Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
Ralf podszedł do dowódcy czołgu 323 i w delikatny jak na siebie sposób wyjaśnił mu " Ja mam jechać do Talen. Trzymaj się dupy dowódcy, próbuj się z nim kontaktować a na chwale obecna masz ma zając pozycję 250m na południe od czołgu 324. Wracając Goferstein odpalił papierosa i wdrapując się na wieżyczkę uświadomił sobie jak szybko go wypalił, przez otwarty właz zachrypniętym głosem rozkazał kierowcy " odpalaj silnik".
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Ostatnio zmieniony przez PL_Gooferus 2 Wrzesień 2017, 09:51, w całości zmieniany 1 raz
Ledwo kierowca odpalił silnik, gdy rozległy się strzały. Ralf spojrzał w stronę z której dochodził dźwięk i zobaczył dowódcę z pistoletem wymierzonym w niebo. Leutnant ręką wydawał najprostszy możliwy rozkaz "do mnie". Ralf wskoczył do maszyny i ledwo zdążył podpiąć się do radia, gdy w słuchawkach usłyszał głos dowódcy:
- Wittburg zajęty, przejazd byłby wysoce ryzykowny. Cofniecie się aż do Walkenburga i dopiero stamtąd na pozycje Ameluxena. Powinien byc na wzgórzach okalających Wittburg od południa. Poruszajcie się po drogach, tak żeby dołączyć do grupy Loki najszybciej jak się da. Macie swój czołg zamienić w rajdówkę! Bez odbioru.
=====
Dopisek Finka.
W zasadzie jak chcesz przejechać do Walkenburga jak najszybciej, to i tak wypadałoby jechać przez Talen (1). Ale miasto było ostrzelane i może to cię ciut spowolnić w ruchu... Możesz więc pojechać znacznie dłuższą drogą (przez most w kierunku na Obetz na północy)... Ale to dłuższa droga i kto wie, czy ostatecznie nie zajmie więcej czasu, niż przejazd przez Talen
Po odebraniu rozkazów Ralf rozsiadł się wygodnie ( o ile to możliwe) na miejscu dowódcy przez myślą mu przeszło czy odpalić kolejnego papierosa ale powiedział spokojnym głosem do kierowcy " ruszamy w stronę Walkenburga w Talen może są nasi i do tego kumaci żeby pomogli nam się przedostać spokojnie. A potem zobaczymy jak będzie może uda się bez walki dojechać do celu. A właśnie( przypomniał sobie Goferstein ) mechanik pamiętaj mamy pędzić jak najszybciej się da.
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Leopard ruszył z miejsca z dużą prędkością, kierując się wpierw ku wrakom na skrzyżowaniu. Nie minęła nawet minuta, gdy zaczęły się kłopoty.
Ralf podczas jazdy obserwował Wittburg, skąd spodziewał się zagrożenia, gdy wtem dostrzegł świecący, zbliżający się punkcik... lecący od strony pewnego "pudełkowatego" obiektu. Ralf w ułamku sekundy rozpoznał zagrożenie... znajdujący się w Wittburgu BMP, strzelał do niego z rakiety! Mieli góra kilkanaście sekund do uderzenia...
Tura to reakcja:
Propozycje:
1) Stop, zasłona dymna! (masz jeszcze jedną)
2) Stop, przodem do rakiety (aby przyjąć na mocniejszy pancerz)
3) Gazu, za wraki! (jak uda się zdążyć zanim doleci rakieta, to osłoni cię)
4) Gazu, zakosami! (próba uniknięcia z celownika)
5) Gazu, zawrót! (zawracając masz szansę schować się tak, aby zniknąć BMP z pola widzenia za budynkiem, a wtedy rakieta spudłuje)
6) Stop, szybki strzał! (a nuż, zniszczysz BMP i zabijesz celującego w ciebie Ruska)
T380_6_41_15.jpg Ciut bliskość rakiety jest przerysowana, ale leci :) I za parę sekund rzeczywiście minie kanał...
-"zaraz dostaniemy "pomyślał Ralf, tysiąc myśli kłębiło mu się w głowie (jedziemy na przód?? czy strzelamy??" jednak wybrał jak mu się wydawało na ta chwile najlepsze co można zrobić) "mechanik cała wstecz uciekamy za budynki z linii strzału a potem będziemy się martwic co dalej, przygotować się do strzału rozkazał załodze cały czas obserwując Wittburg.
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Eberhart zadziałał jak błyskawica. Wydawało się, że Leopard stanie dęba, gdy prawie w miejscu zatrzymał czołg i dokonywał cudu, aby jak najszybciej rozpędzić go w drugą stronę. Ralf przygotował się na uderzenie, gdy rakieta śmignęła o metry przed pojazdem i uderzyła w ziemię nieopodal. Eberhart wolniej zatrzymał pojazd i powiedział:
-Matko....
Ralf spojrzał w kierunku miasta. BMP był teraz schowany za budynkiem i zniknął z pola widzenia.
"Uf o mały włos " odetchną Ralf "lecę ci butelczynę za wyczyn jaki zrobiłeś" odezwał się z stronę kierowcy. Chwile później postanowił zameldować dowódcy " Leutnant Wunsch możemy mieć problem z przejazdem od strony Wittburgu BMP prowadza ostrzał "
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Ralf popatrzył w kierunku czołgu dowódcy, sam rozkazał "kierujemy się na południe, przygotowani do strzału pamiętajcie, celujemy tak aby trafić a nie strzelać w ptaki " chwile później zapytał " Leutnant Wunsch jakie rozkazy?"
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Ralfowi przeleciało przez myśl ( mamy przekichane jeżeli nie pojedziemy na wyznaczona pozycje to dowódca nakopie nam do du.y , z drugiej strony trafi nas BMP )ale zaraz powiedział powiedział do załogi "jedziemy według rozkazów pełna prędkość i obserwujemy miasteczko najwyżej nas zestrzela WYKONAĆ". Eberhart bez zastanowienia wykonał rozkaz, aż ziemia zatrzęsła się pod gąsienicami. Goferstein pomyślał, że chyba pojawiają mu się pierwsze siwe włosy na .... głowie
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Dwie minuty później
Gdy Leopard Ralfa wyskoczył zza osłony lasku, Ralf był pełen najgorszych myśli. To, że go nie ostrzelano, gdy mijał wraki i pędził po otwartym terenie, nie było takie uspokajające. Był pewny, że jakiś celownik laserowy mierzy w ich pojazd, a rakieta jest wycelowana. Na co jednak Rosjanie czekali? I wtedy Ralf dostrzegł most, którym musieli przejechać. Praktycznie brak możliwości manewru i schowania się. Wszystko zapowiadało, że teraz nastąpi atak.
Leopard prawie podskoczył, gdy z impetem wpadł na most, a Ralf nerwowo spoglądał w stronę Wittburga, oczekując dostrzeżenia płomienia rakiety, która będzie zmierzała w ich stronę... Nic takiego jednak nie nastąpiło i ku zaskoczeniu Ralfa, kilkanaście sekund później czołg stoczył się z mostu do Talen, mijając pierwsze budynki, przy których Panzergrenadierzy naprawiali Mardera. Tutaj Eberhart musiał zwolnić. Zawalony kościółek w centrum, dziury w budynkach oraz ogromna ilość kraterów świadczyła, że ostrzał, który oglądali przed godziną był prawdziwą nawałą ogniową. Eberhart odetchnął i powiedział:
-To teraz będzie z górki. Będziemy za własnymi liniami, Herr Feldfebel.
[post półinformacyjny. Tzn. Jak jedziesz dalej i nic nie robisz dodatkowego, to tylko daj znać]
Może i będzie bezpiecznie jednak to nie uspokoiło Ralfa miał cały czas ciśnienie, widząc panzergrenadierów postanowił podjechać do nich i uzupełnić zapasy i amunicje jak się da oraz zapytać o sytuacje w Wittburgu czy jest bezpiecznie. Wychodząc z czołgu odpalił nerwowo papierosa aby uspokoić skołatane nerwy. Podchodząc do panzergrenadierów doniosłym głosem pyta " kto dowodzi w tym burdelu? " wiatr powiewający przyniósł zapach świeżo parzonej kawy...
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
-Ja, Feldfeblu! - odezwał się donośny głos. Jedno spojrzenie w tamtą stronę i Ralf wiedział, jakie faux pass popełnił, gdy spostrzegł oficera z kubkiem kawy. Leutnant Metzger, jak przedstawił się starszy stopniem oficer, który zbliżył się do czołgu, albo miał to w nosie, że młodszy stopniem odezwał się w taki sposób, albo dobrze to ukrywał.
-Panie Feldfebel, proszę za mną. - powiedział po przedstawieniu i "zaprosił" Ralfa do krypty w kościele, gdzie mieścił się punkt dowodzenia. Była to jedna z tych propozycji, których lepiej nie odmawiać. Już na schodach na pytanie o amunicję, odpowiedź była negatywna. Pocisków do czołgu wśród piechoty Ralf mógł się nie spodziewać. Nawet rakiety Milan u Panzergrenadierow były "na ukończeniu" i czekali na nowy transport. Jedyne, czym mogli się podzielić, to pociski do karabinów maszynowych, choć też mniej chętnie, co wynikało z sytuacji pod Wittburgiem. Chcąc nie chcąc rozmowa skierowała się właśnie na Wittburg (nie, aby Ralf do tego nie zmierzał).
-Kawy? - zapytał unteroffizer, gdy weszli do pomieszczenia w którym na środku stał stół z mapą. Metzger nie czekając na odpowiedź stanął nad mapą i powiedział:
-Rosjanie z impetem wleźli w Wittburg wypychając pluton C. Nie wiem, co robili wasi czołgiści, ale pojawili się w boju dopiero pod koniec walki, pozwalając moim chłopakom na umocnienie się w lasku pod Walkenburgiem. To ostatnia linia obrony przed miastem, które jak utracimy, to tracimy autobahnę Frankfurt-Norymberga i możemy spokojnie wycofać się na linię Menu. Wy na szczęście pokrzyżowaliście im plany tym waszym rajdem i Ruscy zatrzymali się pod Eben. Mają tam czołgi i piechotę, ale nie ruszają do ataku. Nie wiem dlaczego. W każdym razie Wittburg jest ich. Co najmniej kompania piechoty wsparta kilkoma BMP. Toczyli walki i zapewne nie mają dużego zapasu amunicji. Ale to ciągle kompania. Trzeba założyć, że Wittburg jest pod całkowitą kontrolą wroga. Ja z moich chłopców z trudem zbiorę teraz pełny pluton piechoty. To za mało na kontratak... Z północy nadciąga trzecia kompania naszej piechoty, która ma umocnić się na linii Soławy (Fränkische Saale - dop. Finka) od Talen na północ do Volksburga, ale skoro mają się umocnić, to raczej nic nie wskazuje na kontratak. W każdym razie powinni dotrzeć do Obetz w ciągu 10 minut. Tak wygląda sytuacja...
W tym czasie jeden z podoficerów podetknął Ralfowi kubek kawy.
Popijając kawę Ralfowi przeszła przez głowę sztańska myśl chwile później powiedział do dowódcy panzergrenadierów w jakim czasie możecie zebrać swoich ludzi , czy macie kontakt z panzergrenadierami z Południa aby skoordynować atak , chce odbić Walkenburg macie osłonę mojego czołgu proszę to przemyśleć poruczniku odpalając kolejnego papierosa patrzył w twarz dowódcy na której próbował wyczytać jakieś decyzje.
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Wyraz twarzy Leutnanta przybrał raczej formę surowego nauczyciela:
-Feldfeblu. Ci na południu to właśnie pluton C, o którym mówiłem. I razem z moim plutonem mamy siłę jednego plutonu. Ale powiedzcie mnie czy ja dobrze was rozumiem. Chcecie plutonem i jednym czołgiem zaatakować Wittburg, w którym znajduje się kompania piechoty? Jak dojdzie do walk wewnątrz uliczek, to rozniosą nas na strzępy. Jedno trafienie w wasz czołg i wszyscy jesteśmy martwi. Nie ma mowy. Bez większych sił nie odbijemy Wittburga.
Ralf zastanowił się chwile po czym powiedział " działamy dalej według rozkazów" Podziękował za informację oraz kawę po czym wyszedł wprost do czołgu, rozkazał kierowcy odpalać silnik i ruszamy w drogę do Walkenburg.
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Eberhart ostrożnie przeprowadził czołg przez zrujnowane miasteczko, po czym ruszył maszynę na pełne obroty, gdy tylko minęli most. Eberhart dobrze się bawił, pędząc potężną maszyną po drodze. W normalnych warunkach władze federalne by oskarżyły go o niszczenie drogi, ale w warunkach wojny Eberhart mógł dać upust swojej fantazji, nie przejmując się zrytym asfaltem.
W dość szybkim tempie zbliżali się do wjazdu na autostradę. Eberhart mógł zwolnić i wjechać na nią powoli, ale wybrał wjazd ze ślizgiem przez przeciwny pas ruchu. Tuż przed dotarciem czołgu do autobahny, Ralf dostrzegł pędzący drogą w kierunku Frankfurtu samochód osobowy. Eberhart też go dostrzegł i dał znać, że nie zamierza respektować pierwszeństwa i przepisów ruchu drogowego i dał po klaksonie.
Bip! Bip! - wydał dźwięk klakson czołgu, wpadającego z impetem na autostradę. Mercedes zatrzymał się z piskiem, przepuszczając rozpędzoną maszynę bojową, a Ralf zastanowił się, czy powinien raczej zwrócić uwagę kierowcy, aby nie zachowywał się brawurowo, czy też raczej śmiać się z komizmu sytuacji, gdy wielotonowa maszyna wpadała na drogę z odgłosem przypominającym Strusia Pędziwiatra. Drugą myślą było, kto montuje na wielotonowych potworach jak Leopard 2 klaksony o tak słabym dźwięku. Dla czołgu bardziej pasowałaby syrena okrętowa. Eberhart dobrze panował nad maszyną i choć rył asfalt na połowie szerokości autostrady, wyprowadził sprawnie czołg z poślizgu i nie zwalniając ruszył w stronę Walkenburga.
Miasteczko nie było ostrzelane i Eberhart nie musiał nawet zwalniać, gdy pędzili w kierunku mostu. Nikt nie jechał z naprzeciwka, co znów rozszerzało komizm sytuacji przed chwili. Mercedes był jedynym samochodem cywilnym w promieniu kilku kilometrów i musieli razem spotkać się na jednym skrzyżowaniu. W centrum Walkenburgu Eberhart chciał powtórzyć swój manewr i znów wejść poślizgiem w zjazd pod prąd. Zjeżdżając w dół z mostu nabrał rozpędu, zablokował jedną gąsienicę... i wtedy zza zakrętu wypadł pędzący w przeciwną stronę pudełkowaty transporter opancerzony M113. Eberhart wykrzyknął:
-UWAGA!
Po czym szarpnął Leopardem w drugą stronę, aby uniknąć kolizji z pędzącym w drugą stronę pojazdem i po raz kolejny użył klaksonu. Bip! Bip! Kierowca transportera musiał być bardziej przerażony widokiem pędzącego z drugiej strony czołgu, gdyż w przypadku kolizji to ich pojazd zostałby zgnieciony. Zachował jednak na tyle rozsądku, że zjechał z drogi i hamował rujnując pas zieleni i zatrzymując się na zjeździe, którym chciał zjechać Eberhart. Kierowca Ralfa też opanował swoją maszynę, zatrzymując ją na przeciwległym pasie ruchu, zaraz obok transportera.
-Przepraszam, Herr Feldfebel - odezwał się Eberhart - Myślałem, że droga będzie pusta.
Ralf otworzył właz, przeklinając swój pech. Najpierw na pierwszym zjeździe był Mercedes, potem nie jechało nic, a teraz gdy chcieli zjechać, akurat musiał z drugiej strony pędzić transporter. I wtedy Ralf dostrzegł oznaczenie na transporterze. Batalion techniczny z ich dywizji. Jednocześnie Ralf rozpoznał dowódcę pojazdu, który gramolił się z włazu. Feldfebel Lindemann. Ten sam, który zwykle doglądał ich czołgów, gdy stacjonowali w bazie.
-Kto was uczył jeździć?! - wydarł się Feldfebel do Ralfa, którego uwagę w tej chwili odwróciły pojazdy, które wyjeżdżały zza zakrętu. Luchsy oraz ciężarówki batalionu technicznego. W swoim nieszczęściu miał tyle szczęścia, że trafił na swoich.
Lindemann też musiał się zorientować o tym z kim się spotkał, bo momentalnie zmienił ton i podbiegając odezwał się bardziej przyjaznym tonem:
-Ralf! Może następnym razem nie wypadaj nas powitać tak bezpośrednio. Lubię tą moją konserwę - powiedział wskazując kciukiem na transporter - Dobrze, że was widzę. Te cholerne brzęczenie nie pozwoliło mnie się połączyć z twoim dowódcą. Wiesz może, gdzie on jest i gdzie są te czołgi, co mamy zholować do warsztatu?
Kolego Lindemann (myślę ze się znamy do Finka ) Robiliśmy Bip! Bip! może za cicho ale dowódca dal nam jasne rozkazy , zapalisz "spytał Lindemanna opowiedz brzmiała " wiesz ze rzucam, ale mam amerykańskie powiedział Ralf, zapalać papierosy poczuli luz , jakby wojny wcale nie było tylko siedzieli i gadali jak koledzy którzy coś już przeszli , wiesz powiedział Ralf, wsiadam do czołgu i melduje dowódcy o naszym spotkaniu oraz ze, jedziemy na wskazana pozycje przez dowódce nie zbliżając się za bardzo do Wittburga jadę pierwszy trzymajcie się za mną, kierowca gaz obserwujemy przedpole i na pozycje wskazane przez dowódce . Kończąc papierosa Ralf obserwował jak Lindemann udaje się do swojego pudełka .
_________________ Traktuję ludzi TAK jak oni traktują MNIE . Proste!
Ostatnio zmieniony przez PL_Gooferus 13 Wrzesień 2017, 22:46, w całości zmieniany 1 raz
Problem pojawił się, gdy tylko Ralf odpalił radio. Wszelkie próby połączenia z Leutnantem Wunschem spaliły na panewce. W eterze brzęczały "pszczoły". Na dodatek nie wyjechali jeszcze z Walkenburga, gdy Ralf dostrzegł dość dziwną sytuację. Na boku drogi, przy jednej kamieniczce, na chodnik został wystawiony stolik i kilka krzeseł, a siedziało przy nim dwóch żołnierzy oraz staruszek (którego Ralf miał wrażenie, że już raz widział) i rozmawiali jakby nigdy nic. Tymczasem spoglądając dalej w kierunku w którym biegła droga, widać było dopalające się wraki. Gdy tylko jednak zbliżyli się, jeden z żołnierzy przerwał tą sielską scenę i wyszedł na jezdnię zachodząc kolumnie drogę i dał ręką znać, aby się zatrzymali. Teraz Ralf mógł lepiej przyjrzeć się żołnierzowi. Jego mundur wskazywał, że to członek załogi pojazdu opancerzonego w stopniu Unteroffiziera (czyli jeden stopień niżej niż ty)
-O co chodzi?! - wydarł się Ralf po otworzeniu włazu, przekrzykując silnik Leoparda.
-Nie możecie dalej jechać! Wittburg zajęty przez Rosjan! Leuntant Christmann utrzymuje pozycje w pobliskim lasku, ale całe przedpole jest pod ostrzałem! - Unteroffizier przekrzykiwał hałasujący silnik
W tej samej chwili Lindemann podbiegł do czołgu, najwyraźniej zaniepokojony zatrzymaniem.
-Co się stało? - wykrzyknął, a Unteroffizier powiedział:
-Nie możecie dalej jechać! Droga zablokowana przez Rosjan, którzy zajęli Wittburg! Przedpole Walkenburgu jest pod ostrzałem!
Lindemann spojrzał na Ralfa i powiedział:
-Ralf. Gdzie jest ten wasz czołg?
Gdy Goferstein pokazał na wzgórza na południe od Wittburgu, Lindemann odpowiedział:
-Nie możemy przeciągnąć konwoju pod samych Rosjan. Walkenburg też jest za blisko. Ralf. Wyślę lekki sprzęt na północ, za Obetz, tam rozłożą warsztat polowy. Ja wezmę moją konserwę i jeden pojazd techniczny i jak będziesz nas osłaniał, możemy spróbować dostać się do twoich kumpli przez to wzgórze (334 - dop. Finka). Ale musisz wyeliminować wszelkich ruskich, którzy będą nam zagrażać. Inaczej wycieczka nie ma sensu.
T423_6_52_00 Sytuacja.jpg Te dwa ostatnie pojazdy o grafice samobieżnego działka p-lot, to pojazdy ewakuacyjne (nie mam lepszej grafiki), ten środkowy to działko.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum