Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Oberleutant Gustav Kaufmann
Gratuluję objęcia dowództwa nad U-264. Wasz okręt weźmie w operacji Wilczego Stada na Północnym Atlantyku. Przygotujcie okręt do wyjścia na Atlantyk 1 listopada 1942. Wilcze Stado zbierze się na Atlantyku w kwadracie AK4 około drugiego tygodnia miesiąca i wtedy też do niego dołączycie.
Fregattenkapitän Andreas von Hyakintos, dowódca 11 flotylli U-Bootów
(torpedki i trasa oczywiście)
(Krzyż Biskajski masz przez całą drogę)
Problemy zaczęły się już 5 listopada 1942, gdy byli na wysokości Bergen.
Była spokojna noc. U-264 powoli szedł na powierzchni. Wachta obserwowała morze, radzik pilnował wskazań milczącego krzyża Biskajskiego. Gustav nie mógł jednak zasnąć. Cisza krzyża działała na niego denerwująco. Przecież Brytyjczycy się nie wynieśli nagle z morza północnego. Tuż po 1:00 nie wytrzymał i wyszedł na mostek. Nie spędził tam nawet 10 minut, gdy nagle zaczęło się.
Potężny snop światła z nieba oświetlił U-Boota, rażąc po oczach całą wachtę. Wszyscy byli całkowicie zaskoczeni. Nikt, nawet kapitan, nie wydał z siebie głosu. Wtedy też do stukotu diesli dołączył rosnący odgłos silnika lotniczego i terkot karabinów. Gustav wraz z drugim przypadli do osłony mostka, gdy wrogi samolot przeleciał nad nimi. Ułamek sekundy później bomba wpadła do wody niedaleko U-Boota, szczęśliwie tylko obrzucając ich wodą i nieszkodliwie uderzając odłamkami o poszycie. Gustav jako pierwszy zebrał się, aby tuż przed 2OW rozkazać zanurzenie alarmowe. Zaskoczona załoga wykonała manewr poprawnie, nie zapominając o "zdradzieckim" krzyżu, który nie ostrzegł ich o ataku. Gdy byli już bezpieczni na usta wszystkich cisnęło się pytanie "Co to było?"
Zostaliśmy zaatakowani przez samolot wroga, na szczęście wyszliśmy z tego bez szwanku. Dziwne, że krzyż nas nie zaalarmował. Będzie trzeba go uważnie obejrzeć, czy nie jest uszkodzony, inaczej przeprawa przez Morze Północne będzie bardzo ryzykowna. Do jutrzejszego wieczora nie wynurzamy się już, żeby nie mogli nas odnaleźć.
Gdy wieczorem U-Boot wynurzył się i znów zamontowano Krzyż, wszyscy byli poddenerwowani. Czy krzyż działa właściwie - pytał siebie każdy, pomimo zapewnień elektryka, że urządzenie działa poprawnie.
Pierwszy zapytał dowódcę:
-Herr Kaleun? Wysyłamy raport z tego, co się wydarzyło?
Następnego dnia odebrano rozkazy. Te były wyjątkowo dziwne. Wszystkim okrętom podwodnym znajdującym się na Morzu Północnym i Norweskim (a wiec także i U-264) nakazano natychmiast skierować się do Bergen, bazy służącej za bazę awaryjną dla okrętów uszkodzonych podczas wychodzenia na Atlantyk. Rozkaz był grupowy, co już było dziwne. Takie rozkazy wysyłano tylko w przypadku operacji, a raczej powrót do bazy do operacji nie należał.
Po około 3 godzinach pd potwierdzenia wiadomości BdU wysłało sprostowanie rozkazu. Spośród okrętów, które miały wracać do Norwegii wycofano U-174, okręt typu IX. Rozkazy dla U-264 pozostały bez zmian.
Gdy wprowadzono U-264 do portu w Bergen, adiutant dowódcy bazy natychmiast wszedł na pokład z kopertą z rozkazami, które wręczył kapitanowi.
Rozkaz podpisany przez BdU nakazał oddać natychmiast krzyż Biskajski do bazy w Bergen (co adiutant skwitował, że skoro mają awarię, to nie ma sensu wymontowywać aparatury, gdyż zabierający krzyże okręt (Mleczna krowa U-464) miał wyruszać w morze za 48h). Druga część rozkazu była jeszcze bardziej zastanawiająca.
U-264 polecano pozostać w Bergen na pogotowiu bojowym i przygotować się na odparcie inwazji.
Pierwszy spoglądając zza ramienia kapitana zdziwiony zapytał:
-Inwazja? Na Norwegię?
Adiutant Heinricha Liebe mógł tylko wzruszyć ramionami:
-Niestety, też nie wiemy nic więcej.
Gdy następnego dnia zjawił się fachowiec z flotylli, pierwszy polecił wezwać kapitana. Gdy Kaufmann dotarł z zabudowań do okrętu, inżynier schodził z pokładu U-264, klnąc na idącego za nim pierwszego, nie dostrzegłszy jeszcze kapitana. Kapitan dosłyszał tylko końcówkę jego wypowiedzi.
-....wy wyprawiacie?! Za kilka godzin ten krzyż ma znaleźć się na krowie i to będzie tylko wasza wina, jak tam nie trafi! Naprawiać sprawne....
W tej chwili prawie wpadł na kapitana, lekko zmieszał się, zasalutował i zameldował:
-Melduję sprawdzenie krzyża. Jest sprawny.
Wymontować krzyż i przekazać go U-464. Moja kariera wisi na włosku, nie mogę zignorować rozkazu. Czekamy w Bergen, okręt ma być w gotowości bojowej przez ten czas.
Kaufmann obserwował, jak U-464 wypływa z Bergen. Ich krzyż dostarczono dosłownie w ostatniej chwili, tuż przed podniesieniem trapu. Krowiasty okręt oddalił się ku wyjściu do fiordu i zniknął kapitanowi z pola widzenia.
Teraz pozostało mu tylko czekać na rozkaz wyjścia w morze, gdy Brytyjczycy uderzą na Norwegię... O ile uderzą....
KONIEC PATROLU
(no bo wyjście w morze przeciw inwazji, to już kolejny)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum