Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Pogoda poprawiła się 16 kwietnia, co nie było powitane ze zbytnim entuzjazmem. Lada moment spodziewano się ataku samolotu, który mógł przerwać podejście do słyszanego na hydrofonie celu. Tym razem szczęście nie opuściło Paulssena, gdyż w godzinę po świcie zauważono dym od idącego samotnie w kierunku Wielkiej Brytanii parowca.
Cel z dużą szybkością zmierzał w stronę U-Boota, nieświadomy pchania się w paszczę lwa, aż do chwili wystrzelenia torped. Kapitan Paulssen, gdy zobaczył zaraz po wystrzeleniu torped, że parowiec wykonał nagły zwrot zastanowił się, czy był to planowany zwrot, czy też zauważono ślad odpalenia lub peryskop. Odległość była jednak na tyle bliska, że jedna z torped trafiła w rufową ładownię parowca. Eksplozja wyrzuciła w niebo fontannę wody, ale gdy ta odpadła w okularze peryskopu można było zobaczyć tylko rufę parowca, oddalającego się od miejsca ataku.
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#24 Wysłany: 2 Marzec 2015, 11:27
Ponowić Atak 2 rybki mała zanurzenie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Finku jestem chory i ledwo łażę wśród żywych. Następne cele albo strzelaj według własnego uznania albo jakoś to przeciągnij.
===================================================
Pierwsze obejście celu musiało zostać przerwane po godzinie, gdy wachta zauważyła samolot. Żaden atak jednak nie nastąpił, co upewniło kapitana, że nie zostali przez samolot zauważeni, najwyraźniej lecący do poprzedniej pozycji ataku. Gdy po kolejnej godzinie nakazał wynurzenie okrętu, cel na horyzoncie dokonywał zwrotu, a na niebie nie było widać samolotów. Cel wystawił się idealnie burtą, pozwalając zauważenie niewielkiego przechyłu na rufę. Zbyt małego jednak, aby mogło to wskazywać na tonięcie okrętu.
U-73 znów ruszył w kierunku celu i nagle po pół godzinie pościgu szczęście kapitana Paulssena dało o sobie znać po raz wtóry. Parowiec skręcił w ich stronę, pozwalając im na zanurzenie się przed celem bez potrzeby długotrwałego pościgu na powierzchni.
20 minut później U-73 znalazł się na idealnej pozycji do ataku, gdy wykonując kolejny zwrot parowiec wystawił uszkodzoną burtę. Dwie torpedy wystrzelone z dziobowych wyrzutni pognały prosto do celu jedna za drugą, jednak kapitan musiał założyć zbyt niską prędkość celu i znów nastąpiła tylko jedna eksplozja w okolicach rufowej ładowni.
Załoga parowca nie poddawała się jednak. Cel ciągle płynął przed siebie z zalaną rufową ładownią.
Po raz kolejny, gdy cel oddalił się U-73 przebił powierzchnię wody i ruszył w pościg za parowcem, starając się go obejść. Obserwacje z kilku kilometrów wskazywały, że wróg nabierał powoli przechyłu na rufę. Nagle jeden z wachtowych krzyknął:
-Niszczyciel! Namiar 90. Zbliża się!
Kapitan spojrzał w kierunku prawej burty. Cienki słupek na horyzoncie rzeczywiście był niszczycielem, zbliżającym w ich stronę. Teraz na nim stanęła odpowiedzialność za decyzję. Jeżeli zanurzą się, nie uda im się dogonić parowca, jeżeli natomiast pójdą dalej na wynurzeniu, to jeżeli wróg ich dostrzeże, mogą być w ogromnych kłopotach. Jeżeli zaś nie zostaną zauważeni, uda im się dopaść do uciekającej ofiary.
Gdy pierwszy impuls azdyku trafił w U-73 kapitan zastanowił się, czy była to dobra decyzja. Może jakby śruby nie mieliły wody, nie usłyszano by ich i udałoby się im przejść? Jednak gorączka polowania była zbyt silna... Trzy nieeskortowane cele. Tonaż, jaki często przywożono spod USA, on prawie zatopił pod Wielką Brytanią. Prawie. Duży parowiec oddalał się, gdy niszczyciel nachodził nad U-73 w pierwszym uderzeniu. To było najgorsze, bo nie udało im się zająć dobrej pozycji do uniku z braku czasu.
Eksplozje bomb były bardzo bliskie, rzucając okrętem na wszystkie strony. Pchana eksplozjami woda, niczym młoty uderzała ze wszystkich stron w okręt. Osłony przyrządów pękały, płyty w podłodze podskakiwały, a z przedziałów dochodziły meldunki o uszkodzeniach. Kolejna eksplozja rzuciła kapitanem o studnię peryskopu, zamraczając go na chwilę. Ottokar, gdy wrócił mu słuch, musiał poprosić chiefa o powtórzenie meldunku, który ten mu właśnie złożył.
-Mówiłem kapitanie, że dziobowy ster zablokował w pozycji do wynurzenia, a prawy silnik elektryczny nie działa! - krzyknął Chief przekrzykując ostatnie eksplozje. Momentalnie bomby ucichły, a okręt, wciąż drżący, zaczynał się uspokajać.
Ster okazał się jednak całkowicie luźny. Nawet mechanizm awaryjny działał jakby bez oporów. Na szczęście wskazanie wychylenia do góry również było fałszywe.
Azdyk macał U-Boota przez długi czas, ale atak nie następował. Odgłosy, niczym uderzenia żwiru wraz ze skrzypieniem kadłuba przyprawiały o przyspieszone bicie serca. Atak nie następował. Dowódca niszczyciela najwyraźniej wiedział, że teraz jest ta chwila, gdy to uciekający miał przewagę i najwyraźniej nie chciał marnować bomb. Ucieczka, o ile można nazwać ucieczką bycie wystawionym na atak, trwała prawie godzinę, gdy niszczyciel znów uderzył.
Bomby ponownie obramowały idealnie U-Boota. O ile w 1940 roku zanurzenie na 200 metrów było bardzo skuteczne, tak teraz wydawało się wcale nie wpływać na możliwości okrętu. Kadłub przyjmował kolejne cięgi, a chief robił co mógł, aby ciosy nie zepchnęły okrętu na głębinę, operując jedynym działającym silnikiem. Ze wszystkich przedziałów napływały coraz to nowe meldunki. To przeciek na rufie, to wyciek oleju w przedziale diesli, to stłuczone żarówki i inne drobne uszkodzenia. Jednak, gdy huk bomb opadł funkelmaatprzeklął pod nosem i zameldował:
-Hydrofon nie działa, Herr Kaleun.
Po czym bez słowa chwycił za narzędzia i zanurkował pod elektrykę hydrofonu.
Bomby eksplodujące daleko od U-Boota świadczyły, że kapitan niszczyciela dał się złapać na sztuczkę. Możliwe, że uznał, że oto kapitan U-Boota spanikował i liczył na szybkie zakończenie polowania, ale jedyne, co osiągnął to zmarnowanie dużej liczby bomb. I znów następowały okresy uderzeń azdyku i niezbyt dużej agresji niszczyciela. Wróg u góry chyba zdawał sobie sprawę, że nie trafił na pierwszego lepszego kapitana... a może to było tylko szczęście?
Minęła kolejna godzina. Uszkodzony parowiec już na pewno uciekł, lecz walka się nie skończyła. Elektryk starał się jak najciszej pracować, starając się znaleźć przyczynę zwarcia, które ciągle występowało po każdej próbie uruchomienia silnika, a i z hydrofonem nie było lepiej. Kapitan rozmasował guza, którego sobie nabił przy pierwszym ataku i spojrzał na chronometr. Uciekali już trzy godziny. Jeden silnik elektryczny szczęśliwie nie zużywał aż tak wielkiej mocy, jednak zapas energii elektrycznej powoli się zużywał. Niewielkie przecieki na całym okręcie nie stwarzały niebezpieczeństwa, jednak wróg na górze nie odpuszczał. Albo miał jeszcze trochę bomb i czekał z nimi na dogodną okazję. Bez hydrofonu było ciężko robić uniki, a dźwięki wydawały się dochodzić z każdej strony.
Wut-wut-wut - dało się nagle słyszeć na całym okręcie, gdy niszczyciel po raz kolejny ruszył do ataku.
Eksplozje były jeszcze bliżej, niż wcześniej, rzucając okrętem na wszystkie strony. Kadłub uginał się od pobliskich uderzeń, ale jeszcze nie pękał, jednak głębokościomierz z każdym uderzeniem szedł głębiej w stronę skali, wskazując na 220 metrów i idąc w dół. Jeszcze bomby nie uciszyły się, gdy chief z przerażeniem krzyknął:
-SZASOWAĆ BALAST!
(ps. nie mam na uczelni obrazków, więc ci powiem, że jedyna zmiana to uszkodzenie drugiego diesla, lekki przeciek oraz integralność 50%)
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#38 Wysłany: 3 Marzec 2015, 11:12
Wiesz co nie mogłem usnąć więc jeszcze rzuciłem okiem
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wracamy na 160
Zaraz... że co?
Czy rozumiesz sytuację? Szasowanie balastu raczej nie należy do zadań kontrolowanych. Chyba, że to ma być dłuższe, zaczynające się od "nie szasować!". (ps. twój chief trochę panikować chyba zaczyna podpowiem)
W skrócie:
Chief (s)traci(ł) kontrolę nad pozbawionym dziobowych sterów i połowy napędu U-Bootem i rozkazał wyszasować balast (powierzchnia wita, powierzchnia gości)
=================================================
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#40 Wysłany: 3 Marzec 2015, 17:39
Acha nie zrozumiałem
W takim razie wprowadzam poprawkę
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przerwać szasowanie wpompować tylko tyle powietrza żeby podnieść okręt na 160 metrów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum