Uwaga ! Uwaga !
W dniu 29 grudnia 2019 roku zmieniliśmy silnik naszego forum PoilshSeamen.
Ze względu na to że dotychczas używany silnik był przestarzały (pracował od maja 2005 roku), był pełen luk i błędów, podjęliśmy decyzję o zamknięciu tego forum i otwarciu nowego.
Stare (to) forum jest dostępne "tylko do odczytu". Nowe zaś wymaga ponownego zarejestrowania użytkownika.
Adres się nie zmienia. Dalej jest to
35 minut później
5 minut wcześniej John uważał się za szczęściarza. Wychwycony odgłos tonącej jednostki i niszczyciel w oddali. I wszystko zmieniło się jak w kalejdoskopie. Czy niszczyciel przypadkiem nich wpadł, czy też specjalnie dał im chwilę spokoju pozostawało bez odpowiedzi. Liczył się tylko fakt:
-Niszczyciel rusza do ataku! - zameldował dość głośno hydro, gdy niszczyciel z kierunku 220 gwałtownie przyspieszył
Troche niezrozumiale jest to co napisales ale niech bedzie. Pewnie ten dd ma trzy dodatkowe rzuty na wykrycie.
Dlaczego niby? Jednym rzutem dał radę... Stracił na pewien czas kontakt i odzyskał. Zawsze po zgubieniu jest 1 szansa.
========================================
Ciosy, które spadły na okręt podwodny były potężne i celne. Bomby eksplodowały w pobliżu i chyba tylko unik ratował Porpoise'a przed zniszczeniem... Jednak załoga, jak i okręt zostali porządnie wytrząśnięci z góry na dół. Najgorzej jak zawsze oberwało oświetlenie, które w większości uległo awarii, ale tym razem na drugim miejscu był kadłub. W wielu miejscach na kadłubie ukazały się wgniecenia, które poważnie wystraszyły załogę. Nie było jeszcze objawów paniki, ale strach zajrzał wszystkim do oczu... a niszczyciel nie zamierzał ustąpić.
Oświetlenie i spokój w przedziałach zostało przywrócone i zbliżała się kolejna runda starcia...
Kolejna seria padła dość blisko. Porządnie wstrząsało okrętem. Wstrząsy wybijały czopy i rozrzucały zawartość szuflad ,w których zamki nie wytrzymały, po podłodze. Ludzie znosili te ciosy nie lepiej. Jedynie okręt zdawał się zmienić w nieczułego na ciosy i dzielnie znosił to wszystko... nie można tego było powiedzieć o oświetleniu, które w 1/3 nie działo, w kolejnej 1/3 mrugało lub było naprawiane, a tylko w 1/3 działało poprawnie.
Wróg nie szczędził bomb... musiał dobrze wiedzieć, gdzie znajduje się okręt...
Ale kolejny atak nie następował.... Niszczyciel krążył po okolicy i to dość blisko, ale nie zrzucał bomb, ani nie podchodził do ataku. W międzyczasie wszystkie przecieki zostały zatamowane, a wpuszczenie powietrza do zbiorników balastowych pozwoliło odzyskać trym na 200 metrach.
Scotty wreszcie nie wytrzymał i powiedział:
-Co oni kombinują?
Jak na magiczne słowo, hydro zameldował:
-Niszczyciel zwiększa prędkość!
John miał już przygotowane rozkazy. Oto nadchodziła chwila próby... ale wówczas znów nadszedł zaskakujący meldunek:
-Niszczyciel oddala się. Chyba wraca do konwoju!
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#109 Wysłany: 4 Czerwiec 2017, 19:06
"Zrozumialem. My tez odchodzimy. Podniesc okret na glebokosc peryskopowa, sprawdzimy okolice. Przeprowadzic niezbedne naparawy. Hydro tylko jeden zatonal? Jak okolica? Czysto? Jezeli tak za pol godziny wynurzenie. Nadamy komunikat o konwoju i wracamy do bazy. Moze Dolphinowi powiedzie sie lepiej. Scott jak zaloga?"
Hmm. Zmieniając datę z 23 na 24 marca zobaczyłem, że... w plikach cały czas pisze 19 marca.
===========================================
Z wszystkich przedziałów napływały meldunki. Okręt był poważnie uszkodzony, ale zdatny do rejsu. Nadzieja, że hydro będzie miał lepszy meldunek została rozwiana, gdy zameldował, że słyszał tylko jeden tonący okręt. John momentalnie przypomniał sobie trafienie, które widział. Wyglądało, że trafili tylko ten jeden frachtowiec...
Około 0:11 okręt został wynurzony na głębokość peryskopową. John stanął przy peryskopie, aby zobaczyć, czy czegoś nie dostrzeże, ale nic nie widział, poza ciemną nocą. Wtedy też nadszedł niezbyt miły meldunek radarowy.
-Maszt radaru nie chce się podnieść!
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#111 Wysłany: 4 Czerwiec 2017, 21:44
Kontynujemy rejs do do domu. W zanurzeniu przez kolejne pol godziny. Potem wynurzenie, nadanie wiadomosci, ocena uszkodzen i naprawy.
"Panowie dostalismy dzis niezla nauczke. Tym razem sie udalo, ale nastepnym razem moze byc inaczej. Mam nadzieje ze zapamietacie te noc na dlugo. Na oslode moge tylo dodac ze nasze wysiki nie poszly na marne. Jeden z transportowcow poszedl na dno a z nim pewne pare setek japonskich zolnerzy. Trzeci dziekuje za "posprzatanie" kiosku. Paru z nas "wisi" tobie dozgonna wdziecznosc. Twoj wyczyn na pewno zostanie odnotowany w raporcie. A jak reszta rannych?"
Mat medyk złożył niezbyt dobry meldunek.
10 rannych osób, w tym jeden oficer. Troje z nich mogło dalej pełnić służbę, a pozostała siódemka nie była w stanie. Na szczęście stan sześciu z nich był stabilny i "dojdą do siebie, jak tylko będą mogli odpocząć" i tylko los jednego marynarza był niepewny, ale mat zapewnił, że skoro płyną do Pearl, to na pewno go utrzyma w tym stanie, albo lepszym, do czasu, aż dotrą do bazy.
Po wynurzeniu okazało się, że z radarami sprawa stoi gorzej, niż się wydawało. Pocisk z działa niszczyciela pozbawił ich obu radarów. W zasadzie z uszkodzeń tylko silnik elektryczny i oświetlenie udało się przywrócić do życia. Scott liczył i liczył i powiedział:
-Skipper. Jak damy całą naprzód, to wrócimy do bazy za 2 dni... ekonomiczną zejdzie nam ciut dłużej.. tak z 5 dni. Paliwa wystarczy niezależnie od prędkości... do Pearl, bo jak chcemy zostawić rezerwę na stany, to musimy iść najwyżej standardową. Wtedy dotrzemy do bazy za 3 dni. Jaką prędkością wracamy, skipper?
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#115 Wysłany: 6 Czerwiec 2017, 21:09
Wybieramy opcje 3 dniowa. Ze wzgledu na zniszczone radary, w zasiegu wrogiego lotnictwa w dzien operujemy w zanurzeniu. Nadgonimy to co stracone w nocy.
"Scott dzis sobie odpoczniemy, ale jutro zapraszam na mala pogawedke do kajuty."
-Tak jest, skipper. Wiadomość nadana. Czekamy na potwierdzenie odbioru.
Wkrótce odebrano dwie wiadomości. Jedną dla nich z potwierdzeniem odebrania meldunku i krótkim "dobra robota", drugą dla USS Dolphin, zawierającą powtórzenie wiadomości nadanej przez USS Porpoise.
24 marca 1943, godzina 15:24
USS Porpoise szedł powoli w zanurzeniu. Na powierzchni był zapewne piękny dzień, ale bez radarów dzień ten mógł być zabójczy dla okrętu podwodnego. John spodziewał się ciszy i spokoju, gdy relaksował się w swojej kabinie, gdy niespodziewanie do drzwi zapukał Scotty.
-Skipper? W nocy pan mówił, że chciał ze mną porozmawiać, gdy już odpoczniemy.
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#117 Wysłany: 7 Czerwiec 2017, 20:55
"Witaj Scott. Kieliszek whisky? Sa dwie sprawy ktore chcialbym omowic. Zacznijmy od tej milszej. Plywasz juz ze mna od czasow kampani filipinskiej. Sporo razem przeszlismy i mysle ze dojrzales do roli samodzielnego dowodcy. Po powrocie z patrolu mam zamiar zlozyc rekomendacje dla ciebie jako przyszlego dowodce. Czy masz w zwiazku z tym cos przeciwko? Oczywiscie nie gwarantuje tobie ze od razu dostaniesz okret czy awans. Druga sprawa to nasz wypad pod Hawaje. Choc dzialaem w dobrej wierze, to byly moj blad i dla dobra nas wystkich nie wpisze tego do raport. Czy moglbys poprosic rowniez zaloge o dochowanie tajemnicy? Oczywiscie jest duza szansa ze i tak ktos nas wypapla ale wtedy przejmuje na siebie cala wine zrozumiales? Ty, jak i reszta macie powiedzec, ze wykonywaliscie moje rozkazy. I nic wiecej. I tak raczej po patrolu czeka mnie wyprawa za biurko, wiec styl nie robi dla mnie wiekszej roznicy. Czy masz moze w zwiazku z powyzszym jakies pytania do mnie?"
-Skipper. Co mogę powiedzieć? Przecież wszyscy jak jeden powiedzieliśmy, że za panem pójdziemy do piekła. Dochowamy tajemnicy, ale jakby coś się stało, skipper, my poprzemy pana. Pan podejmował ryzyko, ale my też braliśmy w tym udział. Jak powiedzieliśmy wtedy przed wyprawą. Pójdziemy za panem do piekła!
Imię: Marcin Pomógł: 13 razy Wiek: 43 Dołączył: 15 Lip 2007 Posty: 1878 Skąd: Gdańsk/Coventry
#119 Wysłany: 7 Czerwiec 2017, 21:14
"Dziekuje. Zawsze wiedziale ze moge na was liczyc. Ale jak zrobi sie za goraco to przejmuje cala wine zrozumiano?" Kapitan spedzil jeszcze dlusza chwile z pierwszym rozmawiajac o wynikach patrolu i innych pierdolach , po czym oboje wrocili do swoich obowiazkow.
Spotkanie z eskortowcem zostało wyznaczone na 26 marca w południe, około 250 mil od bazy w Oahu.
Zbliżała się 11:00. Był piękny słoneczny dzień, gdy USS Porpoise zbliżał się do wyznaczonego punktu na mapie. Trzeci oficer trzymał wachtę i to on był pierwszym, który zauważył okręt.
-Skipper. Kontakt wzrokowy. Niszczyciel w pobliżu miejsca spotkania. - zameldował
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum