Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
-5000 jardów, skipper - zameldował Scotty - Jak popłyniemy teraz z nimi na północ, to możemy zaatakować bez problemów z odległości... około 3000 jardów. Bliżej, ryzykujemy wykrycie.
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#83 Wysłany: 29 Maj 2017, 11:51
Tak tez zrobimy. Pelna salwa, po 2 torpedy do kazdego z rozpoznanych celow. Dziobowe do wiekszych, rufowa do mniejszego. Potem wycofamy sie na pelnej predkosci. Jak cos trafimy to zanurzenie.
Gdy czwarta torpeda opuściła wyrzutnię, Scotty nakazał postawić ster w lewo do oporu, aby móc wystrzelić także rufowe. Okręt zaczął skręcać, a po chwili XO nakazał wyprostować ster i spoglądał na ślad okrętu, aby wstrzelić torpedy, gdy tylko przestanie skręcać.
-Odpalić wyrzutnie 5 i 6! - rozkazano i kolejne torpedy zaczęły opuszczać wyrzutnie. Wtedy też szczęście zdało się odwrócić od Moore'a.
Huk działa, połączony ze świstem pocisku, zbliżającego się z dość dużą prędkością, był wyraźnym znakiem, że coś poszło nie tak, zwwłaszcza, że pocisk wpadł do wody, nie dalej, niż 50 stóp od okrętu w momencie, gdy szósta torpeda opuszczała wyrzutnię...
Ludzie z pomostu rzucili się do włazu i wtedy potężny huk zatrząsł okrętem, zwalając wszystkich na ziemię. Pomost zasypały odłamki, spadając powoli, niczym płatki śniegu. Moore leżał na plecach i spoglądał w górę, na gwiazdy i księżyc na tle których upadały odłamki. Żarzące się kawałki metalu na ich tle wyglądały jak motyle, które zbliżały się do niego.
Klang, KLANG, Klang... każdy z odłamków upadając na pokład wydawał odgłos niczym dzwon katedry. Ich dudnienie odbijało się w ciszy. Na niebie spadła gwiazda... a może to kolejny pocisk przeleciał nad okrętem. Przelatując na tle księżyca zostawiał ślad, niczym fajerwerk. Wtedy spadł deszczyk.... a raczej wznosił się. Krople wody zmierzały ku niebu, ku gwieździstemu bezchmurnemu niebu i księżycowi. Deszcz zawisł w powietrzu, po czym jakby przypominając sobie, że grawitacja działa przeciwnie zaczął powoli i majestatycznie opadać. Jedna kropla opadła mu na nos i zaczęła ślizgać się i toczyć bliżej oczu. Druga spadła na czoło i odbijając się niby piłeczka skakała Johnowi po czole. I wtedy nadciągnęła reszta.
Słona woda spadająca na Moore'a przywróciła mu trzeźwe myślenie. John otrząsnął się z wody i chwytając się drabinki podciągnął na kolana, odzyskując świadomość. To nie był czas na podziwianie widoków, ani raczenie się pięknem otaczającego świata. Na pomoście leżało dwóch rannych marynarzy, a trzeci oficer jednego z nich wpychał do włazu, niczym worek kartofli. Jego pośpiech przypomniał Johnowi jego ostatni rozkaz. Zerwał się z kolan na nogi i spojrzał w kierunku dziobu okrętu. Pokład był już pod wodą, a woda szybko zbliżała się do pomostu. Okręt zanurzał się, a oni byli dalej na pomoście. Na dodatek kolejny pocisk spadł zaraz obok i eksplodował w wodzie, zasypując pomost okrętu podwodnego słoną wodą...
Była bliska eksplozja, gdy rzuciliście się do włazu. Was wszystkich rozrzuciło po pomoście. Ty upadłeś na plecy i podziwiałeś ogłuszony niebo, szarpnele i wodę. Woda ocuciła cię i widzisz, że okręt idzie pod wodę, a ty, trzeci i dwóch marynarzy jeszcze jesteście na pomoście. Trzeci jednego z nich wrzuca do włazu, jak worek kartofli.
I co oznacza:
"pozostalismy biernymi obserwatorami wydarzen"
Stoisz tylko i patrzysz?
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#91 Wysłany: 30 Maj 2017, 09:46
Napisales to tak jakby nie bylo szans. Ale nie wazne. Wszyscy wskakuja do okretu i czekamy na rozwoj wydarzen. Tak dla upewnienia sie. Czy jest jeszcze jakies "ale" zwiazane z tym wydarzeniem o ktorym powiniem wiedziec?
[tak, ranny marynarz sam nie wskoczy. A czas ucieka:
Może prosto:
a) -1 załogi, zamknięty właz
b) bez strat załogi, zamknięcie włazu testowane, czy uda się na czas (jak nie "trochę" wody się wleje)
Trzeci wrzucił marynarza do wnętrza okrętu i poniósł się, aby chwycić następnego, ale John był szybszy. Jednak problemem nie był tylko ranny. Trzeci wyglądał, jakby nie zdawał sobie sprawy, co dzieje się w okolicy i działał bardziej z odruchu, niż z planowania. Jego wzrok tępo spoglądał na okolicę. Bez słowa chwycił marynarza za nogi i pomógł Johnowi wpuścić go do środka. W tej chwili nastąpiła eksplozja. O ile trzeci nie zwracał na nią uwagi, John obrócił głowę. W oddali, blask eksplozji rozświetlał transportowiec (#1), a spieniona woda wysoko podnosiła się na śródokręciu. Trafili w jeden cel, ale nie było to teraz najważniejsze. Woda z pluskiem uderzała o osłonę pomostu i lada sekunda musiała się przelać. Gdy marynarz zniknął we włazie, John nie czekał na sprawdzenie, czy trzeci jest świadom sytuacji, czy nie, tylko siłą wepchnął go do włazu. Jako druga do włazu zaczęła pędzić woda. John stracił równowagę, ale udało mu się złapać drabinki. Pierwszy cios wody pchnął go w kierunku rufy, ale zaraz potem drugi cios pchnął go ku dziobowi, gdy woda zaczęła wlewać się także z drugiej strony.
Przez chwilę John myślał, że to koniec. Czuł, jak jest zasysany pod wodę. Trzymał się czegoś z całych sił, a świat wirował dookoła. I nagle woda zniknęła. John rozejrzał się dookoła. Leżał w kiosku na przemoczonej podłodze, a trzeci uszczelniał właz, z którego ciągle skapywała woda. Bosman pomógł kapitanowi wstać, a wtedy trzeci, ciągle z tępym spojrzeniem, zeskoczył i zameldował całkiem trzeźwo:
-Skipper. Wszyscy na pokładzie. Okręt zabezpieczony.
I jakby problemów było mało, z głośnika odezwał się główny inżynier:
-Woda w przedziale elektrycznym! Mamy duży przeciek!
Moore wpadł do centrali, gdy pierwszy starał się ogarnąć meldunki.
-Czerpak? - krzyczał do interkomu - Więc go zapchajcie! Zaraz przyślę ludzi z dziobowego! Dacie radę go zatkać na głębinie?
-Nie wiem. O ile nie powiększy się, to tak.
Sytuacja na okręcie była nie najlepsza, a na dodatek nie było jeszcze pewności, czy przeciek uda się powstrzymać. Sytuację pogarszał dodatkowo dźwięk zbliżającego się eskortowca, który zapewne miał coś dla nich.
-Skipper. Głębokie zanurzenie jest ryzykowne. Tracimy kontrolę nad balastem i mamy przecieki. Mamy zanurzać się dalej na 230? - zapytał Scotty
wut-wut-Wut-Wut
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#97 Wysłany: 30 Maj 2017, 21:34
W takim razie wytrymuj, ale jak zacznie nas atakowac zrobimy takie cos. Zrobimy unik i zejdziemy nizej na tyle na ile mozemy. Potrzebujemy zejsc min.30 stop. Wyrzucimy syf, m.in. duzo oleju i ropy (w jakis przeciekajacych puszkach i kanistrach). Potem cisza i modliwa zeby uzanal nas za zmarlych. Kazdy kto moze naprawia tez ten cholerny przeciek. A teraz przygotowac sie na atak. Bedzie goraco.
Gdy poleciały bomby, rozpoczęto unik... unikano... unikano... a bomby nie wybuchały.
Nagle zaczęła się gwałtowna kanonada. Bomby eksplodowały głębiej, niż był zanurzony okręt podwodny. Wrogi kapitan musiał uznać, że będą schodzić na większą głębinę i kazał zrzucić bomby głęboko. Jedna decyzja o zatrzymaniu zanurzenia mogła uratować okręt przed zatonięciem. John uśmiechnął się. Teraz nadeszła chwila na sztuczkę.
-Wystrzelić gruz*! - rozkazał - Cisza na okręcie. Tylko niezbędne prace!
Kolejna seria bomb spadła blisko Porpoise'a, ale jednocześnie na tyle daleko, aby czuć się bezpiecznie. Wstrząsy świadczyły, że wróg obrzuca miejsce, gdzie na powierzchni pojawiła się plama ropy, a na dodatek rzuca bomby dość głęboko. W tym samym czasie przecieki zostały mniej więcej opanowane. Choć wciąż woda sączyła się z prowizorycznych czopów, to chief miał już sytuację pod kontrolą. Okręt nabrał za dużo wody, ale ciągle zachowywał dobrą pływalność.
Niszczyciel tymczasem dalej zataczał kręgi po okolicy.
*Kto grał w Silent Service po Polsku ten zrozumie dlaczego właśnie gruz
-Silnik wymaga około 2 godzin napraw. I to trochę będzie hałasu. - zameldowano z przedziału elektrycznego. Chief także nie miał najlepszych wieści:
-Okręt może nie wytrzymać długiego zanurzenia poniżej głębokości testowej. Zwłaszcza te czopy.
Hydro tymczasem cały czas śledził niszczyciel...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum