Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
-Tam, skipper. Mała łódka z 4 żółtkami! - krzyknął Jim, gdy mijali miejsce, gdzie statek zszedł pod wodę. - Wiosłują do brzegu, aż się kurzy... znaczy kurzyłoby się, jakby sucho było. PAGAJAMI! RAZ! DWA! RAZ! DWA! DO BRZEGU DALEKO! NIE OBIJAĆ SIĘ! - krzyknął w kierunku łódki Jim, śmiejąc się.
Jim odparł:
-O ile jakiś żółtek jak się zbliżymy nie chwyci za broń i nie spróbuje nas zdobyć abordażem.... Skipper. Chce pan ich brać? Czy po prostu odpływamy, a oni niech martwią się sami o siebie. Jak dotrą do brzegu, to lokalni Holendrzy raczej nie będą ich witać sympatią, ale to już żółtki są same sobie winne.
Przez długi miesiąc załoga USS Shark żyła rutyną wojennego rejsu. Przemierzali powoli tysiące mil pustego oceanu, a załoga stawała się coraz bardziej nerwowa. Od ponad półtorej miesiąca niektórzy nie widzieli światła słonecznego, a brak jakichkolwiek zdarzeń irytował wszystkich.
Gdy 22 czerwca okręt po raz pierwszy za dnia poruszał się na powierzchni, zepsuła się pogoda, uniemożliwiając nawet wytrwałym długie wyjście za dnia. Wreszcie, 23 czerwca pogoda się poprawiła i załoganci tłumnie ruszyli w stronę włazu, co doprowadziło do kłótni i pierwszej na pokładzie Shark bójki. Jim z trudem opanował sytuację, jednak decyzja "wyjścia na pokład są zabronione poza wachtowymi" doprowadziło znów do zaognienia sytuacji i obudziło Hardego.
Gdy George wydostał się z kabiny, zastał sznur pchających się do centrali marynarzy, którzy domagali się wypuszczenia na pokład. Marynarze znajdujący się przy George'u momentalnie odzyskali karność, ale ci bliżej centrali nie byli przykładem wzorowej załogi US Navy. Zza pchającego się tłumu, który nie dostrzegł kapitana za nimi, dał się słyszeć krzyk XO:
-Wracać na stanowiska! WYJŚCIA NA POKŁAD ZAWIESZONE!
Uspokajanie sytuacji zajęło jednak prawie pół godziny. Nerwowość wywołała znów informacja XO o tym, że w zasięg lotnictwa wejdą za 3 dni. Wreszcie, gdy sytuacja wróciła do normy, George zapytał:
-Gdzie jesteśmy?
Jim wskazał punkt na mapie:
-Tutaj, skipper. Za pół godziny będziemy 1000 mil od Pearl Harbor, skąd mamy się zameldować, a w zasięg lotnictwa wejdziemy o tutaj - powiedział zataczając linię od Pearl Harbor.
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#30 Wysłany: 27 Styczeń 2017, 17:04
Dobrze, Jak tylko wejdziemy w zasięg niech wchodzą po 4-5 na pół godziny, zaczynamy od dziobu do rufy, ci co się awanturowali idą na końcu działu(czyli jak byli z danego działu to idą jako ostatni z niego)
-Skipper, ale tak poza tym, to ten patrol to chyba błąd... Trzeba było albo płynąć do boju, albo do bazy. Takie łącznie tylko spowodowało zbędny stres. Mam nadzieję, że następny patrol będzie udany.
27 czerwca 1942 USS Shark znajdował się w odległości około 250 mil od Pearl Harbor, gdy wachta dostrzegła zbliżający się samolot. Trzeci oficer zameldował przez telefon:
-Skipper. Samolot z Pearl Harbor zbliża się w naszą stronę.
Odpowiedź nadeszła prawie natychmiast i wkrótce USS Shark zakończył miesiąc samotności. Samolot trzymający się w pobliżu był zapowiedzią dotarcia "do swoich". Kolejną sojuszniczą jednostką jaką spotkali był niszczyciel, oczekujący na nich wieczorem 100 mil od Pearl Harbor.
Wreszcie, po ostatnim śniadaniu na okręcie, około 8:30 USS Shark zatrzymał się w Pearl Harbor. Widok bazy zadziwił wszystkich. W alei pancerników wciąż leżały dwa zatopione pancerniki, a trzeci (i ostatni z pozostałych w PH) widać było w odległym suchym doku i z tej odległości wyglądał jak wrak podniesiony z dna morza.
Gdy zatrzymano silniki Jim zameldował:
-Skipper. Zajmę się okrętem. Może pan zejść na ląd.
Gdy George zszedł na ląd i minął witający tłumek, podszedł do niego porucznik, zasalutował i zameldował:
-Porucznik Wright, sir. Proszono mnie, abym pomógł panu się zadomowić w bazie, zanim przybędzie sztab pańskiej flotylli.
Porucznik wskazał kapitanowi samochód z marynarzem, który miał wozić George'a, przedstawił, gdzie znajduje się jakie biuro, dodał, że obecnie komandor Brown zajmuje się sprawami flotylli w zastępstwie właściwego sztabu, a także zapewnił, że oficer z żołdem zaraz zgłosi się na okręt i na koniec zadał pytanie:
-Czy mogę panu jeszcze jakoś pomóc?
Imię: Olek
Ulubiona Gra: SH3 Pomógł: 4 razy Wiek: 26 Dołączył: 20 Lut 2014 Posty: 2413 Skąd: Kraków
#38 Wysłany: 28 Styczeń 2017, 17:26
Ech z telefonu nie wrzuciło posta
------------------------------
Nie, myślę że to wszystko, muszę złożyć raport, a potem dowiedzieć się ile zajmie modernizacja sharka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum