Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
-Wiem, ja miałem was o tym poinformować. Ale oficjalnie to zrobię pod koniec naszej rozmowy. W każdym razie... jak układa ci się współpraca z Brytyjczykami?
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#105 Wysłany: 21 Wrzesień 2016, 07:16
Na przykład proponowałem zamienić niszczyciele brytyjskie, przydzielono mi niszczyciele inne a jednak z innymi pływałem od ponad dwóch miesięcy a to daje jednak większe zgranie załóg. Sugerowałem by rozkazy wydawane przez Home Fleet nie były bardzo precyzyjne ponieważ zanim dotrą ich rozkazy sytuacja może się zmienić, podczas ostatniego polowania na Graf Zeppelina na przykład rozkazy wydawano aż nazbyt precyzyjne dla TF1 i TF3 co moim zdaniem doprowadziło do tego że Graf uciekł, a w tym czasie ja nie dostałem żadnego. Sugerowałem także by na czas kiedy jestem na morzu bez wsparcia naszego lotniskowca przydzielano mi dodatkowy niszczyciel może dwa które po wyjściu w morze TF3 przekazywał bym im z powrotem, nie osłuchano mnie.
_________________
Ostatnio zmieniony przez pingwin9314 21 Wrzesień 2016, 07:18, w całości zmieniany 1 raz
[a o TAMTEJ sytuacji mówisz.... Ja myślałem o tej, gdy Jacek ci przekazał]
-Tak, rozmawiałem o tym z wiceadmirałem Kanaronem w sprawie tych niszczycieli. I muszę z nim się zgodzić, że nie należało ich przydzielać. Ale nie rozumiem jednej rzeczy... Skoro nie chciał pan precyzyjnych rozkazów i nie dostał żadnych innych rozkazów, poza ogólnym polowaniem na Grafa Zeppelina, to co przeszkodziło w ataku, że uciekł? Przecież to była sytuacja, jakiej pan chciał kontradmirale. Brak konkretnych rozkazów, a tylko ogólne.
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#109 Wysłany: 21 Wrzesień 2016, 21:10
Tam był brak jakichkolwiek rozkazów, dodatkowo ja nie dostałem wtedy nawet zezwolenia na wpłynięcie na ten obszar gdzie mieliśmy nie operować przez nasze okręty podwodne. Uznałem więc że zablokuję drogę gdyby lotniskowiec postanowił zawrócić z racji ilości TF wokół. Po za tym jedyny obszar na który nie mogliśmy wpłynąć czyli okolice Bergen to było miejsce przez które on w tym czasie przepływał, gdyby była możliwość wpłynięcia tam było by dużo prościej, ogólnie decyzja o przekazaniu terenów do 150 mil od wybrzeży Norwegii w obszar dziania okrętów podwodnych była bardzo złym pomysłem, ponieważ prawdopodobnie wrogi lotniskowiec był 15 mil od mnie lecz wpływałem już wtedy na ich obszar a nie chciałem ryzykować ataku okrętu podwodnego brytyjskiego.
A kto niby miał pływać tak blisko wybrzeża w zasięgu patroli przybrzeżnych i lotnictwa? Tak blisko wrogiego wybrzeża zbliża się tylko, gdy to wybrzeże się chce ostrzelać.... Czyli admirale. Wrogi lotniskowiec nie wyszedł na otwarte wody, bo go osaczaliście i dlatego jest pan z tego niezadowolony? Trzeba było dać Niemcom miejsce do operowania, jak wtedy z Lutzowem i uderzyć, gdy się tego nie spodziewali. Jak słucham pańskiej relacji, to nie dziwie się, dlaczego wrogi lotniskowiec uciekł. Bo on nie wyszedł na otwarte morze.... W każdym razie o tym będę musiał porozmawiać z wiceadmirałem Kanaronem przy najbliższej okazji, bo za niedługo wylatuje do Londynu. A jak trzymają się załogi na TF99?
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#111 Wysłany: 22 Wrzesień 2016, 00:48
W końcu mamy możliwość trochę odpocząć, ostatnio non stop dostawaliśmy nowe rozkazy, ostatnio jak wróciliśmy do portu zaraz okazało się że Graf Zeppelin wyrusza w morze i nie mieliśmy czasu odpocząć.
Jeśli chodzi o wrogi lotniskowiec nie spodziewałem się by ten wypłynął na otwarte wody więc jedyna możliwość złapania go jest właśnie u wybrzeży Norwegii, oni cały czas pływają przy wybrzeżu. Po za tym ja nie dowodzę wszystkimi grupami tylko jedną i często nie podawane są pozycje innych grup, znam ich cele ale nie miejsce teraźniejszej obecności. Za pewne w Norwegii operują teraz te krążowniki które oprócz lotniskowca wypłynęły, a niedługo nasze konwoje wyruszają, dam sobie rękę uciąć za to że jestem pewny iż konwoje zostaną przez nie zaatakowane. A znając wiceadmirała to my zostaniemy tam wysłani, w rejon gdzie będzie ogromna ilość lotnictwa a ja o okręty osłony znów będę musiał się prosić, wie Pan admirał sam ile eskadr bombowców i torpedowców oni mają w Norwegii, a większość jest w regionie Tromso czyli tam gdzie krążowniki wroga są.
-Admirale. Więc skoro wróg nie zamierzał wychodzić w morze, to po co tam płynęliście? Mówiliście wiceadmirałowi Kanaronowi, że nie należy wypływać, co teraz mnie mówicie? Z tego co mnie wiadomo, to arktyka to wody zdominowane przez wroga. Pływać tam należy tylko, gdy to konieczne. Dlaczego więc pan tam popłynął? Jest pan admirałem, a nie kapitanem, więc powinien pan wyrażać swoje zdanie. Niemniej ochrona konwojów to zadanie dla lekkich sił.... USS Toscaloosa zatonęła, bo wprowadził ją pan w konwój. Bez możliwości manewru stała się łatwym celem. To samo mogło spotkać USS Washingon. W każdym razie. Jak pan mówi, należy wzmocnić konwoje, skoro będą zaatakowane. Co oznacza, że TF99 będzie musiał iść pod słabszą eskortą.... Właśnie. Ile niszczycieli pan, admirale, potrzebuje, aby TF99 mógł zapewnić daleką osłonę konwojowi?
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#113 Wysłany: 22 Wrzesień 2016, 08:22
Jeżeli pyta Pan o to ile niszczycieli potrzebuję by pływać pod Norwegią w celu ochrony konwoju to powiem tak, co najmniej sześć niszczycieli a najlepiej 8. Powód? Okręty podwodne naloty lotnictwa wrogiego i ilość niszczycieli która stanowi eskortę dla krążowników, wtedy mieli tylko Lutzowa i w eskorcie mieli 7 okrętów. Ja proszę o taką eskortę bym był w stanie podpłynąć pod Norwegię jeśli będzie to konieczne, a walka z flotą niemiecką która stosuje taktykę partyzantki czyli zaatakować tam gdzie jesteśmy najsłabsi i zwiać do bazy wymaga od nas walki na ich terenie. Jeśli chodzi o Toscalossę, uznałem że lepszą obronę zapewnimy konwojowi płynąc w nim, Wiceadmirał także poparł ten pomysł, dlatego tam zostałem, po pierwszym ataku kiedy uszkodzono ją, starałem się jak najlepiej ją ochronić, lecz wiedziałem ze wyjść z konwoju już nie możemy, Niemcy wysłali by na niego co mogą i obawiam się że żaden okręt by wtedy do bazy nie wrócił a na to pozwolić nie mogłem. Toscalossa została zatopiona podczas ostatniego możliwego ataku ze strony niemieckiej, prawie wypłynęliśmy z zasięgu ich lotnictwa, Niemcy wtedy wysłali tylko półtora eskadry ale mieli ogromne szczęście, Focke Wulfy to majstersztyk wśród lotnictwa daleko-zasięgowego..
8 Niszczycieli do grupy, 8 do konwoju każdego. 24 niszczyciele. Potężna liczba jak na tak małą operację. Co powoduje, że ona jest nieopłacalna. Na Pacyfiku na takie szafowanie niszczycielami pozwolić nie będziemy sobie mogli, admirale. Dlatego nie dziwie się, że admirał Kanaron cały czas prosi o wypożyczanie mu dodatkowych niszczycieli. Ale to kwestia błędnej taktyki, admirale...
W każdym razie, nie jestem tu po to, aby osądzać dowodzenie brytyjskiego wiceadmirała, ani, aby przekazywać wiadomości, że wkrótce wyjdziecie na Pacyfik, ani to, że po tym, jak opuszczę bazę, komandor Browning ma wam wydać wszystkim dwutygodniowe przepustki. Admirale. Proszę, aby przed obiadem załoga i pan, zebrali się na pokładzie. Mam coś ważnego do przekazania im i panu.
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#115 Wysłany: 22 Wrzesień 2016, 12:27
- 8 niszczycieli do konwoju Admirale nie jest wymagane, wystarcza tam korwety które naprawdę dobrze się sprawują, plus dwa może trzy niszczyciele z dobrą obroną plot i wystarczy, ważne jest by w pobliżu pozostawała grupa operacyjna mogąca zneutralizować zagrożenie jakim są niemieckie okręty. Jeśli chodzi o konwoje arktyczne, są one bardzo drogim przedsięwzięciem ale wydaje mi się że chodzi tu bardziej o aspekt polityczny, inną sprawą jest to że płyniemy cały czas wzdłuż Norwegii i jesteśmy ciągle narażeni na ataki lotnictwa lądowego. Jednak na Pacyfiku tak dużej połaci lądowej nie ma i tam większą rolę sprawują lotniskowce, tutaj moim zdaniem nasze lotniskowce są bezużyteczne, bo nam zniszczyć lotniska lądowe jest trudniej niż im zniszczyć lotniskowiec.
- Tak jest Admirale - zasalutował kontradmirał i wyjrzał na zewnątrz i odezwał się do oficera - Zarządzić iż przed obiadem cała załoga ma zebrać się na pokładzie, oficerowie także. - Kontradmirał wrócił do kajuty i zamknął drzwi.
<chyba ostatnią linijkę usunąć? Bo gdy Admirał się żegna, ty wygłaszasz długą tyradę i odchodzisz? Zdajesz sobie sprawę, że jak ten ostatni akapit będzie, to to co zrobisz jest bardzo chamskie? Bo to jakbyś był przełożonym, pouczył podwładnego i odszedł>
<na serio chcesz po tyradzie do przełożonego wyjść? Bo właśnie o to wyjście mówię. Bo kultura wymaga, że jak MÓWISZ dużo, to czekasz na odpowiedź. Chyba, że pouczasz drugą stronę. Ingersoll nie wyszedł po tych słowach.>
-Admirale. Przykład konwoju PQ12 pokazuje coś innego. Grupa bojowa była w pobliżu, ale przez nieszczęśliwy splot okoliczności, znaleźli się po złej stronie konwoju. I bez niszczycieli konwój mógłby zostać zniszczony, zanim weszli by do boju. Grupa bojowa ma dużą siłę ognia i nie potrzebuje tylu niszczycieli. To konwój jest słaby i potrzebuje niszczycieli, aby wytrzymać kontakt z wrogiem do czasu, aż przybędzie grupa. Aby było inaczej grupa musiałaby iść w zasadzie w konwoju. A wtedy wykrycie konwoju jest równoznaczne z wykryciem grupy. Zatopienie Lutzowa pokazuje, że atak z zaskoczenia, co nie jest żadną tajemnicą, przynosi najlepsze efekty. Pancernik, 1-2 krążowniki i 4-5 niszczycieli, to bardzo duża siła. Wystarczająca do działań bojowych. Siły należy koncentrować tam, gdzie wróg zaatakuje, przy jednoczesnym dbaniu o jej bezpieczeństwo. A grupy bojowej atakować nie będzie chciał. Za to konwój będzie chciał. Z drugiej strony siły w konwoju tracą możliwość manewru, co naraża je na atak. Dlatego silny konwój i grupa bojowa pozostająca w pobliżu, to najlepsza szansa na pokonanie wroga. Słaby konwój może zostać rozbity, zanim grupa wejdzie do boju. Do tego wróg zajęty rozbijaniem osłony silnego konwoju jest wystawiony na atak. Przy konwoju PQ12, grupa brytyjska weszła do boju, gdy wróg zebrał się po ataku. Silna grupa i słaby konwój wymagałyby, aby te 2 grupy byłyby bardzo blisko siebie, a to oznaczałoby, że grupa przez około tydzień byłaby pod atakami wroga. A chyba tak właśnie utracił pan Toscaloosę, prawda admirale? Dlatego nie dziwi mnie to, że admirał Kanaron nie chce panu dać tuzina niszczycieli do ochrony jednego okrętu. Pańskie 4 niszczyciele, po wczorajszym powrocie Wainwraighta, z jednym czasowo zastąpionym przez brytyjski niszczyciel, to moim zdaniem wystarczająca siła....
Imię: Michał
Wiek: 32 Dołączył: 31 Mar 2014 Posty: 1088 Skąd: Pozek
#120 Wysłany: 22 Wrzesień 2016, 22:39
Pan nadal mnie nie rozumie, ja nie potrzebuję niszczycieli do walki z krążownikiem, a do ochrony plot podczas nalotów lotnictwa lądowego z Norwegii, jeśli mam ścigać wrogie okręty, często prawie pod same bazy muszę mieć ochronę przeciwlotniczą a proszę wybaczyć 4 niszczyciele nie ochronią pancernika i lekkiego krążownika przez nalotem 80 maszyn. Przebywanie w pobliżu konwoju a płynięcie w nim to duża różnica, dla tego też ja w nim już nie pływam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum