Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Zostaliście wyznaczeni do objęcia dowództwa na okręcie podwodnym USS Shark (SS-174) klasy Porpoise należącym do Floty Azjatyckiej.
Zgłośnie się do służby w bazie morskiej Cavite pod Manilą na Filipinach nie później niż 15 kwietnia 1941.(...)
George Hardy przyleciał na Filipiny wczoraj, 13 kwietnia. Tropikalny klimat Cavite znacząco różnił się od stanu Maine, gdzie 23 października 1904 roku George przyszedł na świat. Powodowało to, że mocno się pocił także od klimatu, a nie tylko od zdenerwowania przed pierwszym własnym dowództwem nad nowoczesnym okrętem podwodnym. Przez pewien czas dowodził pamiętającym czasy Wielkiej Wojny okrętem podwodnym, ale to było nic w porównaniu z nowoczesnymi, wyposażonymi z komputery (analogowe - dop. Finka) i klimatyzację nowoczesnymi jednostkami budowanymi w latach 30. George stanął przed biurem komandora porucznika Johna Wilkesa, dowódcy okrętów podwodnych floty Azjatyckiej (ConSubAsia) i przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze. Nie był to wzór dowódcy okrętu podwodnego. George sprężył się, poprawił mundur i spojrzał jeszcze raz w lustro wiszące na drzwiach do biura ConSubAsia (chyba wiszące po to, aby przychodzący widzieli, jak wyglądają). Tym razem wyglądał ciut lepiej. Od zawsze sobie powtarzał, że nie należy okazywać zdenerwowania. Dowódca musiał być spokojny i opanowany. I nagle stres minął jak ręką odjął. Czego w zasadzie miał się obawiać? Przyszedł tu przywitać się z dowódcą. Nic wielkiego. Pozostało tylko zrobić dobre pierwsze wrażenie. Ledwo George o tym pomyślał i stres wrócił. W Stanach wiele mówiło się o napiętych stosunkach z Japonią. Ostatnio zamrożono Japońskie aktywa w USA i sytuacja była niezwykle napięta. Czy dowódca służący w pierwszej linii (a Wilkes takim był) nie będzie przez to negatywnie nastawiony do wszelkich rzeczy przeszkadzających mu? A takie powitanie na pewno zajmowało jego cenny czas. George przez chwilę zawahał się, czy w ogóle otwierać drzwi....
Komandor porucznik John Wilkes przelotnie spojrzał na Georga z miną, jakby patrzał na niesfornego ucznia. Hardy przez chwilę zaczął żałować, że się tu zjawił, ale nagle twarz dowódcy przybrała milszy wyraz twarzy.
-Ah, komandorze podporuczniku. Witamy we Flocie Azjatyckiej - wstał i podał rękę. Po uścisku dłoni sytuacja jakby trochę się uspokoiła. A gdy dowódca przeprosił za kiepski nastrój, wyglądało na to, że to czym się tak stresował George pozostało już za nim. Wilkes nakazał swojemu adiutantowi oprowadzić Hardego po bazie, pokazać mu jego okręt i spotkać się z załogą. Dość szybko wyjaśnił się ponury nastrój w bazie. Lada moment spodziewano się, że Japonia może rozpocząć działania wojenne, a bazę dopiero pół roku temu zaczęto doprowadzać do porządku po wieloletnich zaniedbaniach. Gdy Hardy oglądał okręt, adiutant dodał, że następnego dnia o świcie odbędzie się odprawa dowódców, po której okręty wyjdą w morze. Hardy poczuł się ciut niezręcznie. Ledwo miał poznać ludzi, którzy będą wykonywać jego rozkazy, a od razu miał wychodzić w morze. Słowa adiutanta "Proszę się nie martwić, pańska załoga to profesjonaliści" zamiast uspokoić Hardego, tylko go bardziej zdenerwowały. Profesjonalna załoga dawała większe szanse na to, że będą negatywnie patrzeć na "nowego", nawet jeżeli był to ich dowódca.
Gdy dotarli do koszar, adiutant polecił napotkanemu porucznikowi zebrać załogę w kantynie, po czym dodał: "To pański zastępca". Zaczynało się robić coraz gorzej. Gdy załoga zebrała się w kantynie, adiutant przedstawił im Hardego:
-Panowie. Komandor podporucznik George Hardy, wasz nowy dowódca. Panie komandorze, zechce pan powiedzieć kilka słów powitania załodze?
I teraz George stanął w sytuacji w której znaleźć się nie chciał.
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#4 Wysłany: 12 Październik 2016, 19:30
Witam panowie nazywam się George Hardy, z tego co się dowiedziałem jesteście załogą złożoną z profesjonalistów, dla tego proszę bądźcie panowie dla mnie wyrozumiali, postaram się zachować takie zasady jakie do tej pory obowiązywały na okręcie.
Proszę powoli przygotowywać się że w ciągu najbliższych dniach wychodzimy w morze, jakieś pytania?
[jak żadnych]
W takim razie proszę się aby każdy po kolei się przedstawił oraz powiedział czym się zajmuje na naszym okręcie.
Gdy 15 kwietnia George wchodził na pokład USS Shark był lekko zdenerwowany. Nie było to jednak związane z zagrożeniem atakiem Japonii, ani nawet relokacją okrętu pod Davao (pole BG16), co strachem, czy został zaakceptowany. Poprzedniego dnia załoga była dość przyjacielsko nastawiona i wyglądało, że nie będzie nic się działo, ale to dopiero ten rejs miał pokazać, jaka będzie prawdziwa sytuacja. Jeżeli dojdzie do jakiegokolwiek psikusa z udziałem jego osoby jako ofiary, oznaczać to będzie, że go nie zaakceptowali. George rozejrzał się wokół. Cała flotylla okrętów podwodnych szykowała się do wyjścia w morze. Pierwsze okręty już wychodziły z bazy do zatoki, a kolejne były do tego szykowane. Diesle USS Shark już także mruczały, co oznaczało, że okręt jest gotowy do wyjścia w morze. Ten rejs miał odpowiedzieć na pytanie, czy jest dowódcą USS Shark, czy tylko tytularnie nim jest. XO (zastępca) podszedł do kapitana i zameldował:
-Sir. Okręt jest gotowy do wyjścia w morze. Proszę o zgodę na odcumowanie od nabrzeża.
(A która jest ekonomiczna? Bo najekonomiczniej to na niskich obrotach jednego silnika, ale to podróż na ponad tydzień z 4 węzłami, a na "szybszych" 2-3 dni)
Rejs do Davao zajął nie całe 3 dni, po czym nastał czas nudnego oczekiwania. Po około tygodniu alarm został odwołany i okrętom nakazano wracać do Manili. Japonia zachowała się spokojnie, konferencja Amerykańsko-Brytyjsko-Holenderska zakończyła się jednoznacznym stanowiskiem wobec Japonii i kryzys rozszedł się po kościach... na trzy miesiące miesiące.
25 Lipca 1941 Japonia ogłosiła Francuskie Indochiny swoim protektoratem, a dwa dni później wojska Japońskie zajęły Indochiny, co spotkało się z natychmiastową reakcją USA, Wielkiej Brytanii i Holandii. Aktywa Japońskie zostały zamrożone, a na wszelki handel nałożono embargo. Ryzyko wojny znów zawisło nad Filipinami. Tym razem jednak (głównie na skutek wzmocnienia sił Filipińskich pod dowództwem generała MacArthura) okręty podwodne nie zostały wycofane na południe, a jedynie odwołano przepustki i postawiono okręty w stan pogotowania. Choć Japonia wyraziła chęć rozmów z USA w sprawie kryzysu, doszło do impasu. Z każdym dniem ryzyko wojny stawało się coraz większe.
Na przełomie września i października kapitanów wezwano na specjalną odprawę o wysokim stopniu tajności. Choć o "tajnych zapalnikach Mark VI" słyszano od dawna, nikt z dowódców okrętów podwodnych nie wiedział, co jest w nich takiego cudownie tajnego. Dziś wreszcie dowództwo odsłoniło rąbka tajemnicy. Zapalnik magnetyczny znajdujący się w głowicy powodował jej eksplozję pod kilem statku (a przynajmniej pod dnem), powodując najtrudniejsze do naprawienia uszkodzenia, a nawet łamiąc całą konstrukcję statku. Inżynier prowadzący odprawę powiedział:
-Torpeda będzie odpalana z okrętu podwodnego i po przejściu pod celem wypłynie na powierzchnię. Zespół specjalistów podniesie torpedę i sprawdzi, czy zapalnik został aktywowany. Oczywiście z braku głowicy eksplozji nie będzie, ale aktywacja zapalnika będzie dowodziła skutecznego ataku.
ComSubAsia, prowadzący odprawę, dodał:
-Od dzisiaj skupimy się na przećwiczeniu ataków za pomocą torped wyposażonych w ten zapalnik. Oczywiście bez głowicy bojowej. Czy mają państwo jakieś pytania, co do zapalnika? - zapytał.
Wielu kapitanów zadawało pytania o zakresy skuteczności zapalnika w przypadku niemożliwości ocenienia zanurzenia jednostki. Frankie "Kaboom" Kanaron miał także pytania o wpływ warunków pogodowych i czy w przypadku uderzenia w burtę również dojdzie do "kaboom". Inżynier zapewnił, że zakres głębokości na której pod statkiem może przejść torpeda jest szeroki, a wrażliwość spodu statków i okrętów jest większa od wrażliwości na uszkodzenia od strony burt. Zapalnik zadziała też w przypadku trafienia w burtę, ale ten sposób jest niepolecany, gdyż wówczas uszkodzenia okrętu będą mniejsze i zamiast złamać jednostkę, ta zacznie tylko nabierać wody, co w niesprzyjających okolicznościach może nawet umożliwić jej uratowanie. Co do atakowania okrętów wojennych o które zapytał komandor podporucznik John "Iceman" Moore, to inżynier z uśmiechem dodał, że zapalnik ten powstał przede wszystkim do atakowania okrętów, które są opancerzane na burtach, ale nie pod samym spodem. I właśnie, aby uderzyć w to najsłabsze miejsce powstał ten zapalnik. Do wpływu pogody i eksploatacji dodał, że zapalnik będzie źle sprawował się dopiero przy takich huraganach, przy których prawidłowe wystrzelenie jest niemożliwe, więc dla warunków bojowych można założyć, że pogoda nie będzie miała wpływu. ComSubAsia dodał, że do kolejnych pytań wróci się po przeprowadzeniu prób.
Ku niezadowoleniu George'a, USS Shark został ustawiony w szarym końcu kolejki do prób. Dopiero pod koniec miesiąca przeprowadzono próby zapalnika w osłoniętej zatoczce, które wypadły całkiem pomyślnie. Z okrętu wystrzelono w kierunku okrętu bazy dwie torpedy ćwiczebne, które potem wyłowiono, aby sprawdzić, czy zapalnik zadziałał. Torpeda ćwiczebna wskazywała, że torpeda eksplodowałaby. Z przyczyn oczywistych nie przeprowadzono strzelania torpedą bojową, niemniej zapalnik wyglądał rzeczywiście na cudowną broń, choć w przypadku atakowania statków handlowych problem mogło stanowić określenie najoptymalniejszej głębokości. Niemniej dość duży zakres działania zapalnika i brak opancerzenia takich jednostek wskazywał, że nie powinno być z tym większego problemu.
Na początku listopada do Manili (oprócz nowego dowódcy okrętów podwodnych Floty Azjatyckiej, komandora porucznika Walthera Doyle'a) dotarł film debiutującego reżysera pt. Obywatel Kane, który wywoła nie mniejsze zainteresowanie, niż kroniki filmowe, z których dowiedziano się o zatopieniu przez U-Boota niszczyciela USS Reuben James, włączeniu ZSRR do programu Lend and Lease, a także potwierdzono informację, że japoński premier - książe Konoe - podał się do dymisji, a jego miejsce zajął generał Tōjō. Dymisja mogła doprowadzic do ustępstw, albo wręcz przeciwnie doprowadzić do jeszcze większego zaognienia sporu. Sytuacja na obu oceanach zaczynała wyglądać coraz groźniej i USA groziła wojna morska na dwa fronty. Tu, w Manili, zagrożenie wojną było przeczuwane bardziej, niż w innych miejscach. Zwiększona liczba okrętów podwodnych, zwiększone siły wojskowe oraz prawie nieustanny alarm, którego najgorszą pochodną było odesłanie do USA wszystkich rodzin marynarzy służących na Filipinach. Zapowiadało się, że wkrótce wyspy będą areną wielkiego starcia.
W pierwszym tygodniu listopada ComSubAsia po raz kolejny zwołał zebranie dowódców, poświęcone zapalnikom torped oraz taktyce morskiej. Zebranie prowadził specjalny doradca ComSubAsia, poprzedni dowódca komandor porucznik Wilkes. Zaczął od przedstawienia kilku detali odnośnie planu Tęcza 5, nowej strategii morskiej Stanów Zjednoczonych. Jej główne założenia nie zmieniały się. W przypadku wybuchu wojny okręty podwodne otaczają Filipiny, starając się odciąć wroga (jakby nie można było użyć słowa Japończyków) od wysp, a następnie przybędzie Flota Pacyfiku i w walnej bitwie rozgromi wrogie siły. Pancerniki stały w Pearl Harbor, jednak do bitwy mogło dość najwcześniej po miesiącu-dwóch od wybuchu wojny. Do tego czasu to Flota Azjatycka miała prowadzić działania obronne i opóźniające.
Za największe zagrożenie dla okrętów podwodnych wskazał samoloty, nadmierną gadatliwość, eskortę. Podkreślił jeszcze raz, że chodzi o dokładnie tą kolejność. Doświadczenia wynoszone z manewrów i działań U-Bootów wskazywały, że największym zagrożeniem dla okrętu podwodnego jest znajomość jego, choć przybliżonej pozycji, przez nieprzyjaciela.
Samoloty za dnia były w stanie dokonać zwiadu na ogromnym obszarze, a na dodatek obserwatorzy mogli bez problemów dostrzec okręt na głębokości peryskopowej, a przy sprzyjających warunkach mogli go dostrzec nawet na 100 stopach. Z tego wynikał pierwszy punkt doktryny operacyjnej. Za dnia okręty podwodne miały pozostać w zanurzeniu na przynajmniej 100 stopach (czyli poniżej głębokości peryskopowej), a na powierzchnię wychodzić tylko w nocy celem naładowania akumulatorów i przewietrzenia okrętu.
Atak U-Bootów albo nawet sama ich obecność była wykrywana przez siły Wielkiej Brytanii, przez sam fakt zarejestrowania zakodowanych transmisji. Okręt podwodny jest bronią, która atakuje z zaskoczenia, więc aby spełnić ten wymóg miała zostać zachowana całkowita cisza radiowa, a złamana mogła zostać tylko, jeżeli wykryta zostanie Flota Cesarstwa Japonii. Codziennie od 22:00 do 2:00 okręty miały nasłuchiwać nowych rozkazów, które miały być nadawane z bazy i nie miały nawet potwierdzać odbioru. Flota Azjatycka miała jedną, znaczącą przewagę. W Cavite zainstalowane były jedne z mocniejszych nadajników radiowych, które w promieniu operacyjnym Floty Azjatyckiej pozwalały na przekazywanie wiadomości do zanurzonych okrętów podwodnych.
ComSubAsia zabrał głos w sprawie kwestii ataków. Brytyjskie doświadczenia wskazywały, że wiele U-Bootów było wykrywanych i zatapianych poprzez zauważenie ich na powierzchni (przy pomocy radiolokatora (radaru) lub wzroku), bądź na głębokości peryskopowej. Nie było znane zaawansowanie Floty Cesarskiej w kwestii radiolokacji, ale wszystkie poprzednie fakty sprowadzały się do możliwości skutecznego zastosowania tylko dwóch taktyk:
-Nocnego ataku z głębokości peryskopowej
-Ataku z głębokości 100 stóp z wykorzystaniem hydrolokatora (hydrofonów).
Ataki na powierzchni lub też za dnia na peryskopowej zostały zabronione, podobnie jak wykorzystanie działa przeciwko nieuzbrojonym statkom w obszarze działania wrogiego lotnictwa (a obszar działania Floty Azjatyckiej należał do tego obszaru).
Ostatnie informacje wywołała pewien pomruk niezadowolenia. Choć komputery pokładowe pozwalały na skuteczne przeprowadzanie takich ataków i ćwiczono takie ataki, to wzrokowe potwierdzenie sytuacji tuż przed atakiem traktowano prawie zawsze jako dodatkowe zabezpieczenie. Co prawda czasami okazywało się, że dane wprowadzone do kalkulatora są błędne, ale wynikały one właśnie z błędnej obserwacji wzrokowej danych wejściowych (pierwszej obserwacji) i nasłuch pozwalał wykryć ten błąd, gdy namiar z hydrofonu i z komputera zaczęły się rozchodzić.
Komandor porucznik Wilkes znów zabrał głos w sprawie prób zapalników Mark VI, dodając, że wszystkie próby wypadły pomyślnie, ale chciałby też usłyszeć, czy kapitanowie nie mają jakiś własnych przemyśleń. Po jego wystąpieniu ComSubAsia zapytał kapitanów, czy mają jakieś uwagi odnośnie zapalników oraz taktyki.
Kapitan John Moore miał tylko pytania dotyczące atakowania przy słabej widoczności oraz, czy identyfikacja celu przez peryskop za dnia jest zakazana. W odpowiedzi głównodowodzący zapewnił, że identyfikacja celu i obserwacja z odległości około 2 mil jest jak najbardziej dozwolona, a zakaz dotyczy już samej fazy ataku. Dodał także, że w sytuacji gorszej widoczności, dowódcy mają wykorzystać wszystkie swoje przewagi, ale też nie ryzykować niepotrzebnie. Po zebraniu sytuacja w Cavite wróciła do normalności
Pod koniec listopada sytuacja w Manili zaczęła wskazywać na to, że coś jest na rzeczy. Wyjście w morze lekkich krążowników oraz niszczycieli wraz z ich bazą w dniu 24 listopada 1941 było pierwszym sygnałem, że coś się kroi. Następnym były informacje o tym, że admirał Hart (dowódca Floty Pacyfiku) oraz generał MacArthur (dowódca armii Filipińskiej wzmocnionej przez USArmy) spotkali się w Manili na poważnych rozmowach. Wreszcie pomiędzy 5 i 6 grudnia do Manili przybył wiceadmirał Royal Navy, sir Tom Philips, który także rozmawiał z dowódcami amerykańskimi.
W międzyczasie na pokłady okrętów podwodnych dostarczono zapalniki Mark VI, odwołano przepustki i wydano rozkazy, że załogi mają przebywać na okrętach, a w razie alarmu bojowego okręty mają oddalić się od nabrzeża i rozproszywszy się w zatoce Manilskiej oczekiwać na dalsze rozkazy.
8 grudnia 1941, godzina 3:30
George Hardy kończył nocną wachtę. Lubił noc. Wtedy można było się wyciszyć, nikt nie zakłócał spokoju, a gwiazdy i delikatna bryza stwarzały mistyczną atmosferę. W nocy można było słyszeć każdy dźwięk. Na przykład taki jak teraz, gdy podoficer wchodził po drabince do kiosku.
-Skipper! - zawołał podoficer z kiosku - Pilna wiadomość z ComCAsia (dowódca sił w Azji, [ admirał Hart])!
Hardy niechętnie zszedł do wnętrza okrętu, gdzie światło pozwalało na przeczytanie wiadomości. Podoficer wydawał się nią lekko przerażony. Geroge wziął kartkę i był niemniej zaskoczony.
Cytat:
ComCAsia do wszystkich sił X Japonia rozpoczęła wojnę X Działajcie odpowiednio do sytuacji XXX
Okręt został przygotowany do wyjścia ciut wolniej, niż podczas ostatniej próby, ale wystarczająco sprawnie, aby Hardy mógł być zadowolony. Wynik był bardzo dobry.
XO zapytał:
-Sir. Wyprowadzić okręt na wody zatoki Manilskiej?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum