Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Scotty spojrzał na zegar i powiedział:
-Nie do końca, skipper. Możemy spróbować ich śledzić do nocy, przecież to niedługo, a potem w nocy zająć pozycję do kolejnego ataku.
17:30
-Zmienili kurs - zameldował hydro - Cel przemieszcza się na sterburtę.
Ten jeden meldunek wywołał ożywienie na okręcie. Scott dorwał się do mapy i wykrzyknął:
-Jak wielka zmiana? Jak zmienili mocno kurs, możemy ich nawet przechwycić.
-Nie wiem, panie poruczniku - odezwał się hydro - Na razie namiar 350.
Scotty znał dobrze odpowiedź:
-Do zmierzchu pozostały ponad 3 godziny, skipper.
W tym czasie hydro zliczał czas i odpowiedział:
-Dystans ponad 10 000 jardów, skipper.
Około 18:00, Scotty nakreślając nowa pozycję, zaklął:
-Te skurczybyki pół godziny temu się nam wystawiły! Gdybyśmy tylko wiedzieli, że skręcą tak ostro - powiedział wskazując zmianę kursu o 90 stopni - Byliśmy w stanie ich wtedy zaatakować.
Jego zdanie nie miało jednak większego znaczenia, gdyż obecnie znów znajdowali się za rufą małego konwoju i nie pozostało im nic, jak trzymać się nowego planu.
Około 22:30 USS Porpoise zdołał wyprzedzić grupę, która cały czas kierowała się w tą samą stronę, jakby nie zważając na zagrożenie atakiem okrętu podwodnego. Ciemne kształty, które John widział przed okrętem musiały należeć do frachtowców. Ciemny kształt, który mignął między frachtowcami, był zapewne jednym z eskortowców, jednak John nie mógł być tego pewnym. Tak samo tego, gdzie był drugi (o ile był). Zaczynało się nocne starcie.
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#68 Wysłany: 9 Grudzień 2016, 16:57
Zajac pozycje tak aby z wysztrzelic 2 torpedy z rufowych do transportwca. Srednia odleglosc z peryskopowej. Po ataku zanurzenie na 200. I wachta oczy dookola. Ten drugi moze gdzies sie czaic"
Okręt zanurzał się coraz głębiej i głębiej, oddalając się od konwoju, podczas gdy torpedy szły w kierunku wroga. Scotty znów chwycił za stoper i zaczął odliczać.
-30 sekund, 20 sekund, 10 sekund, 5 sekund, 0 sekund, plus 5 sekund, plus 10 sekund, plus 15 sekund....20 sekund.
John myślał, że go rozsadzi. Ledwo utrzymywał spokój, gdy zapytał hydroakustyka, czy słyszy torpedy. Hydro jednak pokręcił głową, gdyż te znajdowały się za rufą, a na dodatek bardzo daleko.
-Melduj, jakby niszczyciele się zbliżały - rozkazał i zszedł z kiosku do centrali. Scotty nie musiał spoglądać, ani czekać na pytanie, gdyż mógł tylko rozłożyć bezradnie ręce.
-Nie mam pojęcia, skipper - powiedział.
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#70 Wysłany: 10 Grudzień 2016, 13:29
"OU i pierwszy do mnie" Chwile pozniej. "Macie jakies opcje? Bo wyglada na to ze marnujemy nasz czas. Trzeci atak z rzedu i zadnych trafien. Sprawdzic wszystkie przyrzady celownicze i torpedy. Wykonac natychmiast."
Kapitan, inżynier (poproszony przez Scotty'ego) oraz porucznicy Gardner i Walters zebrali sie na naradzie. "Co jest nie tak?" - wszyscy zadawali sobie pytanie. Na pierwszy i drugi rzut oka wszystko było w porządku. Owszem. Salwa powodowała, że jedna, góra dwie przy trzytorpedowej salwie, mogły spudłować, ale nie coś takiego.
Lee powiedział:
-Tak jakby te torpedy nie wybuchały. Ale dowództwo nam nie uwierzy, jak nie będziemy mieć dowodów. Jakby udało się unieruchomić statek i strzelać pojedynczo torpedy, aby zadać mu cios łaski, to może byśmy mieli jakiś dowód, o ile torpedy by nie wybuchały.
Scotty odpowiedział:
-To nie jest głupi pomysł, ale jeżeli taka torpeda by zadziałała, to... - zamilkł i po sekundzie dodał - To by dowództwo nas powiesiło za jaja, za marnowanie torped, gdy moglibyśmy użyć działa. Lee, sprawdzałeś te torpedy?
Lee odparł:
-Sprawdzałem. Nawet po odkręceniu ręcznie detonowałem zapalnik. Uderzeniowy działa bez problemu. Mogę pokazać. Wezmę jeden i bez obudowy uderzę nim tu w ścianę. Zobaczycie, jak pięknie chodzi. Może to wina tego nowego zapalnika? Jego nie sprawdzę na okręcie.
Scotty odparł:
-Może. Warto by to sprawdzić. Ale może ta seria torped jest felerna? Pamiętacie sabotaż pod Cavite? TDC było źle skręcone. Te torpedy, których używamy wciąż pochodzą z Cavite, bo nowych jeszcze na pewno nie dostarczono. Może trzeba by je raczej zawieźć do bazy, aby je rozkręcono na śrubki, albo wystrzelić je przy nadzorze i przyjrzeć się, jak chodzą.
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#72 Wysłany: 11 Grudzień 2016, 00:50
"Dobrze Paniowie, widzie ze ta rozmowa prowadzi donikad. Jakos inni sobie radza, ba nawet topia panerniki. Przeprowadzamy ostatni atak. W taki sam sposob jak porzedni potem odplywamy do bazy. Dwie dziobowe torpedy zostawiamy jako rezerwe na powrot."
Około 2:00
-Minus 10... Minus 20.... Minus 30.... - zliczał Scotty, po czym prawie rzucił stoperem i wskazując na masę kalk z nakresami powiedział:
-Kapitanie. Tyle razy zliczamy pozycje, wszystko się zgadza, mamy coraz dokładniejszy nakres, a te cholery.... - nie skończył, a wtedy trzeci oficer powiedział:
-A może coś źle liczymy? Co, jeżeli ten frachtowiec jest większy, niż się nam wydaje?
Najgorszy dla samopoczucia oficerów był brak pościgu. Nie dlatego, że chcieliby, aby wróg obrzucał ich bombami, ale po to, aby mieli pewność, że wróg choć wiedział o ich obecności i ataku. I choć hydro meldował, że niszczyciel przeszukuje wody pomiędzy nimi, a konwojem, to mogło być rutynowe przeszukiwanie, zwłaszcza, że nie rzucono bomb. Niestety, wróg najwyraźniej nawet nie orientował się, że jest atakowany, co nawet nie pozwalało na stwierdzenie, że wykonał unik. Albo torpedy zawodziły, albo oni źle strzelali.
Scotty zameldował:
-Skipper. Wyznaczyłem trasę do Brisbane, naokoło Salomonów. Możemy zrobić ciut większe koło później, zajmie to 2 dni dłużej, ale będziemy trzymać się dalej od Morza Koralowego.
18 marca 1942, gdzieś na północ od wyspy Isabel
USS Porpoise wieczorem, jak zwykle wynurzył się, aby naładować akumulatory i rozpocząć rejs na powierzchni, który tym razem miał już trwać, aż do Brisbane. Poprawiało to trochę niskie morale tego patrolu. Z niewiadomych przyczyn oni, albo torpedy zawodzili. Nikt nie był jednak w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak fakt, że zostawiali za sobą Japończyków pozwalał na odprężenie... aż do 22:00, gdy odebrano nowe wiadomości.
"Japończycy wylądowali na Bouganville" - głosiła wiadomość. To było około 300 mil za nimi. Choć sam atak nie miał wielkiego wpływu na okręt, to już na oficerów tak. Oni wycofywali się, a Japończycy powoli posuwali się dalej i dalej... Nawet następna wiadomość, głosząca, że "
Komandor podporucznik John Moore (USS Porpoise SS-172) za zdecydowaną i przykładną postawę podczas obrony Filipin, w tym zatopienie transportowa wojsk, zostaje odznaczony przez sekretarza marynarski Brązową Gwiazdą", nie mógł poprawić nastroju tego patrolu.
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#78 Wysłany: 14 Grudzień 2016, 22:57
Cytat:
Finek cos tam marudzi na PW
Pol godziny pozniej kapitan poprosil oficerow do siebie. "Panowie mamy jeszcze dwie torpedy na stanie. Mialem zamysl, aby poprosic dyskretnie naszego szefa o zgode na przestowanie ich w bazie. Moze udaloby sie znalesc choc jeden powod naszej nieskutecznosci. To jest nasz plan A. A teraz plan B. O ile paliwo pozwala, mozemy podejsc pod Bougainville i zuzyc je przeciwko Japsom, co wiaze sie z wiadomym ryzykiem. Co Panowie na to? Kazdy ma prawo do jednego glosu. Przy rownym podziale moj glos decyduje. Krotka pilka. Scott zaczynasz. Plan A czy B?....."
Scott zaczął:
-Paliwa mamy wystarczająco, w końcu wracamy na 6 dni przed planem. Plan B wydaje się interesujący. W bazie mają w końcu wiele torped.
Lee był odmiennego zdania:
-Może i mają wiele torped, ale te wiemy, że są z tej samej serii, co "niedziałające". Moim zdaniem powinniśmy je dowieźć do bazy.
Zdania były ogólnie podzielone, ale ogólnie oficerowie byli "za planem B", zostawiając Lee w mniejszości.
================
A marudziłem, gdyż lada dzień może okazać się, że Japoński samolot cię za dnia dopadnie, jak zaczną na Bouganville bazować. A raczej Japsy nie będą się chwalić, że "nasze lotnisko już działa". Tylko o tym dowiecie się, jak ich samoloty się pojawią.
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#80 Wysłany: 15 Grudzień 2016, 22:05
"Dobrze wiec Panowie. A wiec prosze zanotowac, ze zglaszamy sie na dobrowolna misje w paszczy wroga. Wracamy w tryb bojowy. Wyznaczyc kurs na Bougainville. Patrolujemy sektory CJ22, CI22, CJ21 przez kolejne 5 dni (jak wystarczy paliwa). Potem wracamy do bazy."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum