Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
2 listopada 1942, Brisbane
Jack przyglądał się wiszącemu przed nim, nowemu mundurowi z naszywkami komandora porucznika (Commander). Jeszcze tydzień temu musiał salutować każdemu, kto nosi taki mundur, a teraz... sam mógł go założyć.
Ubierając się w nowy mundur, Jack zastanowił się, co to wszystko znaczy. Nie sam awans, ale nowy mundur. Zwykle kończyło się tylko na naszywkach. Coś było na rzeczy. Tego dnia miał spotkać się z komandorem Allanem McCannem, dowódcą 6 Flotylli Okrętów Podwodnych, a później wylecieć z Australii, ale wcześniej zajrzał jeszcze do swojego starego dowódcy, aby spotkać się z nim jeszcze ostatni raz.
Komandor porucznik O'Leary przywitał Jacka w swoim biurze mniej oficjalnie, ale j bardziej niż zwykle przyjacielsko, proponując napić się wspólnie za awans (jakby tego nie robili już dzień wcześniej) i zwracając uwagę na mundur:
-No, leży na tobie idealnie. Marynarka dba o takie sprawy. A jak z załogą? Nie interesowałem się tym wcześniej, ale w zasadzie ciekawi mnie, kogo nam jeszcze zabierasz?
Jack myślami wrócił do dokumentu, który wypełniał kilka dni wcześniej....
[tzn. możesz odpowiedzieć O'Learemu (albo tylko MG), kogo zabierasz z USS Gar na nowy okręt]
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#2 Wysłany: 9 Marzec 2017, 19:55
USS Gar poszedł w odstawkę. Załoga jest wolna, więc większość, jak nie wszystkich bym zabrał ze sobą. Stanowią zgrany zespół.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
[raczej całej nie zabierzesz na okręt, który już opuścił stocznie. Ale rozumiem, że chcesz zabrać takich, aby utrzymać poziom załogi "doświadczona"? No i najważniejsze pytanie: Oficerowie i "chief". ]
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#4 Wysłany: 9 Marzec 2017, 20:54
Oficerowie i chief i większość załogi by mieć poziom doświadczona ma iść zemną
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Wizyta na USS Pellas przebiegła sprawnie i bez problemów. Dowódca flotylli też chciał pożegnać się ze swoim najlepszym kapitanem i życzyć mu powodzenia... oraz przekazać informację o "planie lotu", który zawierał kilkudniowy postój na Nowej Kaledonii.... głównej bazie obszaru Południowego Pacyfiku. To by tłumaczyło nowy mundur.
Gdy wodnosamolot leciał w kierunku wysp, Jack zastanawiał się, czy ta wizytacja w sztabie ma jakiś większy sens. Cóż on mógł powiedzieć dowódcom na Nouméa więcej, niż zawierał w raportach. A fakt, że jego zdjęcie, ani nawet nazwa okrętu nie wypłynęły po zatopieniu Fuso poza Cichą Służbę, nie pozwalał nawet na "skąpanie się jego sławie".
Nouméa była dość dziwnym miejscem. Choć było to terytorium francuskie, zjechało się tutaj tylko amerykanów, że bez znajomości angielskiego nie dało się tutaj nawet znaleźć drogi do hotelu. W zasadzie po przybyciu tutaj sztabów i floty, Amerykanie stanowili ponad 50% populacji wyspy. Dwa lotniskowce pod gwieździstymi sztandarami oraz podobnie oflagowany zespół krążowników stojące na kotwicy powodowały, że nawet flag USA było tutaj więcej, niż flag francuskich.
Pierwszym spotkaniem, na które Jack został zaproszony, było od razu spotkanie "z grubej rury". Wiceadmirał William Halsey Jr., dowódca Obszaru Południowego Pacyfiku, wraz ze sztabem.. W zasadzie było to dość drętwe spotkanie, pełne "teatralnych gestów" i grzecznościowych słów. I gdy wydawało się, że oto zbliża się do końca, wiceadmirał zwrócił się do Jacka.
-Komandorze poruczniku. Pływaliście na wyspach Salomona i nawet pomogliście nam zlokalizować jedną z Japońskich baz. Lotnicy są wam niezmiennie wdzięczni, gdyż rzeczywiście, blisko podanej przez was pozycji, znaleziono ukrytą bazę... Ale chciałem was zapytać o walki na wyspach Salomona. Jako podwodniak wiecie sporo o operowaniu okrętami podwodnymi. Jakie jest wasze zdanie o użyciu okrętów podwodnych w tym obszarze? Przyznam, że słyszałem różne opinie i chciałbym je też usłyszeć od osoby, która służyła tam na linii.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#6 Wysłany: 10 Marzec 2017, 07:58
Sir, jak pokazały moje doświadczenia okręty podwodne mogą skutecznie przeciąć linie zaopatrzeniowe wojsk przeciwnika. Lotnictwo wroga albo nie przykłada większej wagi do patrolów powietrznych, albo posiada niedoświadczony zespół. Z pewnością pomaga nam radar SD.
Problemem może być fakt, że Japończyki mogą zmienić kursy swoich jednostek, i puścić je wzdłuż wybrzeża, co wykluczy nas, ze względu na wysoki profil naszych okrętów. Lecz myślę, że warto by było wtedy zaminować tamte szlaki.
Jedynym i możliwe najważniejszym problemem jest niska skuteczność naszych torped. Z moich doświadczeń, średnio tylko 20% wystrzelonych pocisków wybuchało. To niestety wpływa na morale załogi i niższe od zakładanych wyniki naszej kampanii podwodnej.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Halsey przytakiwał podczas rozmowy, po czym odpowiedział:
-Zgadzam się z tym, co mówicie. Z torpedami nie mogę wam pomóc, ale czytałem raporty, że znaleziono w nich jakąś ważną wadę i teraz wyniki powinny być wyższe. Co do lotnictwa, to mam nadzieję, ze rajdy lotniskowców na wyspach Salomona i Marshalla odniosły sukces w zmniejszeniu Japońskiego potencjału lotniczego i jest to pochodna tych działań.
W każdym razie o minowaniu też myśleliśmy, ale to jest trochę skomplikowane. To ogromny obszar, aby móc go zaminować, a nie można rozmieszczać min "gdzie popadnie", gdyż to ograniczy też nasze możliwości manewru. Ale na pewno warto przyjrzeć się, czy wśród japońskich tras nie ma jakiejś zbieżności. Na razie nic takiego nie zaobserwowano. No i problemem jest zawsze dostarczenie miny. Czy myślicie, że okręt podwodny mógłby podjąć się takiego zadania? W końcu jako jedyni możecie wnikać głęboko w wody nieprzyjaciela.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#8 Wysłany: 10 Marzec 2017, 12:43
Nie sądzę, by nasze jednostki nadawały się do tego zadania. To są okręty oceaniczne, które w warunkach przybrzeżnych byłyby łatwe do zauważenia. Gdybyśmy mieli takie jednostki jak niemieckie Ubooty typu II lub nawet VII, lub francuskie klasy Saphir, była by większa szansa.
Sugerowałbym raczej przystosowanie samolotów do nocnego zrzucania min.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Ostatnio zmieniony przez PL_Cmd_Jacek 10 Marzec 2017, 12:45, w całości zmieniany 2 razy
Halsley przytaknął i odpowiedział:
-Niestety, na to bym nie liczył. Nie mamy odpowiedniej liczby bombowców do atakowania wroga na lądzie, a co dopiero mówić o zrzucaniu bomb na miejsca, gdzie "byś może' będą płynąć wrogowie. Do tego nie liczyłbym na wysoką celność... Więc znacząco ograniczyłoby to możliwości operacyjne. Cóż. Panie komandorze poruczniku, dziękuję panu za poświęcony czas i życzę samych sukcesów na nowym okręcie.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#10 Wysłany: 10 Marzec 2017, 13:20
Dziękuję Sir.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
7 listopada 1942, Pearl Habor
Wodnosamolot przyleciał do Pearl Harbor z północy, co samo w sobie stanowiło dla Jacka zagadkę. Przez cały czas lotu kierowali się na północ i dopiero pod sam koniec, gdy drugi pilot zameldował, że zbliżają się do Pearl Harbor, Jack zorientował się, że lecą na południe. Czy pobłądzili i musieli wracać, czy też planowo tak przylecieli, pozostawało zagadką. Jack był jedynym pasażerem tego kursu z pocztą i z radością powitał opuszczenie latającej łódki.
Baza w Pearl zmieniła się od czasu jego ostatniej wizyty. Nie było już widać tych wszystkich wraków (choć wraki Arizony i Oklahomy wciąż pozostawały w bazie). Głównym celem wizyty był dowódca 10 Flotylli Okrętów Podwodnych, a także spotkanie z głównodowodzącym.
Pierwszą różnicą od Australii był fakt, że dostał samochód z szoferem. I nie wojskowy samochód terenowy, jakiego używano w bazach w Australii i na Pacyfiku, ale prawdziwego chevroleta. Szofer zapytał:
-Zawieźć pana do hotelu, sir?
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#12 Wysłany: 10 Marzec 2017, 15:11
Tak jest odświeżyć się. Nie pamiętam kiedy mam spotkanie w dowództwie, ale powinien się tam następnie udać.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
8 listopada bazę ogarnęła euforia. Alianci wylądowali w Afryce Północnej. W tym samym dniu Jack, już własnym, wypożyczonym samochodem, udał się do bazy na spotkanie z komandorem Charlesem Styerem, dowódcą 10 FOP. Spotkanie odbyło się na okręcie-bazie Sperry, szykującym się do wyjścia w morze. Było to bardziej robocze spotkanie, niż pozostałe, a wynikało z niego, że USS Tunny, nowy okręt Jacka, został przydzielony do 102 DOP, dowodzonego przez komandora porucznika George'a Russella, a dywizjon formuje się właśnie w Kalifornii. Spotkanie było tak formalne, że ani Jack zauważył, gdy komandor podał mu rękę na pożegnanie.
[masz pytania do dowódcy? Raczej nie, ale wolę zapytać]
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#14 Wysłany: 10 Marzec 2017, 16:44
Nie, nie mam.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Spotkanie z kontradmirałem Lockwoodem przebiegło w bardziej nieoficjalnej atmosferze, choć też dotyczyło spraw oficjalnych. Jednak o ile Styer, był raczej przeciwnością otwartego O'Leary'ego, to Lockwood w rozmowach starał się być bardziej nieoficjalny, nawet gdy sprawa dotyczyła dość oficjalnych spraw, jak wtedy gdy zapytał:
-Chciałem się dowiedzieć, czy mieliście już możliwość użycia torped zgodnie z nowymi zaleceniami. Jestem bardzo ciekawy wyników.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#16 Wysłany: 10 Marzec 2017, 22:13
Miałem i niestety wyniki są negatywne. Wg zaleceń ustawiliśmy zapalniki magnetyczne oraz zastosowaliśmy poprawki na zanurzenie torped. Efekt 0% trafionych celów. Dopiero przestawienie na kontaktowy zapalnik pozwoliło osiągnąć lepszy efekt.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Kontradmirał skrzywił się i powiedział:
-Chyba z tymi torpedami jest więcej niezgodności. Możliwe, że jak są ustawione głębiej, to wariują i pływają na różnych głębokościach. Ja od początku jestem zdania, aby strzelać płytko zanurzone torpedy z zapalnikiem kontaktowym... I chyba takie zalecenie będę musiał wydać. Choć znamy zapewne obaj osobę, która będzie tym faktem więcej, niż oburzona...
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#18 Wysłany: 10 Marzec 2017, 22:19
Osobiście jestem za zapalnikami kontaktowymi i tak będę rekomendował.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Następnie rozmowa zeszła na inne tematy, a gdy Jack już się pożegnał, niespodziewanie admirał zapytał:
-Lecicie już do Stanów, czy zostaniecie do Dnia Weterana?
[za 3 dni. Teoretycznie możesz zostać, ale możesz również wcześniej chcieć dotrzeć do okrętu. Ale wymagane jest od ciebie, abyś dotarł do Stanów "do 15 listopada"]
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#20 Wysłany: 11 Marzec 2017, 12:53
Wracam do Stanow. Po drodze korzystając z dostępnego czasu odwiedzę rodzine, a następnie pojawię sie w bazie na 1 dzień przed terminem.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum