Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
-Mieliście rację, Sir - odezwał się podporucznik - Idzie za nami.
Kapitan pociągnął łyk herbaty, którą zabrał ze swojego ulubionego składu w Liverpoolu.
-To było do przewidzenia, że nie odpuści tak łatwo. - odezwał sie odstawiając filiżankę na spodek - Czekamy, może nas nie zauważy. Działa w pogotowiu i jak się wystawi, to...
-Sir! Idzie na nas!
-Fire at will... Ma dobrych obserwatorów, nie doceniłem go. Cała naprzód, panie Andrews.
W tym czasie U-93 zbliżał się do ciemnego kształtu i nagle pierwszemu oficerowi oczy prawie wyskoczyły z oczodołów.
-Zerstörer!
W tej samej chwili w niebo wystrzeliła flara oświetlając idącego w kierunku ustawionego bokiem niszczyciela U-Boota. Z nie przekraczającej kilometra odległości dało się dostrzec obracane powoli w stronę okrętu podwodnego wieże dział oraz pieniącą się w ruszającymi śrubami, które zaczęły pchać go przed siebie.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#22 Wysłany: 23 Październik 2014, 21:53
AAAALLLLAAAAARRRRRMMMMM !!!!!!
Zanurzenie awaryjne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Cała naprzód !!!!!!!!!!!!!!
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Zanurzenie kapitan pamiętał jak przez mgłę, albo jakby oglądał je w kinie. Pocisk z działa chyba uderzył o kiosk, rzucając marynarzami i nim, niczym szmacianymi lalkami. Leżał bez ruchu na pomoście, pośród zalanych krwią matrosów. Tylko pierwszy wyszedł szczęśliwie z tego bez szwanku i zorganizował ewakuację kapitana i zamknął właz, zanim U-Boot zniknął pod wodą. Gdy drugi oficer cucił kapitana, pierwszy przejął dowodzenie.
Kapitanowi powoli wracał słuch. Nie tylko widział podskakujące płyty na pokładzie, słyszał ich łomot, gdy bomby głębinowe potrząsały schodzącym na głębinę U-93. Pierwszy skończył bandażować głowę kapitana, gdy Andreas poczuł, że wraca mu czucie w rękach i nogach. Gdy odzyskał już w pełni koordynację, zapytał pierwszego:
-Stan okrętu?
Drugi oficer pomógł kapitanowi wstać i utrzymać równowagę, gdyż po ostatnim ataku ten jeszcze chwał się na 140 metrach. Pierwszy wyliczył dość szybko:
-Jeden niszczyciel śledzony przez hydro, innych brak, 3 martwych, zniszczona obudowa kiosku, rozładowane baterie, niesprawny prawy elektryk, lewy diesel wygląda obecnie gorzej, niż przed naprawą.
Drugi, wciąż podtrzymując kapitana, dodał:
-Mieliśmy szczęście, że chyba uznał, że go torpedujemy i zanim zaatakował, zrobił duże koło. Jakby ruszył na nas, to by nas chyba zatopił.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#24 Wysłany: 24 Październik 2014, 10:41
Kto nie żyje ? Cała wachta ? Zginęli przeze mnie. Powinienem być bardziej ostrożny. Podeszli nas jak w szkole. Tak się dać wystawić niszczycielowi. Z drugiej strony i tak mieliśmy dużo szczęścia.
Dobrze, że nie ruszył prosto na nas, przewidując prawdopodobnie, że zaatakujemy go. Dało nam to trochę czasu by skryć się w pod wodą. Tanio się wykpiliśmy.
Brawo Pierwszy za decyzję, z przyjemnością zarekomenduję Cię do awansu na dowódcę samodzielnej jednostki. I … dziękuję za ratunek.
Mechanik. Z jaką maksymalną prędkością będziemy się mogli poruszać na powierzchni i ile możemy jeszcze wytrzymać pod wodą ?
Funkel, co z frachtowcami ? Słyszysz je ?
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Ostatnio zmieniony przez PL_Cmd_Jacek 24 Październik 2014, 10:42, w całości zmieniany 1 raz
Funkel nagle jakby obudził się, że oprócz niszczyciela w okolicy mogą być jeszcze inne jednostki i zaczął kręcić kołem we wszystkie strony. W tym czasie mechanik przez rurę głosową zameldował:
-Prawy napęd wygląda na sprawny. Na powierzchni pociągnie z 8-9 węzłów, do czasu naprawy prawego elektryka ładowanie niemożliwe. Na lewym elektryku jak będziemy oszczędzać możemy wytrzymać kilka godzin, o ile nie będziemy przekraczać dwóch węzłów.
Pierwszy dodał:
-Poleciłem wyłączyć wszystkie zbędne urządzenia i wykręcić niepotrzebne żarówki. Możemy jeszcze zrezygnować z elektrycznego napędu sterów, ale wtedy będziemy ociężali jak słoń.
Drugi oficer wrócił do Funkela:
-Słabe odgłosy śrub na północ-północny zachód od nas. Niszczyciel zwalnia, będzie nasłuchiwał.
Pierwszy nagle spojrzał na zegar:
-Świt! Przecież zostawiliśmy ślad oleju. - i jakby chcąc poprawić negatywny wydźwięk tych słów dodał - Może go nie zobaczą?
-Zgadza się, Sir. To olej. Zatopiliśmy go. - ucieszył się porucznik spoglądając przez lornetkę na ciemną plamę.
-Nie, poruczniku - odezwał się kapitan nabijając fajkę - Tylko go zraniliśmy.
-Ależ Sir, olej przecież...
-Olej... Tylko olej - przerwał zapalając fajkę, zaciągnął dym dwa razy, po czym wyjmując fajkę z ust dodał - A drewniane szczątki są gdzie? - wskazał na ocean, coraz lepiej widoczny w brzasku - On tam jest. I liczy na to, że odpuścimy. Ale nie popełnimy tego błędu, jak w październiku. Proszę ponowić wysyłanie sygnałów azdyku.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#26 Wysłany: 24 Październik 2014, 12:44
Przeklęci herbaciarze. Nie odpuszczą tak łatwo. Zwrot w przeciwnym kierunku w stosunku do konwoju. Cisza na okręcie. Odchodzimy. Priorytetem jest zgubienie eskorty, na drugim miejscu dopiero utrzymanie kontaktu z konwojem. Funkel skup się na tym eskortowcu.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Wydawało się, że pościg trwa wieki. Okrętem rzucało na wszystkie strony, gdy bomby po raz kolejny wybuchały w pobliżu U-93. Zbliżała się 12:00, a wróg nie odpuszczał. W BdF już pewnie Looff zamartwiał się o los U-93, kapitana bardziej martwił ten gość "u góry". Konwój musiał już być bardzo daleko, wystawiony na atak innych U-Bootów.... Tylko, że takowych nie było. U-Booty koncentrowały się u wybrzeży Anglii i tylko nieliczne, wybierały się w dalekie trasy. A nawet pod Anglią U-Bootów było zbyt mało.
Kolejne przejście i kolejne bomby głębinowe wybuchały w pobliżu U-93 zaburzając jego trym i spychając na 160 metrów. Poziom energii z każdą chwilą był coraz niższy, powietrze zdawało się być gęściejsze, ale U-93 trzymał się twardo w całości, choć zapewne z zewnątrz wyglądał jak ostatnie nieszczęście.
Wstrząsy ustały, a chief delikatnie operując okrętem wyprowadził go znów na 150 metrów. Wtedy jednak z maszynowni napłynęły złe wieści. Olej używany do smarowania drugiego diesla zaczął wylewać się spod maszyny. Silniki najwyraźniej znosiły ten atak jeszcze gorzej od załogi. Na chwilę obecną tylko ostatni silnik elektryczny mógł nadawać okrętowi jakikolwiek ruch.
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#28 Wysłany: 24 Październik 2014, 21:35
Trwamy na stanowiskach. Nie ma się co przejmować teraz dieslami. Jak coś to przepompujemy olej z uszkodzonej jednostki do dobrej. Najważniejsze to oddalić się z tego miejsca.
Słuchajcie, już nie raz byłem w takich sytuacjach, więc jeszcze nie jest tak źle. Damy radę. ("obym się nie myłił" - tylko sobie pomyślałem.
Okręt nie da rady zejść już na 230 metrów. Nie przy tym stanie uszkodzeń, ale jeszcze możemy się poruszać i co najważniejsze nie nabieramy wody.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
13.13.... Kolejna godzina ataku. Bomby znów rzucały całym okrętem, rozrzucając wiadra z uryną po całym okręcie. Światło nie działało już od 13 i pracowano w świetle latarek. Eskortowiec coraz rzadziej rzucał bomby, ale nie odpuszczał. Każdy na okręcie był już bliski wyczerpania. Ten na górze nie dawał im wytchnienia. Najwyraźniej temu kapitanowi nie spieszyło się z powrotem do konwoju. I wtedy z maszynowni nadeszła mrożąca krew w żyłach wiadomość:
-Ostatni silnik odmówił posłuszeństwa!
Kapitan w myślach określił, że jednak chyba sytuacja nigdy nie była tak tragiczna. Chief prawie dostał zawału, wiedząc, że teraz są unieruchomieni i tylko od dobrego wytrymowania okrętu zależało, aby nie poszli na dno, ani nie wyskoczyli na powierzchnię jak korek. Każdy przeciek na okręcie mógł być zgubny.
Kapitan polecił natychmiast zrobić, co jest tylko możliwe, aby przywrócić napęd, ale spieniona woda uspokoiła się, a napęd nie powracał. Nerwową atmosferę spotęgowało uderzenie azdyku w kadłub U-Boota. Niszczyciel na powierzchni zaczynał kolejny atak.
-Czy to ma sens, Sir? - zapytał podoficer - Bomby najwyraźniej nie robią na nim żadnego wrażenia. Jak słońce zajdzie, to nie znajdziemy go już tak łatwo.
Kapitan niszczyciela nerwowo palił fajkę. Ręce zaczynały mu się trząść. Walka przedłużała się, a on nie miał ani chwili odpoczynku. Był już bliski wyczerpania, ale wycedził:
-Kontynuujcie. Dorwę go, choćbym miał oświetlać ocean zapałkami!
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#30 Wysłany: 24 Październik 2014, 22:35
Pierwszy, stan okrętu jest zły. Spróbujemy ostatniej szansy. Wychodzimy na 20-30 metrów. Odpalimy wyrzutnie 1 i 2. Załadujcie wszelkie pływające śmieci jakie się zmieszczą w wyrzutni i odpalcie. Jeśli nam odpuści i uzna za zatopionych to jakoś się z tego bagna wyrwiemy.
Niestety musimy być przygotowani na najgorsze. Załóżcie zapalniki na torpedy, przygotować się do wynurzenia alarmowego, natychmiastowego opuszczenia i zatopienia okrętu.
Funkel - książki szyfrów i enigma mają być gotowe do zniszczenia. Wykonać.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Chief powoli wpuścił powietrze do balastów i U-93 zaczął podnosić się. Mijał 120 metrów, gdy Funkel zameldował bomby głębinowe w wodzie. Kapitan wiedział, że jak przeżyją ten atak, powinni dotrzeć do niewielkiej głębokości. Huk bomb był bardziej przerażający niż wcześniej, jeszcze mocniej wstrząsając U-Bootem niż wcześniej. Kapitan usłyszał jeszcze krzyk z rufy "WODA!", a potem nastała cisza i ciemność.
Nie czuł już nic. Tylko ciemność i cisza... Głuche dźwięki dochodziły, jakby z oddali.
Słyszał w tym spokoju stłumione głosy załogi, spokojnie prowadzącej okręt. Diesle w tle cicho stukały, kucharz zapowiadał omlety na śniadanie, Funkel siedząc przy radio odbierał wiadomości. Iddylliczny obraz.
Naraz do obrazu dołączyły zapachy. Świeże morskie powietrze, zapach omletów, jakże odmienne od smrodu U-93, gdy spędzał godziny na głębinie. Głos pierwszego meldujący mu, że wszystko jest w porządku, okręt sprawuje się dobrze. Miły chłód w gardle, tak różniący się od tej chrypy, którą nie tak dawno miał w gardle. Jakby balsam...
Cisza, stukot diesli. Głosy... ptaki.... mewy dołączyły. Ich piskliwy głos, witający każdy powracający okręt. Syreny statków handlowych, jak w Bremie w młodości. Poczuł się nagle lekko. Czuł że frunie, unosi się w górę. I światło. Pojawił się tunel, zakończony światłem. Zza niego biły do niego odgłosy portowe. Upragniony port, tak oczekiwany przez marynarzy. Pierwszy meldujący, że już czekają na niego. I wzleciał ku oślepiającemu światłu...
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#32 Wysłany: 24 Październik 2014, 23:06
Więc tak wygląda kres mojego patrolu. Dotarłem do portu.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
17 stycznia 1941, St Nazarie
Mglisty dzień nie stwarzał przyjaznej atmosfery. Idący przez kanał portowy holownik co chwila używał syreny. Tylko mewy, jakby nie przejmowały się wszystkim, piskliwym głosem oznajmiały swoją obecność.
Pierwszy sprawdził cumy i natychmiast wspiął się po drabince między rozerwane osłony kiosku. Chwycił się drabinki i zanurkował we wnętrzu okrętu. Dwóch marynarzy zakończyło przywiązywanie kapitana do lin zainstalowanego na U-93 dźwigu i zameldowało gotowość.
Pierwszy przyjął wiadomość skinieniem głowy i poklepał obandażowanego na twarzy niczym mumia kapitana:
-Już czas, kapitanie. Czekają na pana.
I dał znać ręką marynarzom na górze. Silnik zaczął powoli wciągać linę, wynosząc kapitana przez okrągły właz ku otwartej przestrzeni, gdzie czekali już noszowi i Looff. Karetka czekała zaraz obok na nabrzeżu i gdy tylko Andreas w niej zniknął, ruszyła uliczkami francuskiego miasteczka ku szpitalowi.
Pierwszy zszedł z trapu na prawie opustoszałe nabrzeże i spojrzał na załamanego inżyniera stoczniowego, który siedział na kei z twarzą ukrytą w rękach. Co chwila odsłaniał tylko jedno oko i spoglądał na poszarpanego U-Boota.
-Nie wiem jak - nagle odezwał się - ale co tam się działo?
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#34 Wysłany: 24 Październik 2014, 23:30
Ból i ogólne zmęczenie nie opuszczało mnie w drodze do szpitala. Co tam się stało ??? Szliśmy w górę, próbując ostatniego manewru. Niszczyciel zaatakował i pamiętam tylko, że woda wdarła się do okrętu. Myślałem tylko o tym, co będzie dalej ze mną, z Pierwszym, z Funklem , z naszym mechanikiem i pozostałymi. Czy zdążą zniszczyć kody ? Czy zdążą zatopić okręt by nie dostał się w ręce nieprzyjaciela.
Reszta podróży to tylko obrazy. Myślałem, że jestem już po drugiej stronie, że dotarłem do portu przeznaczenia każdego marynarza. A tu okazuje się, że Kosa jeszcze nas nie wycięła w tym dniu. To nie był mój najlepszy patrol, za to najlepszy patrol Pierwszego.
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
W tym czasie pierwszy siadł na pachole i wdał się w opowieść o losie U-93.
Światła nie paliły się, ale z rufy wyraźnie było słychać wlewającą się wodę. Pierwszy wymacał latarkę i zaczął świecić po pokładzie. Zalany krwią kapitan leżał przy stole na mapy, przytłoczony skrzynią warzyw. Zdając sobie sprawę, że teraz on musi wydać rozkaz, polecił Chiefowi utrzymać trym, zebrał marynarzy w sobie i polecił im natychmiast zająć się przeciekami na rufie. W tym czasie drugi zabrał kapitana do jego koi i otoczył opieką medyczną.
U-93 przechylił się na rufę o 20 stopni, gdy udało się zatrzymać przecieki. Atak tak przechylonym okrętem nie wchodził w rachubę. Szczęśliwie chiefowi udało się odnaleźć trym na 90 metrach. Porucznik stanął teraz przed dylematem, co robić. Wielu członków załogi odniosło mniejsze lub poważniejsze rany, jednak najgorszy był stan kapitana. Nie mógł on opuścić okrętu, więc wyjście na powierzchnię byłoby równoznaczne ze śmiercią kapitana. Wyjście na 30 metrów i odpalenie "pomysłu kapitańskiego" wiązało się z poważnym ryzykiem...Na dodatek przechył uniemożliwiał wyjęcie torpedy i załadowanie śmieci, a musieli wypuścić śmieci niedługo po ataku. Pierwszy zdecydował się czekać na następną okazję:
-Czekamy - rozkazał - Przelejcie wodę na dziób. Niech okręt trochę wróci do poziomu.
Pozostało tylko czekać na atak. Wkrótce odezwały się pingi azdyku. Ale żaden atak nie nastąpił, pomimo dość długiego bombardowania wiązka azdyku.
Kapitana chciało rozerwać, aż pierwszy zastanawiał się, czy regulamin Royal Navy nie pozwala mu przejąć dowodzenia. Ostatnie bomby głębinowe zostały wyrzucone. Na powierzchni pojawiły się szczątki okrętu i pęcherzyki uciekającego powietrza. Ale azdyk wciąż wykrywał zanurzony okręt podwodny. W pobliżu nie znajdował się żaden sojuszniczy okręt, a na dodatek zbliżała się powoli noc. Styczniowe dni nie pozwalały na długie pościgi za plamą ropy.
Kapitan chodził nerwowo w kółko, gryząc ustnik fajki.
-Co oni robią? - zapytał pierwszego
-Ale kto, Sir?
-Ci na dole.
Pierwszy spojrzał za burtę, jakby miało to im pomóc, po czym zameldował:
-U-Boot stoi i nie przemieszcza się.
Kapitan wyjął fajkę z ust i odezwał się z dziwnym spokojem.
-Wiedzą, że nie mamy już bomb. Poczekają do nocy. - tu westchnął - Pierwszy, kurs na Scapa Flow. Nic tu po nas.
-Ależ, Sir, przecież... - odezwał się pierwszy za zmierzającym do kabiny kapitanem, ale ten zatrzymał się i odpowiedział:
-Przegraliśmy, panie Andrews. Trzeba przełknąć gorycz porażki i następnym razem nie popełnić takich samych błędów. Proszę skierować Walkera do Scapa Flow, będę w swojej kabinie.
Gdy kapitan Donald Macintyre usiadł na koi spojrzał przez bulaj i powiedział w kierunku oceanu:
-Do następnego razu.
Pierwszy początkowo uznawał, że to był podstęp. Gonili ich przez kilka godzin, a teraz tak po prostu odpłynęli? I to przed zmierzchem? Coś było na rzeczy. Jednak przedłużające się oczekiwanie nie dało odpowiedzi. Niszczyciel odszedł. Wreszcie pod osłona nocy U-93 wynurzył się po raz kolejny. Porucznik jako pierwszy wszedł na pomost, który nie przypominał już tego miłego miejsca. Ogródek zimowy pozbawiony był relingów, a osłona pomostu wyglądała jak potargana kartka. Rozejrzał się po okolicy i rozkazał:
-Uprzątnąć okręt. Przed północą widzę silniki spalinowe na chodzie.
Pojedynek U-93 z HMS Walker dobiegł końca, jednak żadna ze stron nie uznawała się za zwycięzcę. W nocy U-93 został przywrócony do stanu używalności i skierował się na jednym silniku do Francji. Położone na lewej burcie silniki posłużyły za magazyn części, aby chociaż prawe mogły doprowadzić ich do domu. Przed nimi jeszcze długa droga, a stan kilku marynarzy oraz kapitana określono jako ciężki. Andreas nie odzyskiwał przytomności i potrzebna była pomoc specjalistów. Takich jednak na U-93 nie było. Jedyną szansą na przeżycie dla członków załogi, był jak najszybszy powrót okrętu do Francji.
Powrót do Francji upłynął bez spotkania z wrogiem, ale dla pierwszego oficera wachtowego, pełniącego teraz obowiązki kapitana był nie lada stresującym zadaniem. U-93 był pozbawiony połowy napędu, ciągle zostawiał ślad oleju, którego wycieku ciągle nie udało się odnaleźć, a na dodatek stan kapitana i pozostałych rannych poprawiał się z każdym dniem. Nawigator cały czas opiekował się nieprzytomnym kapitanem, ale nie była to opieka, jaka była potrzebna teraz. Aż do 17 stycznia pierwszy był kłębkiem nerwów i dopiero teraz, na nabrzeżu St. Nazarie mógł odetchnąć.
Kilka godzin po zacumowaniu pierwszy siedział w biurze i szykował się do przepisania raportu. Pierwsza część należała do kapitana von Hyakintosa, jego zadaniem było uzupełnienie dalszej części... Tej mniej przyjemnej. Porucznik po raz kolejny spojrzał na strony dziennika, zapisane przez Andreasa...
Imię: Jacek
Ulubiona Gra: Silent Hunter III Pomógł: 29 razy Wiek: 49 Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 4428 Skąd: Będzin
#37 Wysłany: 31 Październik 2014, 10:15
Dziennik okrętowy U-93
13 – 19 grudnia 1940
Przeprowadziliśmy próby okręt po dokonanych naprawach. Okręt zachowuje się stabilnie. Zauważono niewielkie przecieki ze zbiorników balastowych oraz z instalacji sprężonego powietrza. Stosowny raport z prób przekazano celem usunięcie usterek. Prowadzimy ćwiczenia by powrócić do pełnej sprawności bojowej.
21 grudnia 1940
Wychodzimy w morze razem z U-95. Cel: zaopatrzenie U-55, który przebywa obecnie w AD73. Trasa uzgodniona z U-95. Zauważono samolot – najprawdopodobniej brytyjski. Awaryjne zanurzenie. Brak ataku. Utracono kontakt z U-95.
22 – 30 grudnia 1940
Brak kontaktu z nieprzyjacielem. Sztorm utrudnia i opóźnia rejs.
31 grudnia 1940
Spotkanie z U-55 oraz tankowcem Nordmark.
1 stycznia 1940
Pobraliśmy paliwo z tankowca oraz zabraliśmy pocztę z U-55. W nocy dołączył do nas U-95.Po wysłaniu meldunku do BdU, rozpoczęliśmy drugą część patrolu. Kurs wyznaczony na AK1.
5 stycznia 1940
Zauważono konwój. Kurs 270, prędkość 6 węzłów. Wysłano meldunek do BdU. Otrzymaliśmy zgodę na atak oraz na śledzenie i naprowadzenie naszego pancernika na cel. Rozpoczynamy namierzanie i podchodzimy do nocnego ataku.
Noc 5 stycznia 1940
Salwą 4 torped zaatakowaliśmy 3 cele. 1 parowiec ok.3000 BRT zatopiony. 1 parowiec i 1 tankowiec uszkodzony. Kontratak eskorty spowodował uszkodzenie kadłuba i lewego diesla, wyciek paliwa oraz problemy z akumulatorami. Udało się wyjść z otoczenia. Na powierzchni naprawiliśmy układ elektryczny oraz usunęliśmy przecieki. Ale odkryliśmy, że zniszczone przez bomby głębinowe zostało działo. Mimo wszystko kontynuujemy śledzenie celu i raportujemy pozycje konwoju. Maksymalna prędkość okrętu na powierzchni to 9-10 w.
Noc 6 stycznia 1940
Konwój jest blisko. Zauważyliśmy stojącą w bezruchu jednostkę. Najprawdopodobniej, to któryś z uszkodzonych przez na statków. Podchodzimy by dobić cel. ….
To był niszczyciel. Udało się zanurzyć. Trzech marynarzy nie żyje po ostrzelaniu nas przez jego artylerzystów. Okręt mocno uszkodzony, lecz stabilny. Uciekamy. Bomby są coraz bardziej celne. Gdzie jest Scheer ????
_________________ "Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać
Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
ściana i tak zawsze swoje wie"
Ostatnio zmieniony przez PL_Cmd_Jacek 31 Październik 2014, 10:53, w całości zmieniany 1 raz
Pierwszy spoglądał na ostatnie słowa. Kapitan nie będzie zadowolony wiedząc, że Scheer dopadł tylko kilka małych statków, o czym niedawno dowiedział się od Looffa przed chwilą. Ale musiał skończyć raport.
7 stycznia - dzień
13:15 Zostaje uszkodzony ostatni silnik elektryczny. Kapitan nakazuje przygotowanie do ataku z niewielkiej głębokości i przygotowanie do zniszczenia tajnych materiałów.
13:30 (około) Okręt zostaje poważnie uszkodzony atakiem bombami głębinowymi, na rufę wdziera się woda. Kapitan zostaje ciężko ranny. 1OW przejmuje dowodzenie.
14:00 (około) Udało się powstrzymać przecieki i wytrymować okręt. Niszczyciel nie ponawia ataków, ale śledzi U-Boota.
14:34 Niszczyciel odchodzi, nie ponawiając ataków.
Okręt wynurzony po zmroku. Po dokonaniu napraw na morzu w trosce o życie ciężko rannych oraz ze względu na fatalny stan okrętu, zawracamy do Francji. Utracono kontakt z konwojem.
16 stycznia - noc
Okręt zbliża się do St. Nazarie. Spotkanie z trałowcem wyznaczone na godzinę 4:30
17 stycznia
U-93 wchodzi do portu
Podsumowanie patrolu:
Przepłynięto ok. 7800 km
Wystrzelono:
4 torpedy G7a, zatapiając 1 parowiec (około 3000 BRT) oraz uszkadzając kolejny parowiec oraz tankowiec.
Zatopiono:
17 I 1941, Pierwszy oficer U93, Oberleutnant ...
Pierwszy spojrzał na pisane słowa. Pierwszy oficer? Może pełniący obowiązki dowódcy raczej? A czy to ważne w zasadzie. Kogo to obchodziło. Podpisał się, wyjął raport i rozpoczął przepisywanie kolejnej z sześciu kopii.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum