczonym na stocznie flotylli. Był wczesny ranek 22 marca 1941 roku. Looff zaprosił go do siebie na 13, więc miał jeszcze sporo czasu, w sam raz na obejrzenie U-95. U-Boot stał przy nabrzeżu, gdzie zostawiono go poprzedniego ranka po próbach stoczniowych. Okręt był gotowy do rejsu i nowej roli propagandowej. Laik by mógł nie zauważyć tych wszystkich kamer, ale Matsumo aż za dobrze znał swój okręt. Jedna kamera na rufie, jedna przed kioskiem i jeszcze ta na peryskopie wachtowym - tu kapitan ucieszył się, że nie na bojowym. Porucznik Werner, korespondent wojenny miał przybyć do St. Nazarie pojutrze. Kapitan zszedł do wnętrza okrętu i rozejrzał się po wyjątkowo pustej centrali. Wyciągnął pojemnik na mapy, tak wiele mówiący o przyszłej misji, ale ten ciągle był pusty. Najwyraźniej nawigator jeszcze nie odebrał map. W tej chwili, jak na zawołanie, nawigator zszedł po drabince i zaskoczony pozdrowił kapitana.
-Nie wiedziałem, że pan tu będzie - powiedział, jedną ręką salutując, drugą ściskając mapę.
-Mogę? - powiedział kapitan, bardziej stwierdzając niż pytają i wziął mapę w ręce. Była to tylko mapa Biskajów. Nawigator od razu odezwał się, jakby ze sprostowaniem:
-Powiedzieli, że pozostałe mapy wydadzą pojutrze, a tą prosili, abym zostawił na stoliku tak, aby była widoczna.
Wprost wybornie - pomyślał Matsumo - Mapa jako dekoracja dla korespondenta. Oby Looff powiedział mu coś o patrolu, gdyż bardzo niemiłe byłoby dowiedzieć się o misji później, niż oficer z działu propagandy.
Po krótkiej wizycie u stoczniowców, Matsumo udał się do Looffa. Looff, jak każdy podwodniak, nie przywiązywał wielkiej wagi do zegarka i przyjął Andree'a tak szybko, jak tylko mógł. Zapytał o to, jak kapitanowi podoba się nowy okręt, po czym przeszedł po wojskowemu od razu do konkretów.
-Więc już wiadomo, że będziemy kręcić film propagandowy na linii frontu. Pozostało jeszcze tylko wybrać scenerię do przedstawienia.
Matsumo niezbyt ciepło przyjął tą informację. Czyżby i Looff nie wiedział, gdzie ma popłynąć U-95?
-Jako, że pan będzie głównym bohaterem, to zostawię tą sprawę panu, kapitanie. - wygrzebał ze stosu dokumentów kartkę z odręcznym pismem i podsunął ją ku Matsumo wskazując kolejne pozycje piórem i omawiając:
A) La Specia, Sojusz Włosko-Niemiecki
Przyznam, że jakby zdecydował się pan na to kapitanie, byłoby wybornie. Rejs zacząłby się tutaj, prowadził pod Hiszpanię, może tam jakby się udało, jakiś atak na konwój, przejście pod samym nosem Brytyjczyków w Gibraltarze i rejs do słonecznej Italii. Piękny pokaz naszego sojuszu i wspólnej wojny.
B) Wilcze Stado
Nic wielkiego. Bierzecie udział w operacji Wilczego Stada na Atlantyku. Tu na pewno uda się nakręcić przynajmniej 1 atak na konwój.
C) Hiszpania, dobra pogoda
Ten rejon zaproponowali mnie panowie z ministerstwa. Uważają, że pogoda w tym regionie może pozwolić na masę świetnych ujęć. Co prawda ten rejon patrolują głownie włosi, ale nie powinno być kłopotów.
D) Samotny wilk na Atlantyku
Tu pokusiłem się o zatytułowanie reportażu. Nie zmuszałbym pana do uczestnictwa w wilczym stadzie, ale zostawił panu wolną rękę.
Kolejny napis był przekreślony
E) Dakar, dalekie operacje. Za daleko
Myślałem nad patrolem pod Dakar, ale ledwo tam dopłyniecie i trzeba by było wracać, więc darowałem sobie tą pozycję. No, chyba, że się uprzecie.
F) Wyspy Brytyjskie. Prawdziwy bohater Angola się nie boi!
Tu zdaję sobie sprawę, że to niebezpieczny patrol, ale niech pan pomyśli o morale. Jak pozostali kamraci zobaczą, że pod samą Wielką Brytanią można tak skutecznie walczyć na pewno to pomoże zatrzeć ślad strat z lutego.
Ostatnia pozycja była mocno przekreślona i kapitan ledwo mógł odczytać kilka liter:
G) Pa...l Pog........
Tym się nie przejmujcie. To wymyśliłem, jak zanudzić korespondenta. Wysłać was na pół roku na badanie pogody.
Więc wybór zostawiam wam, bo to od was zależy tu najwięcej. Chyba, że ma pan jakąś inną sugestię, sam nigdy nie byłem dobry w sztukach.
Imię: And Pomógł: 37 razy Dołączył: 09 Wrz 2008 Posty: 4398 Skąd: Gůrny Ślůnsk
#2 Wysłany: 17 Listopad 2014, 17:50
Wydaje mi się że okręt z doświadczoną załogą powinien wykonywać zadania bojowe w celu osłabienia nieprzyjaciela, a nie zajmować się filmowaniem widnokręgu.
Wydaje się że najlepszą opcją będzie atak wilczym stadem. Nasz okręt może wykonywać działania pomocnicze takie jak śledzenie konwoju czy dobijanie maruderów - to powinno zagwarantować dobry materiał.
Atak w nocy nie jest zbyt spektakularny, a samotnego statku wroga nie widziałem od 1939...
...chyba że wiemy gdzie ich szukać. Na Antlantyku ich nie widziałem.
Ostatnio zmieniony przez PL_Andrev 17 Listopad 2014, 17:54, w całości zmieniany 1 raz
-Kretchmer często z nimi wraca, choć częściej z południowo-zachodniego podejścia, niż z zachodniego. Wy też chyba zanim wsiedliście na U-95 spotykaliście takie na Atlantyku. W październiku chyba...
Matsumo zaprzeczył. W październiku U-50, jego poprzedni okręt, odbył krótki patrol, dołączając do ataku na konwój około tygodnia po wyjściu z bazy, a następnie strata drugiego oficera zmusiła go do powrotu do bazy. Looff drapiąc się w głowę powiedział, że może to było wcześniej, gdy razem pływali w drugiej jako kapitanowie U-Bootów, ale teraz nie mógł sobie przypomnieć. Patrole z lata 1940 były już tak odległe, jakby z innych czasów.
Komandor porucznik Looff pożegnał się z komandorem podporucznikiem Matsumo i zabrał za przygotowywanie stosownych rozkazów. Porucznik Johan Werner przybył punktualnie i od tej pory stał się praktycznie cieniem kapitana. Matsumo miał jednak sporo na głowie. Wyrzutnie torpedowe były właśnie ładowane, a jego pytano, jakie torpedy sobie życzy do magazynów. Na dodatek nawigator wreszcie mógł zabrać się do pracy.
Dowództwo rozmieszczało stado w kwadratach AK4,7 oraz BD1 i Looff uznał, że BD15, południowe skrzydło stada, najlepiej nada się do takich operacji. Matsumo w międzyczasie starał się wywiedzieć o inne okręty stada. Głównie były to "nowe setki", okręty typu VIIB (U-100-U-102), a trafił się też starszy U-53 porucznika Beckera. Również nowe okręty typu VIIC (w tym właśnie Matsumo) miały brać udział w działaniach stada. W oczy rzucał się absolutny brak U-Bootów typu IX, tak niedawno obecnych w operacjach Północno Atlantyckich. Albo druga flotylla słała je gdzieś indziej, albo po prostu nie wchodziły w skład stada.
2 IV 1941, drugi dzień rejsu.
Kapitan Matsumo stał na mostku i spoglądał na wody Atlantyku, które go otaczały. Właśnie opuszczali zatokę Biskajską. Werner już zdążył zadomowić się na okręcie i (co zaskoczyło kapitana) nie okazał się totalnym ignorantem jeżeli idzie o broń podwodną. Oczywiście, do nazwania go wilkiem morskim brakowało bardzo wiele, ale przynajmniej nie był to cywil, którego trzeba uczyć nawet najprostszych rzeczy. Goebbels postarał się, aby jego gryzipiórki wychodzili przygotowani do powierzonego im zadania. Nagle kapitan zobaczył jakiś ruch w chmurach. Szybko podniósł lornetkę i spojrzał tam. Tylko chmury.
W tej chwili z dołu Werner zawołał:
-Jeden na mostek?
Pierwszy wyraził zgodę, a kapitan starał się jak najmocniej wytężyć wzrok. Nie, chyba mu się przewidziało. Tam są tylko chmury. I wtedy nagle zza jednej z chmur wyłoniło się najpierw skrzydło, a potem kadłub samolotu. Dwusilnikowa maszyna szła przed dziobem U-95 w odległości może 3 mil, lecąc tuż pod chmurami. Jeżeli nie zobaczy U-95 przejdzie im prawie 3 kilometry przed nimi, jeżeli jednak zauważy...
Choć korespondent wojenny został przeszkolony, okazał się zbyt wolny w opuszczaniu obszaru pod drabinka i pierwszy oficer wylądował na korespondencie. Te potłuczenia okazały się jedynymi efektami obecności samolotu w pobliżu. Jednostka latająca najwyraźniej nie zauważyła U-95, który niedługo później kontynuował rejs ku wyznaczonej pozycji.
Werner w tym czasie zrobił wiele zdjęć i ujęć, jednak nie były to te najważniejsze. Jedli śniadanie, gdy podoficer odpowiedzialny za radio zameldował, że BBC nadało, że francuskie parowce im niezauważone przemknęły przez cieśninę Gibraltarską. Najwyraźniej i Brytyjczycy popełniali karygodne błędy. Matsumo martwił jednak fakt, że jeden nowych U-Bootów stada został zmuszony do powrotu przez atak samolotu, a czekające na nich U-Booty ruszyły w pościgu za konwojem. Na razie stado było w niezłej rozsypce.
Kilka godzin później pierwszy przyniósł kapitanowi raport z ataku na konwój, złożony z meldunków przekazywanych przez U-Booty. Na razie wychodziło, że "w tabeli" prowadzi U-98, zatopiwszy 3 statki, w tym duży tankowiec. U-76 i U-123 też uszczknęły po tłuściochu. Nagle kapitan zobaczył dopisek:
"U-123 nadał w meldunku informację o ataku jednosilnikowego samolotu myśliwskiego. Prawdopodobnie Hurricane"
Hurricane? Na środku Atlantyku? Odpowiedź wydawała się oczywista. Lotniskowiec.
Imię: And Pomógł: 37 razy Dołączył: 09 Wrz 2008 Posty: 4398 Skąd: Gůrny Ślůnsk
#10 Wysłany: 19 Listopad 2014, 21:54
No pięknie. Lotniskowiec. Kapitan nawet nie zamarzył o ataku na taki cel.
- Kurs bez zmian - mruknął do nawigatora - poszukujemy celu, może i nam coś skapnie na tym pustkowiu.
Ostatnio zmieniony przez PL_Andrev 19 Listopad 2014, 21:56, w całości zmieniany 1 raz
U-95 wkrótce dotarł do obszaru. Nawigator wskazywał go na mapie, po czym zaprowadził Wernera na mostek i pokazując okolicę wskazał:
-To tutaj. Brakuje tylko wielkiego X na wodzie.
Jednak mimo żartów nawigator zabrał się od razu do pracy, wytyczając kurs poszukiwawczy po kwadracie. W tym czasie kapitan martwił się kolejnymi wiadomościami.
U-69 oderwał się od konwoju i zameldował powrót na pozycję. Ernst Mengersen z U-101 okazał się mieć mózg z kisielu i zaatakował dwa patrolujące eskortowce, licząc na ustrzelenie jednego, a skończyło się na zmuszeniu U-101 do powrotu do bazy, a U-76 od kilkunastu godzin nie dawał znaku życia. Jeszcze bitwa się nie rozpoczęła, a już stado się rozpierzchało.
Imię: And Pomógł: 37 razy Dołączył: 09 Wrz 2008 Posty: 4398 Skąd: Gůrny Ślůnsk
#12 Wysłany: 19 Listopad 2014, 22:30
To chyba jakiś chaos a nie bitwa konwojowa. A sam fakt obecności lotniskowca, który może z daleka patrolować ocean może źle wróżyć na przyszłość...
Cóż... popatrolujemy tu kilka dni i zobaczymy co los przyniesie...
Jeszcze U-95 nie rozgościł się na dobrze w strefie patrolowej, stado okrojone do U-53, U-69, U-95 i U-98 nie zdążyło się zebrać, gdy przybyły nowe rozkazy z BdU. (patrz główny temat gry).
"Nic specjalnego" - mówił o patrolu Looff. Jakże się mylił. Właśnie cała operacja zmieniła się o 180 stopni.
Imię: And Pomógł: 37 razy Dołączył: 09 Wrz 2008 Posty: 4398 Skąd: Gůrny Ślůnsk
#14 Wysłany: 20 Listopad 2014, 18:44
- Oszaleli tam w dowództwie? Mamy przechwycić grupę uderzeniową idącą szybciej niż nasz okręt po powierzchni?
Jeden rzut oka na mapę wystarczył na ocenę sytuacji:
- Fiuuuu - gwizdnął Matsumo - praktycznie idą na nas.
Nawigator, cała naprzód na kwadrat BD63 a następnie patrolową na 12 węzłach w stronę Gibraltaru.
Proszę oszacować pozycję Brytyjczyków jeżeli idą 25 wezłów i są już 200km od Giblartaru, żebyśmy wiedzieli gdzie się ich spodziewać.
Bosman - rozkręcić wszystkie torpedy w wyrzutniach do rosołu i zrobić dokładny przegląd. Nie chcę żadnych niespodzianek.
Poruszniku Werner - Matsumo skrzywił wargi - niech się pan zbyt nie podnieca. Szansa na to że ich znajdziemy, że będziemy na idealnej pozycji do ataku i że atak zostanie wykonany skutecznie jest naprawdę niewielka. To nie konwój - to szybkie cele z silną eskortą. Oni chcą nas zatopić tak samo jak my ich.
A właśnie - tu dowódca przypomniał sobie o kamerach zewnętrzych - ściągniemy je, bo w przypadku ataku prawie na pewno je stracimy.
Ostatnio zmieniony przez PL_Andrev 20 Listopad 2014, 18:49, w całości zmieniany 1 raz
Werner nie sprzeciwiał się temu, ale miał jedną prośbę do kapitana:
-Możemy zostawić tylko tą na peryskopie wartowym? Wiem, że możemy ją utracić, ale jak uda się coś trafić, to będzie szansa na pokazanie tego w Rzeszy i ja podejmę ryzyko, że możemy ją stracić, jak mamy szanse na taki materiał. Oczywiście nie będę jej podnosił bez pozwolenia, gdyby to miało pomóc wrogom na wykrycie nas. Ale proszę o możliwość, jeżeli sytuacja będzie sprzyjająca.
Świt był osobliwie nieprzyjazny.... Zbliżał się sztorm, a na dodatek czas naglił. Nagle wachta zameldowała:
-Dym na horyzoncie!
I rzeczywiście, na południe od okrętu podwodnego widać było nikły dymek, prawdopodobnie samotnego frachtowca.
Kapitan polecił zmienić kurs i przechwycić parowiec. U-Boot pokonywał wzburzone fale kierując się za dymem, jednocześnie oddalając się od Biskarcka. Pościg trwał prawie godzinę. Najpierw cel rozpoznano jako mały parowiec, jednak wkrótce zweryfikowano jednostkę jako duży trawler. Wzburzone morze nie pozwalało na przeprowadzenie ataku z działa, co spowodowało, że kapitan Matsumo stanął przed dylematem. Stracić kolejną godzinę na zajęcie pozycji i próbować zatopić mały cel torpedą, czy wracać do Bismarcka.
13 kwietnia 1941 nie przyniósł dobrych wieści. Pancerniki wroga dotarły w pobliże Bismarcka, a oni wciąż byli bardzo daleko od toczącej się w kwadracie BE15 bitwy.
Zapadał zmrok 13 kwietnia 1941, gdy na U-95 odebrano nowe rozkazy. Okręt znajdował się wówczas niecałe 50 mil od ostatniej znanej pozycji Bismarcka, więc rozkazy były raczej skierowane do niego.
Porucznik Werner wydawał się zadowolony z rozkazów:
-"Podwodni Bohaterzy przybywają na ratunek Bohaterskim Marynarzom". To będzie piękny nagłówek pod tymi zdjęciami, kapitanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum