Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Choć USS Tambor znajdował się na morzu już od 3 tygodni, właściwy pierwszy patrol bojowy zaczął się dopiero teraz, gdy okręt osiągnął wyznaczony przez kapitana Sandersa obszar patrolowy.
XO naniósł pozycje na mapę i zakreślił owalisty kurs.
-Skipper. Sądzę, że jak tylko wyślą coś z Kwajalein przeciwko Wake będziemy w stanie to przechwycić.
11 grudnia 1941, wieczór
USS Tambor wykonywał drugie okrążenie po wyznaczonej trasie. Okolica była dziwnie pusta. Nawet samolotów na niebie. Wieczorem po raz pierwszy odebrano adresowaną dla nich wiadomość:
Cytat:
ComSubPac do USS Tambor X Wroga Flota Inwazyjna wycofała się spod Wake Island na południe X Flota prawdopodobnie kieruje się ku Kwajalein XXX
XO zachwycił się:
-Skipper. Przypadkiem akurat zbliżamy się do przecięcia trasy z Wake do Kwajalein!
Obrać kurs na trasę z Wake - Kwajalein (czyli na wschód od pozycji gdzie jesteśmy) na pełnej prędkości. Później Idziemy prędkością standardową w kierunku Wake wyszukując wroga. Aby zwiekszyć szansę na znalezienie wroga zmieniamy kurs o 30 stopni od generalnego kierunku raz na lewo to na prawo. Zmiany kursu co 30 minut. Co 2 godziny zanurzenie i prowadzimy nasłuch przez 20 minut.
==========
Sanders zacierał ręce i czuł nie tylko swoje podekscytowanie ale również i całej załogi. Każdy aż się palił żeby dorwać wroga i spłacić przelaną w Pearl Harbor krew. Wiedział, że tej nocy nie zmruży oka - tym bardziej, że od zdradzieckiego ataku upłynęło ledwie kilka dni. Nadarzała się okazja by po dość długim patrolu nawiązać kontakt z wrogiem i w duchu modlił się żarliwie o spotkanie tych skurczybyków w miejscu, gdzie się go nie spodziewali. "Przecież Japsy wiedzą, że po ataku żaden z naszych okrętów nie zdążyłby zająć tak odległych pozycji od macierzystej bazy" - pomyślał i pociągnął łyk burbona.
- Pierwszy!
- Tak jest Sir!
- Wiemy coś więcej o atolu Kwajalein? Mają tam jakieś zbiorniki paliwa, magazyny czy cokolwiek z zasobów strategicznych? - spojrzał na oficera. -Dobrze by było wiedzieć, po co tam płyną - tym razem skupił wzrok na mapie czekając na odpowiedź stojącego obok młodego człowieka.
Ostatnio zmieniony przez pepe 19 Październik 2016, 22:34, w całości zmieniany 1 raz
Pierwszy zastanowił się i odparł:
-Z tego, co mnie wiadomo, skipper, to podejrzewamy, że mają tam wysuniętą bazę. Czyli zapewne zbiorniki paliwa, magazyny amunicji oraz zapasów. Do tego wyspa jest pewnie ubezpieczana przez znaczące siły.
- A jakie są szanse, że siły są "znaczące"?. W moim mniemaniu to zbyt odległy zakątek aby nieprzyjaciel nadawał mu tak ważny strategicznie charakter. Zawsze mogę się mylić kiedy brakuje dobrego źródła informacji, jednak w ostatnim czasie patrolowaliśmy obszar będący w zasięgu lotnictwa z tej bazy a zupełnie nic nie spotkaliśmy. To raczej świadczy o słabszej obronie czyli mniejszym znaczeniu bazy dla nieprzyjaciela. - Bishop "głośno myślał" jednak nie ulegało wątpliwości, że kazanie ma trafić również do pozostałych oficerów zgromadzonych w centrali dowodzenia.
- To jak, mamy jakieś potwierdzone informacje? - Lane Sanders wreszcie pozwolił oficerowi na odpowiedź.
-Żadnych, kapitanie - odpowiedział pierwszy - Ale chyba na Hawajach coś wiedzą, skoro przekazali nam te informacje o "prawdopodobnym Kwajalein". Albo tylko zakładają tak, bo to najlepsze miejsce na wysuniętą bazę.
12 grudnia 1941, poranek
USS Tambor kierował się ku wyspie Wake. Większość nocy silniki pracowały na pełnych obrotach, ale teraz trochę zwolniły. Nie nawiązali jednak kontaktu z wrogiem, co martwiło Sandersa. Okrętowe radio złapało falę na amerykańską stację radiową i głośniki we wnętrzu okrętu odezwały się muzyką i wiadomościami. W studiu komentowano właśnie wczorajszą deklarację wojny przez Niemcy i Włochy oraz konsekwencje jakie dla świata niesie tocząca się właśnie wojna. Sanders już zastanawiał się, czy nie zmienić rozkazów, gdy chorąży Edward Thomas odezwał się:
-Dym na namiarze 240!
Kontakt był na południowy-zachód od nich. Sanders przyłożył lornetkę do oczu, ale w porannej mgle widział tylko ciemny dym unoszący się na horyzoncie.
(normalnie szedłbym ciut dalej, ale jest jedna rzecz, która ma duży wpływ na sytuację, dlatego na razie tu zatrzymuję turkę i możesz wydać rozkazy. Niby spodziewam się "właściwego" (tj. zbliżenia się), ale jak mówię. "jest jedna rzecz")
- Zanurzenie alarmowe! Kurs na 240!
Sanders postanowił sprawdzić gotowość swojej załogi ściskając w ręku stoper. Ponieważ było wcześnie a poranna mgła zazwyczaj miała tendencję do rozrzedzania się ryzyko zgubienia potencjalnego okrętu bylo niskie. Zanurzenie pozwalało jednak rozpoznać hydrofonami czy na kursie znajduje się jeden okręt lub statek czy też jakaś większa grupa. Ponadto wprawny sonarzysta był w stanie ocenić z jakim typem jednostki ma do czynienia już z całkiem dużej odległości. Szumy generowane przez śrubę okrętową dawały całkiem inny charakter dźwięku niz typowych statków floty handlowej.
Co ważniejsze była to również okazja do sprawdzenia otoczenia na kierunku, gdzie spodziewano się sił wroga z komunikatu radiowego.
Po zejściu na odpowiednia głębokość Sanders rzucił:
- Silniki stop!
Wszyscy wlepili wzrok w operatora hydrofonów a właściwie w wskazówkę ukazującą na blacie zegara miejsce, które aktualnie przeczesywał.
(dodam tylko, że wszyscy nie daliby rady, ze względu na specyficzne ustawienie konsolety)
Sonarzysta przeczesał najpierw kołem całą okolicę dwa razy, po czym dodał:
-Poza celem nic nie słychać, sir..... ..... - mina operatora mówiła, że coś jest nie tak. Po chwili zameldował - To co najmniej 2 statki... może trzy.... parowiec i okręt wojenny... chyba niszczyciel... Nie, dwa... Dwa niszczyciele, sir, oraz parowiec.
(wszyscy co byli w stanie. Marynarz w toalecie mógł sobie odpuścić )
Wynurzyć okręt i cała naprzód. Kurs 15 stopni na kierunek w który przemieszcza się cel (powinno być możliwe do ustalenia z hydrofonu czy na lewo czy prawo od dziobu).
- Najpierw przyjrzymy się co to za gagatki i dopiero wtedy zobaczę czy podejmować dalsze akcje
- Tak jest sir!
Ostatnio zmieniony przez pepe 20 Październik 2016, 20:36, w całości zmieniany 1 raz
XO i kapitan na pomoście przyciskali lornetki do oczu, starając się rozpoznać z czym mają do czynienia. Wkrótce zaczęto rozpoznawać kształty jednostek. Niszczyciel idący z przodu na pewno był konstrukcji japońskiej, a zaraz za nim szły 2 jednostki. Jedna wyglądała na ogromny zbiornikowiec, a drugą był statek pasażersko-handlowy średniej wielkości. Co dziwne, mały konwój kierował się na wschód.
XO rozkazał w kierunku włazu:
-Przygotować okręt do zanurzenia! - po czym odezwał się do kapitana - Dokąd oni płyną, skipper? Dalej na wschód nie ma nic ciekawego.
Mieli jeszcze chwilę, zanim ich okręt mógłby zostać wykryty przez idące naprzeciw nich okręty. Decyzja musiała zapaść teraz. Przerwać atak i oddalić się na bezpieczną odległość, albo atakować*.
*Jak atakujesz to możesz wybrać na jaką odległość (bliska, średnia, daleka) chcesz się zbliżyć przed odpaleniem torped i jakie torpedy (akurat obecnie 1 typ) i w co chcesz odpalić. Torpedowanie eskorty też jest dozwolone**
**Jak zatopisz najbliższy eskortowiec, zawsze wprowadzisz zamieszanie (a przy dużym zatopianiu nawet wyeliminujesz eskortę), ale jak nie zatopisz okrętu, to ten ma dobry namiar na kierunek z którego przyszła torpeda, a więc i na wykrycie ciebie.
-Sto pięćdziesiąt stóp - szepnął pierwszy oficer, gdy okręt schodził na głębinę. Drugi oficer spoglądał na stoper i szeptał: 60 sekund.... 50........ 40.....
6 torped wystrzelonych w kilkusekundowych odstępach zmierzało do swoich celów. Każda z nich niosła prawie 700 funtów trotylu.
30.... 20.....
Czy na powierzchni zauważono torpedy? - to pytanie zadawał sobie każdy. Statki nie należały do zbyt zgrabnych, ale szybko wykryta torpeda mogła zostać ominięta.
10..... KABOOM!
Eksplozja dała się słyszeć na całym okręcie. Zapalnik torpedy zadziałał. Ale której, pozostawało zagadką. Kolejna eksplozja była słyszalna pół minuty później. Oczy spoczęły na sonarzyście, który w hałasie starał się wychwycić, ile z torped trafiło. Wiele osób brało często wtórne eksplozje za trafienia torped, ale on musiał być bezbłędny.
Z meldunkiem odczekał jeszcze minutę, po czym zameldował:
-Dwa trafienia, panie kapitanie.
Ale co trafili pozostawało zagadką. I co z pozostałymi czterema torpedami? Wtedy też operator hydrolokatora zameldował:
-Zbliża się niszczyciel.
Kontratak był zadziwiająco nieskuteczny. Wróg nawet nie zbliżył się do do Tambora i gdyby nie meldunki z hydrofonu, Sanders mógłby uznać, że są tu sami. Ale oprócz uniknięcia wykrycia, nie napływały żadne meldunki o łamiących się grodziach i tonących jednostkach. I to nie dlatego, że podoficer o tym nie meldował. Nic nie tonęło. Sanders jeszcze trzymał się nadziei, że może w hałasie tych kilku zrzuconych daleko od nich bomb głębinowych podoficer nie usłyszał odgłosów tonięcia, ale nie zapowiadało się na to. Bomby spadały daleko i nielicznie. Wreszcie, prawie półtorej godziny po ataku, sonarzysta zameldował:
-Panie kapitanie. Niszczyciele oddalają się. Kierują się na wschód. - ten sam kierunek w którym wcześniej meldował, że odpłynął "przynajmniej jeden parowiec".
Wychodzimy na peryskopową i po upewnieniu się, że nic nie zagraża idziemy na powierzchni z pełną prędkością w kierunku, w którym odpłynęły statki.
Przeładowujemy torpedy.
Po wystawieniu peryskopu, Sanders spojrzał w kierunku, w którym odpłynęły statki i przez sekundę przestraszył się, że hydrolokacja nie wykryła pobliskiego okrętu. Szybko jednak zorientował się, że nie jest to pobliski okręt, a gęsty dym unoszący się na horyzoncie. Szybka lustracja okolicy wykazała, że w pobliżu nie ma wroga.
Gdy USS Tambor ruszył w pogoń, natychmiast spostrzeżono dziwny, oleisty ślad na wodzie, ciągnący się w kierunku w którym odpłynął wróg. Wiele wskazywało, że trafionym okrętem był zbiornikowiec. Zbliżało się południe, gdy dostrzeżono ściganą grupę. Nie poruszała się zbyt szybko, ograniczana przez uszkodzony zbiornikowiec. Zbiornikowiec najwyraźniej zostawiał ten gęsty, oleisty ślad, a na dodatek na jego dziobie szalał pożar. Niemniej okręty dalej zmierzały na wschód.
XO spoglądając z daleka powiedział:
-Skipper. Chyba trafiliśmy tylko w zbiornikowiec. Omijamy ich i zajmujemy pozycję do kolejnego ataku?*
Śledzenie celu do nocy nie nastręczało większych przeszkód do czasu, aż około 15 Japończycy ugasili pożar na zbiornikowcu. Do tego czasu Tambor płynął już przed grupą, a czujna wachta pilnowała, aby nie zgubili zygzakującej grupy. Każda minuta ciągnęła się jak godzina, a słońce chyba przykleiło się do nieba. Wreszcie nadszedł zachód słońca, jaskrawo oświetlający idącą 5-6 węzłów grupę. Nadeszła noc, której tak oczekiwano. Mike, pokładowy murzyn, wyszedł zająć pozycję na oku. W nocy potrzebowali każdej przewagi*.
XO zapytał:
-Zanurzamy się przed grupą i atakujemy z bliska, skipper?
(tj. możesz ułożyć plan)
*nie pamiętam, czy już pisałem, że Amerykanie uważali, że czarni widza lepiej w nocy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum